Samotność otulona pomiędzy imprezami. Tak właśnie wygląda życie dziewczyny celebryty. Harry chodził dziennie do studia na ostatnie,, poprawki płyty” w dodatku musieli zacząć ją promować co powodowało, że widziałam go tylko wieczorem. Oczywiście przepraszam, ale czy ja miałam prawo być na niego zła? Sama chodziłam na zajęcia do Ryan’a co oczywiści nie odbyło się bez zbędnego komentowania i ogromnej zazdrości Harr’ego. Był cholernie zazdrosny. Naprawdę. I choć większość dziewczyn cieszyłaby się na moim miejscu – to nie ja. Wkurzało mnie, że ciągle podejrzewał mnie o jakiś romans, albo uciekanie przed nim. Ja tylko uciekłam przed samotnością, ale on jakby tego nie rozumiał. Oprócz tego było wspaniale. Udało mu się przez ten tydzień uciec raz z pracy, dzięki czemu mogliśmy spędzić go w Dunkierce we Francji. Naprawdę było w porządku, ale co miało się zepsuć skoro i tak widzieliśmy się kilka godzin dziennie? Nie miałam mu za złe, żeby było jasne. Ja po prostu potrzebowałam go przy sobie, ale wiedziałam również, że ma swoje życie z którego nie może zrezygnować.
Ale dałam radę. Przetrwałam ten tydzień. Czekałam na ten piąty sierpnia, czas dłużył się niemiłosiernie. Czekałam na Filipa, Kubę i Luize. W końcu nie będę samotna.
Jak wstałam oczywiście Harry już był w studiu, co w ogóle mnie nie zdziwiło, ale tym razem miałam ważniejsze sprawy na głowie. Postanowiłam, że do niego zadzwonię i przypomnę mu o tej cudownej dacie.
- Hej Haz – powiedziałam podekscytowana.
- Hej słońce. Szybko wstałaś – powiedział zdziwiony.
- No nie ma się czemu dziwić. Spójrz na datę.
- No piąty sierpnia.
- No…
- No za trzy tygodnie wychodzi płyta i zaczyna się ostra jazda.
Zamilkłam. Zawsze wszystko sprowadzało się do jego pracy.
- No cóż, tym razem nie chodzi, kotku, o twoją CUDOWNĄ pracę – odpowiedziałam sarkastycznie.
- Coś nie tak?
- Tak. Z twoją pamięcią.
- Czekaj – zrobił krótką przerwę– Piąty sierpnia! Twoi przyjaciele przyjeżdżają.
- No brawo.
- Przepraszam mam ...
- Taki natłok w pracy, że nie pamiętam.
- Viki..
- Będziesz szybciej rozumiem?
- Dobrze wiesz, że ..
- Nie mogę.
- Vix… czekaj.
Wyłączyłam się. To nie miało sensu. Praca. Ja. Nie odwrotna kolejność. Strasznie ich męczyli. To było nie do zniesienia. Kłaść się bez niego, albo czekać do później godziny, by na chwilę go zobaczyć. Wstawanie bez jego porannych pocałunków w szyję.
Rozmawiałam na ten temat z Dianą. U niej sytuacja nie wyglądała podobnie, co mnie zdziwiło. Niall bardziej się starał. Zrywał się jak tylko mógł, by ją zobaczyć. Harry nie. Niall dzwonił do Diany z jakieś sześć razy w ciągu popołudnia i ostro sms-owali. Harry jak zadzwonił dwa razy w ciągu całego dnia to było dobrze.
Bardzo mnie ten stan rzeczy niepokoił. Dopiero zaczęliśmy być ,,związkiem’’ a on już odstawiał takie rzeczy. Nie chciałam mu podczas kłótni non stop tego wypominać, ale to on chciał tego bardziej niż ja, a teraz? Teraz nawet nie wykazuje żadnej inicjatywy.
Postanowiłam dziś odpuścić. Chciałam zobaczyć tylko moich przyjaciół. Z tego co wiem mieli być o 16 na lotnisku, a Harry miał kogoś po nich wysłać do nas. Napisałam mu tylko krótkiego sms’a, żeby Pan Styles raczył o tym pamiętać.
Szykowałam się dość długo. Przez pierwsze dwa dni mieli u nas mieszkać, dlatego chciałam ,żeby lodówka na ten czas była pełna. Na Harre’go w tej kwestii nie można było liczyć. Niestety nie tylko w tej. Ledwo co byliśmy ze sobą, a zrobiłam się kurę domową . Zdecydowanie mi się to nie podobało, ale co miałam zrobić. Kochałam go. W Anglii - na obczyźnie w dodatku w samotności przeglądałam tylko filmy z lektorem na laptopie, albo gadałam na skypie z Luiza. Filip się uczył, a Kuba zajęty był kupowaniem domu w Londynie. Postanowił, że się tu już wyprowadzi na stałe. Dla niego to było dobre. Oderwie się raz na zawsze od przeszłości, ale nie chciałam, żeby zostawiał mnie samą w Polsce. Jasne da mi mieszkanie, ale widok matki to ja będę musiała znosić, nie on.
Dzięki tej samotności zaczęłam coraz bardziej myśleć nad przyszłością. Nigdy się tym specjalnie nie przejmowałam. Raczej żyłam z myślą ,,co będzie to będzie”, ale przez Harr’ego , a raczej nasz związek zaczęłam się zastanawiać. Bo jak niby będziemy się spotykać? Jasne są samoloty, zresztą na brak pieniędzy Harry nie ma co narzekać, ale jak tylko w weekendy? Zresztą spójrzmy jak jest teraz. Nie ma go non stop, więc co będzie potem? Po skończeniu i promowaniu piątego krążka zacznie się trasa koncertowa, więc będzie na rozjazdach. Co oznacza, że więcej go nie będzie w ogóle w Europie niż teraz w domu. Nie widziałam tego kolorowo. Ba! W ogóle nie widziałam tego związku. Chyba tylko cud mógł nas uratować.
16-sta minęła szybko. Zaskakująco szybko. Akurat wszystko skończyłam kiedy rozległ się dzwonek do drzwi:
- Hej słoneczko! –rzucił się na mnie Filip.
- Moja Kochan siostrzyczka – podniósł mnie Kuba i zaczął mnie obściskiwać.
- Udusicie moją kochaną przyjaciółkę – dopchała się do mnie Lu.
- Boże jak dobrze, że was widzę– powiedziałam nie mogąc zdusić uśmiechu.
- A gdzie Haz? –zapytał Kuba.
- Jak zwykle w pracy – spojrzeli po sobie zdziwieni, więc szybko im wyjaśniłam – pewnie go nie zobaczycie dziś, ani jutro…- spojrzałam na nich i właśnie zdałam sobie sprawę, że ja też nie wiem kiedy w końcu go zobaczę. – Nie mam pojęcia kiedy go zobaczymy.
- Ej co jest Wiki? – zapytał przerażony Filip.
- Nie widzę go od tygodnia, pracuje non stop w studio.
- Ale…
- Nic nie zrobię. Cena bycia z celebrytą – powiedziałam przez zęby.
- Dupek – podsumowała jednym słowem Lu.
- Zapracowany – dodałam.
Zrobiłam im kolację i wszyscy po kolei zaczęli mi opowiadać o sobie.
Zaczęła Luiza. Jej mama czuła się już o wiele lepiej, dzięki czemu mogła skupić się na swoich studiach. Chciała startować do szkoły plastycznej w Krakowie, ale do końca nie była przekona. Ona rzadko była o czymś przekonana, jeżeli miało to wpływać na jej przyszłość. Oczywiście wszyscy jej to powtarzaliśmy, że powinna spróbować, chociaż prace miała składać do połowy lipca. I zaskoczyła nas :
- Złożyłam papiery.
- No w końcu! – odpowiedziałam - I jak?
- Przyjęli mnie – powiedziała nadzwyczaj spokojnie.
- Taaak! Będziemy razem studiowały w Krakowie!
Wszyscy spojrzeli się po sobie.
- Wiki… chciałam ci to szybciej powiedzieć, ale tak jakoś..
- Ale co? – zapytałam zdziwiona.
- Nie dawałam papierów do Krakowa.
- Aaa spoko, Polska nie jest tak duża damy radę – powiedziałam już lekko zdziwiona, że nie powiedziała mi szybciej.
- Wiki… ja … - zaczyna się plątać w tym co mówiła.
- No co chodzi!
- Złożyłam papiery do Londynu. Będę tu uczęszczać do szkoły.
- Co!?
Zatkało mnie. Totalnie mnie zatkało. Jak to? Filip, Kuba w dodatku Luiza mnie zastawiają SAMĄ w Polsce . Totalnie samą?
- Ale jak to? Ale…- łzy napływały mi do oczu
- Wiki nie bądź zła. Przepraszam.
- Zostawiacie mnie samą, tak?- spojrzałam po nich- Totalnie samą. Wszyscy. Dosłownie wszyscy.
- Ej, Wiktoria będziemy przecież…- zaczął Filip.
- Ta. Przepraszam boli mnie głowa. Chciałabym się położyć- powiedziałam odchodząc.
- Wiktoria! –wołał za mnie Kuba.
Naprawdę bolała mnie głowa. Chciałam tylko zasnąć. Czemu oni mi to zrobili. Wszyscy mnie po kolei zostawiali. Bez przyjaciół. Bez miłości.
* Z perspektyw Luizy *
- Wiedziałam, że tak będzie – powiedziałam.
- Daj spokój nie możesz siebie obwiniać – powiedział Kuba.
- Mogę. Doskonale wiemy jaka ona jest delikatna. W dodatku jeżeli chodzi o takie sprawy.
- W dodatku jeżeli chodzi o samotność – nie pocieszył mnie Filip.
- Tak dokładnie – wtórowałam mu.
- Musi w końcu się od nas uwolnić- powiedział stanowczo Kuba.
- Dobra stary, ale nie kurwa od wszystkich. Teraz to ona nikogo nie ma w Polsce jakbyś nie zauważył – powiedział groźnie Filip –Ja z Luizą idę tu na studia, Ty będziesz pracował, a Harry …
- Właśnie Harry. Czy tylko mi się wydaje, czy coś u nich nie gra – zapytałam.
- Masz racje, ale daj mi dokończyć – przerwał mi Filip - Co Wielki- taka bowiem była ksywka Kuby – Ma iść do twojej mamy?
- Skończ. – powiedział.
- Skończę wtedy kiedy ty przestaniesz tak idiotycznie myśleć – Filip naprawdę był zdenerwowany tą sytuacją.
Nagle otworzyły się drzwi do mieszkania
- Jesteś szczęśliwa, że przyszedłem szybciej o całe siedem godzin – zapytał znużonym głosem Harry.
- Pewnie by była- powiedział Filip – gdyby nie fakt, że jej tu nie ma.
- O cześć – przywitał się z nami Harry- To gdzie ona jest?
- Śpi – powiedział.
- Śpi?- zapytał Harry- Jest 16. 30!
Przewróciłam oczami.
- Ile czasu z nią przebywasz?
- A co? –zapytał zdziwiony.
- Nic. Po prostu wtedy byś wiedział, że w sytuacjach których jest bezradna i strasznie ją coś trapi wewnętrznie, boli ją głowa i idzie spać.
- Serio?!
- Albo jesteście idealną parą, albo gówno o niej wiesz – powiedział Filip i od razu przyłożyłam mu w głowę.
- Filip.
- Wybacz nie zdążyłem jej poznać tak jak ty.
- Może dlatego, że cię w ogóle nie ma?
Spojrzałam na niego zszokowana. Tak samo jak Kuba. I Harry.
- Skąd wiesz?- zapytałam.
- To długa historia.
- Mamy czas – warknął na niego Kuba.
- Dużo ze sobą rozmawialiśmy.
- Ah tak – powiedział poirytowany Harry.
- No stary, sorry – wstał od stołu Filip i zaczął przesuwać się w jego stronę– Ciągle siedzisz w tym studiu i jesteś zajęty płytą. Tak chciałeś ją zdobyć, a teraz co! Nie wiesz o niej nic. Tyle nagadałeś jej o miłości, a teraz? Gówno to jest a nie miłość.
- Uspokój się – powiedziałam mu.
- Nie- odezwał się Harry- On ma rację.
- No proszę przynajmniej nie przeczysz- odpowiedział zdziwiony Filip.
- Mam przeczyć prawdzie? Olewam ją, racja. Pogubiłem się. Jestem …dziwny.
- Dziwny? - wtórował Kuba.
- Ograniczony- odpowiedział Harry.
- Umysłowo – zakpił Filip.
Zjechałam go wzrokiem.
- Przestańcie- obróciłam się do Harr’ego – Nie po to przyjechałam tu dwa tygodnie wcześniej, żebyś teraz tu odpieprzał takie szopki. Mówiłeś, że ją kochasz, a ja doskonale wiedziałam, że ona bez ponaglenia nie jest w stanie kochać, więc błagam nie mów mi, że wszystko poszło na marne. Kochasz ją czy tylko chciałeś ja przelecieć?
- Wyrażaj się to moja siostra – wstał Kuba.
- Nie przeleciał mnie. Nie zdążył – powiedziała Wiktoria.
Wszyscy odskoczyliśmy od danych nam miejsc.
- Co ty tu… - zaczął Harry.
- Nie słońce – powiedziała sarkastycznie. – Co ty tu robisz? Cudowne studio cię nie wzywa?
- Przyjechałem szybciej dla twoich przyjaciół.
- Moich przyjaciół powiadasz? Tak się składa, że moi przyjaciele również mają mnie gdzieś. Wcale nie przyjechali na ,,londyńskie wakacje”, ale na ,,londyńskie osiedlenie”.
Harry popatrzył się na nas niedowierzeniem niczego nie rozumiejąc.
- Czyli?
- Czyli Wiki zostaje sama w Polsce – dopowiedziałam mu.
-Gdzie tam sama. Ale skąd. Mam jeszcze zmarłego ,,ex chłopaka”.
- STOP! – krzyknął Filip –To nasza wina. Wiemy o tym. Jeżeli będzie trzeba zmienię studia, żeby być bliżej ciebie.
- Co? – krzyknął Kuba.
- Nie Filip. Nie zrobisz tego. Nie chce o tym dziś rozmawiać. Poudawajmy, że jesteśmy na ,,londyńskich wakacjach’’ i pozostańmy przyjaciółmi. Filip co było pierwsze na liście?
- Bar. Impreza. Karoke – powiedział z uśmiechem.
Uśmiechnęła się do niego w odpowiedzi i następnie do Kuby.
- Gotowi na podrywanie najgorętszych dup w Londynie? Albo facetów jak kto woli- zapytała.
- Dwa razy nie musisz mi powtarzać – powiedzieli zgodnie.
- Pokoje macie u góry – obróciła się o mnie – A ty, idziesz?
- Londyńskiej wakacje- powiedziałam.
- Pokój masz obok Filipa.
Ale dałam radę. Przetrwałam ten tydzień. Czekałam na ten piąty sierpnia, czas dłużył się niemiłosiernie. Czekałam na Filipa, Kubę i Luize. W końcu nie będę samotna.
Jak wstałam oczywiście Harry już był w studiu, co w ogóle mnie nie zdziwiło, ale tym razem miałam ważniejsze sprawy na głowie. Postanowiłam, że do niego zadzwonię i przypomnę mu o tej cudownej dacie.
- Hej Haz – powiedziałam podekscytowana.
- Hej słońce. Szybko wstałaś – powiedział zdziwiony.
- No nie ma się czemu dziwić. Spójrz na datę.
- No piąty sierpnia.
- No…
- No za trzy tygodnie wychodzi płyta i zaczyna się ostra jazda.
Zamilkłam. Zawsze wszystko sprowadzało się do jego pracy.
- No cóż, tym razem nie chodzi, kotku, o twoją CUDOWNĄ pracę – odpowiedziałam sarkastycznie.
- Coś nie tak?
- Tak. Z twoją pamięcią.
- Czekaj – zrobił krótką przerwę– Piąty sierpnia! Twoi przyjaciele przyjeżdżają.
- No brawo.
- Przepraszam mam ...
- Taki natłok w pracy, że nie pamiętam.
- Viki..
- Będziesz szybciej rozumiem?
- Dobrze wiesz, że ..
- Nie mogę.
- Vix… czekaj.
Wyłączyłam się. To nie miało sensu. Praca. Ja. Nie odwrotna kolejność. Strasznie ich męczyli. To było nie do zniesienia. Kłaść się bez niego, albo czekać do później godziny, by na chwilę go zobaczyć. Wstawanie bez jego porannych pocałunków w szyję.
Rozmawiałam na ten temat z Dianą. U niej sytuacja nie wyglądała podobnie, co mnie zdziwiło. Niall bardziej się starał. Zrywał się jak tylko mógł, by ją zobaczyć. Harry nie. Niall dzwonił do Diany z jakieś sześć razy w ciągu popołudnia i ostro sms-owali. Harry jak zadzwonił dwa razy w ciągu całego dnia to było dobrze.
Bardzo mnie ten stan rzeczy niepokoił. Dopiero zaczęliśmy być ,,związkiem’’ a on już odstawiał takie rzeczy. Nie chciałam mu podczas kłótni non stop tego wypominać, ale to on chciał tego bardziej niż ja, a teraz? Teraz nawet nie wykazuje żadnej inicjatywy.
Postanowiłam dziś odpuścić. Chciałam zobaczyć tylko moich przyjaciół. Z tego co wiem mieli być o 16 na lotnisku, a Harry miał kogoś po nich wysłać do nas. Napisałam mu tylko krótkiego sms’a, żeby Pan Styles raczył o tym pamiętać.
Szykowałam się dość długo. Przez pierwsze dwa dni mieli u nas mieszkać, dlatego chciałam ,żeby lodówka na ten czas była pełna. Na Harre’go w tej kwestii nie można było liczyć. Niestety nie tylko w tej. Ledwo co byliśmy ze sobą, a zrobiłam się kurę domową . Zdecydowanie mi się to nie podobało, ale co miałam zrobić. Kochałam go. W Anglii - na obczyźnie w dodatku w samotności przeglądałam tylko filmy z lektorem na laptopie, albo gadałam na skypie z Luiza. Filip się uczył, a Kuba zajęty był kupowaniem domu w Londynie. Postanowił, że się tu już wyprowadzi na stałe. Dla niego to było dobre. Oderwie się raz na zawsze od przeszłości, ale nie chciałam, żeby zostawiał mnie samą w Polsce. Jasne da mi mieszkanie, ale widok matki to ja będę musiała znosić, nie on.
Dzięki tej samotności zaczęłam coraz bardziej myśleć nad przyszłością. Nigdy się tym specjalnie nie przejmowałam. Raczej żyłam z myślą ,,co będzie to będzie”, ale przez Harr’ego , a raczej nasz związek zaczęłam się zastanawiać. Bo jak niby będziemy się spotykać? Jasne są samoloty, zresztą na brak pieniędzy Harry nie ma co narzekać, ale jak tylko w weekendy? Zresztą spójrzmy jak jest teraz. Nie ma go non stop, więc co będzie potem? Po skończeniu i promowaniu piątego krążka zacznie się trasa koncertowa, więc będzie na rozjazdach. Co oznacza, że więcej go nie będzie w ogóle w Europie niż teraz w domu. Nie widziałam tego kolorowo. Ba! W ogóle nie widziałam tego związku. Chyba tylko cud mógł nas uratować.
16-sta minęła szybko. Zaskakująco szybko. Akurat wszystko skończyłam kiedy rozległ się dzwonek do drzwi:
- Hej słoneczko! –rzucił się na mnie Filip.
- Moja Kochan siostrzyczka – podniósł mnie Kuba i zaczął mnie obściskiwać.
- Udusicie moją kochaną przyjaciółkę – dopchała się do mnie Lu.
- Boże jak dobrze, że was widzę– powiedziałam nie mogąc zdusić uśmiechu.
- A gdzie Haz? –zapytał Kuba.
- Jak zwykle w pracy – spojrzeli po sobie zdziwieni, więc szybko im wyjaśniłam – pewnie go nie zobaczycie dziś, ani jutro…- spojrzałam na nich i właśnie zdałam sobie sprawę, że ja też nie wiem kiedy w końcu go zobaczę. – Nie mam pojęcia kiedy go zobaczymy.
- Ej co jest Wiki? – zapytał przerażony Filip.
- Nie widzę go od tygodnia, pracuje non stop w studio.
- Ale…
- Nic nie zrobię. Cena bycia z celebrytą – powiedziałam przez zęby.
- Dupek – podsumowała jednym słowem Lu.
- Zapracowany – dodałam.
Zrobiłam im kolację i wszyscy po kolei zaczęli mi opowiadać o sobie.
Zaczęła Luiza. Jej mama czuła się już o wiele lepiej, dzięki czemu mogła skupić się na swoich studiach. Chciała startować do szkoły plastycznej w Krakowie, ale do końca nie była przekona. Ona rzadko była o czymś przekonana, jeżeli miało to wpływać na jej przyszłość. Oczywiście wszyscy jej to powtarzaliśmy, że powinna spróbować, chociaż prace miała składać do połowy lipca. I zaskoczyła nas :
- Złożyłam papiery.
- No w końcu! – odpowiedziałam - I jak?
- Przyjęli mnie – powiedziała nadzwyczaj spokojnie.
- Taaak! Będziemy razem studiowały w Krakowie!
Wszyscy spojrzeli się po sobie.
- Wiki… chciałam ci to szybciej powiedzieć, ale tak jakoś..
- Ale co? – zapytałam zdziwiona.
- Nie dawałam papierów do Krakowa.
- Aaa spoko, Polska nie jest tak duża damy radę – powiedziałam już lekko zdziwiona, że nie powiedziała mi szybciej.
- Wiki… ja … - zaczyna się plątać w tym co mówiła.
- No co chodzi!
- Złożyłam papiery do Londynu. Będę tu uczęszczać do szkoły.
- Co!?
Zatkało mnie. Totalnie mnie zatkało. Jak to? Filip, Kuba w dodatku Luiza mnie zastawiają SAMĄ w Polsce . Totalnie samą?
- Ale jak to? Ale…- łzy napływały mi do oczu
- Wiki nie bądź zła. Przepraszam.
- Zostawiacie mnie samą, tak?- spojrzałam po nich- Totalnie samą. Wszyscy. Dosłownie wszyscy.
- Ej, Wiktoria będziemy przecież…- zaczął Filip.
- Ta. Przepraszam boli mnie głowa. Chciałabym się położyć- powiedziałam odchodząc.
- Wiktoria! –wołał za mnie Kuba.
Naprawdę bolała mnie głowa. Chciałam tylko zasnąć. Czemu oni mi to zrobili. Wszyscy mnie po kolei zostawiali. Bez przyjaciół. Bez miłości.
* Z perspektyw Luizy *
- Wiedziałam, że tak będzie – powiedziałam.
- Daj spokój nie możesz siebie obwiniać – powiedział Kuba.
- Mogę. Doskonale wiemy jaka ona jest delikatna. W dodatku jeżeli chodzi o takie sprawy.
- W dodatku jeżeli chodzi o samotność – nie pocieszył mnie Filip.
- Tak dokładnie – wtórowałam mu.
- Musi w końcu się od nas uwolnić- powiedział stanowczo Kuba.
- Dobra stary, ale nie kurwa od wszystkich. Teraz to ona nikogo nie ma w Polsce jakbyś nie zauważył – powiedział groźnie Filip –Ja z Luizą idę tu na studia, Ty będziesz pracował, a Harry …
- Właśnie Harry. Czy tylko mi się wydaje, czy coś u nich nie gra – zapytałam.
- Masz racje, ale daj mi dokończyć – przerwał mi Filip - Co Wielki- taka bowiem była ksywka Kuby – Ma iść do twojej mamy?
- Skończ. – powiedział.
- Skończę wtedy kiedy ty przestaniesz tak idiotycznie myśleć – Filip naprawdę był zdenerwowany tą sytuacją.
Nagle otworzyły się drzwi do mieszkania
- Jesteś szczęśliwa, że przyszedłem szybciej o całe siedem godzin – zapytał znużonym głosem Harry.
- Pewnie by była- powiedział Filip – gdyby nie fakt, że jej tu nie ma.
- O cześć – przywitał się z nami Harry- To gdzie ona jest?
- Śpi – powiedział.
- Śpi?- zapytał Harry- Jest 16. 30!
Przewróciłam oczami.
- Ile czasu z nią przebywasz?
- A co? –zapytał zdziwiony.
- Nic. Po prostu wtedy byś wiedział, że w sytuacjach których jest bezradna i strasznie ją coś trapi wewnętrznie, boli ją głowa i idzie spać.
- Serio?!
- Albo jesteście idealną parą, albo gówno o niej wiesz – powiedział Filip i od razu przyłożyłam mu w głowę.
- Filip.
- Wybacz nie zdążyłem jej poznać tak jak ty.
- Może dlatego, że cię w ogóle nie ma?
Spojrzałam na niego zszokowana. Tak samo jak Kuba. I Harry.
- Skąd wiesz?- zapytałam.
- To długa historia.
- Mamy czas – warknął na niego Kuba.
- Dużo ze sobą rozmawialiśmy.
- Ah tak – powiedział poirytowany Harry.
- No stary, sorry – wstał od stołu Filip i zaczął przesuwać się w jego stronę– Ciągle siedzisz w tym studiu i jesteś zajęty płytą. Tak chciałeś ją zdobyć, a teraz co! Nie wiesz o niej nic. Tyle nagadałeś jej o miłości, a teraz? Gówno to jest a nie miłość.
- Uspokój się – powiedziałam mu.
- Nie- odezwał się Harry- On ma rację.
- No proszę przynajmniej nie przeczysz- odpowiedział zdziwiony Filip.
- Mam przeczyć prawdzie? Olewam ją, racja. Pogubiłem się. Jestem …dziwny.
- Dziwny? - wtórował Kuba.
- Ograniczony- odpowiedział Harry.
- Umysłowo – zakpił Filip.
Zjechałam go wzrokiem.
- Przestańcie- obróciłam się do Harr’ego – Nie po to przyjechałam tu dwa tygodnie wcześniej, żebyś teraz tu odpieprzał takie szopki. Mówiłeś, że ją kochasz, a ja doskonale wiedziałam, że ona bez ponaglenia nie jest w stanie kochać, więc błagam nie mów mi, że wszystko poszło na marne. Kochasz ją czy tylko chciałeś ja przelecieć?
- Wyrażaj się to moja siostra – wstał Kuba.
- Nie przeleciał mnie. Nie zdążył – powiedziała Wiktoria.
Wszyscy odskoczyliśmy od danych nam miejsc.
- Co ty tu… - zaczął Harry.
- Nie słońce – powiedziała sarkastycznie. – Co ty tu robisz? Cudowne studio cię nie wzywa?
- Przyjechałem szybciej dla twoich przyjaciół.
- Moich przyjaciół powiadasz? Tak się składa, że moi przyjaciele również mają mnie gdzieś. Wcale nie przyjechali na ,,londyńskie wakacje”, ale na ,,londyńskie osiedlenie”.
Harry popatrzył się na nas niedowierzeniem niczego nie rozumiejąc.
- Czyli?
- Czyli Wiki zostaje sama w Polsce – dopowiedziałam mu.
-Gdzie tam sama. Ale skąd. Mam jeszcze zmarłego ,,ex chłopaka”.
- STOP! – krzyknął Filip –To nasza wina. Wiemy o tym. Jeżeli będzie trzeba zmienię studia, żeby być bliżej ciebie.
- Co? – krzyknął Kuba.
- Nie Filip. Nie zrobisz tego. Nie chce o tym dziś rozmawiać. Poudawajmy, że jesteśmy na ,,londyńskich wakacjach’’ i pozostańmy przyjaciółmi. Filip co było pierwsze na liście?
- Bar. Impreza. Karoke – powiedział z uśmiechem.
Uśmiechnęła się do niego w odpowiedzi i następnie do Kuby.
- Gotowi na podrywanie najgorętszych dup w Londynie? Albo facetów jak kto woli- zapytała.
- Dwa razy nie musisz mi powtarzać – powiedzieli zgodnie.
- Pokoje macie u góry – obróciła się o mnie – A ty, idziesz?
- Londyńskiej wakacje- powiedziałam.
- Pokój masz obok Filipa.
I poszłam bojąc się tego wszystkiego co miało nastąpić. Bo z nią nigdy nie wiadomo czy stąpasz po wodzie czy po żarzących kamieniach.
* Z perspektywy Wiktorii *
- Idziesz z nami?
- A powinienem?
- Wiele rzeczy nie powinieneś robić. Nie wiem czy wolno ci pić piwo w najtańszym barze w Londynie i drzeć się do mikrofonu, śpiewając piosenki Timberlak’a.
- Może być ciężko.
- Dlatego też cię nie zapraszałam.
- Ale nie powiedziałem, że niemożliwe.
Zdziwiłam się.
- Przepraszam Vix. Popełniłem wiele błędów w ciągu krótkiego czasu, ale też się uczę, naprawdę.
- Ile miałeś poważnych związków?
- Poważnych?
- Tak, to znaczy nie kilka przelotnych sex’ów.
- Trzy.
- Hmm widzisz składa się tak, że ja nie miałam żadnego oprócz przelotnych przytulanek z facetami na dyskotece. I to ja powinnam się uczyć bycia w związku. To ja powinnam popełniać błędy, a nie ty. No cóż nawet nie mam kiedy ich robić, bo ciebie po prostu nie ma.
- Wiem, wiem! Powiedziałem poprawie się.
- Poprawie to za mało Harry. Musisz przestać być zazdrosny, bo to cię zabija od środka. Wiem odkąd się tak zmieniłeś. Od tańca z Ryan’em. Dusi cię to od środka, dlatego mnie zamykasz pod kluczem. Myślisz, że nie znajdę sobie rozrywki i będę siedzieć w domu. Nie Haz. Jest całkiem inaczej.
- Widziałaś się nim?
- Więcej niż tobą w tym tygodniu.
- Kurwa.
To było dla niego typowe. Przeklniecie w geście poddania się. Był jak małe- duże dziecku któremu trzeba było nakierować na drogę.
Klękłam obok niego.
- Harry, kocham cię. Wiem, że ty mnie też. Ale nie mogę tak żyć. Wiem, że to jest silniejsze od ciebie, ale musisz, musisz to przezwyciężyć, bo inaczej ten związek długo nie pociągnie.
Opuścił głowę na dół.
- Przepraszam, jestem idiotą. Nie chce cię stracić. Naprawdę.
- Wiem.
- Od teraz będzie jak w bajce.
- Życie to nie historia romantyczna, Haz.
-Wiem, ale zrobię wszystko żeby taka była.
O 20-stej wyszliśmy na miasto. Zaliczaliśmy wszystkie po kolei tanie bary, aż w końcu około północy osiedliśmy w jednym. Nazywał się ,,Night Changes”, dokładnie tak jak singiel od 1D, co było totalna ironią zważając na to, że Harry zabrał się z nami.
- Przyszedł swój do swego –powiedziała Luiza.
- Skąd znasz piosenki 1D?- zapytałam.
- Słyszałam w radiu.
- Akurat – wtrącił Filip.
- Yyy, jestem tu – powiedział zawstydzony Harry.
- To dobrze – powiedziałam złośliwie – Bo teraz czas na karoke.
Piliśmy bez ustanku. Jedno piwo za drugim. Shot za shotem. Kuba już prawie wysiadł, Luiza zresztą nie była lepsza. Ja cały czas tańczyłam z Filipem, szalejąc jak tylko się da, dlatego alkohol na nas nie zadziałał.
- On się non stop na nas patrzy – powiedział Filip.
- Nie spuszcza mnie z oka- powiedziałam zrezygnowana.
- Mam z nim pogadać?
- Nie, to nie ma sensu. On musi zmądrzeć.
- Mam z nim inaczej pogadać? -zapytał ostrzej.
- Nie, hahah Filip, nie.
- Dobrze, ale pamiętaj..
- Że zawsze jesteś obok mnie. Pamiętam. Jako jedyny.
Nagle zrobiło się cicho. Tak nagle zgasły swatała. Tylko płyta na której stał DJ świeciła jaskrawym światłem. Wszyscy przestali tańczyć, a pijani otworzyli oczy. Wszyscy zaczęli buczeć rządni muzyki, ale jej nie było. Nagle słychać było piskliwy dźwięk włączonego mikrofonu. I jego głos.
- Przepraszam, że na chwilę przeszkodzę wam tą wspaniałą zabawę i obudzenie niektórych osób, czy przeszkodzeniu w piciu następnego piwa czy innego trunku, ale muszę to zrobić. Bardzo kogoś zraniłem, choć tego nie chciałem. Ale kto chcę zranić swoją ukochaną. Zazdrośni ludzie nie myślą, a ja jestem zazdrosny. Zazdrosny o ciebie. I choć inni mówią, że to dobrze, doskonale wiemy ,że zazdrość, taka jak moja zabija wszystko wokół nas. Co prawda nie powianiem śpiewać tej piosenki, jeszcze, bo to zakazane, jeśli wiesz o co mi chodzi. Najwyżej wywalą mnie z pracy i stracę na oczach milionów ludzi, ale mam w tym swój cel. Chce zyskać w oczach tylko jednej osoby. Twoich Wiktoria.
Filip trzymał mnie w ramionach, bo z tych nerwów prawie upadłam na ziemię.
- Miałaś to usłyszeć za jakieś dwa tygodnie, a ludzie za trzy, ale myślę, że teraz jest odpowiedni moment. Napisałem tą piosenkę z myślą o tobie.
- Idziesz z nami?
- A powinienem?
- Wiele rzeczy nie powinieneś robić. Nie wiem czy wolno ci pić piwo w najtańszym barze w Londynie i drzeć się do mikrofonu, śpiewając piosenki Timberlak’a.
- Może być ciężko.
- Dlatego też cię nie zapraszałam.
- Ale nie powiedziałem, że niemożliwe.
Zdziwiłam się.
- Przepraszam Vix. Popełniłem wiele błędów w ciągu krótkiego czasu, ale też się uczę, naprawdę.
- Ile miałeś poważnych związków?
- Poważnych?
- Tak, to znaczy nie kilka przelotnych sex’ów.
- Trzy.
- Hmm widzisz składa się tak, że ja nie miałam żadnego oprócz przelotnych przytulanek z facetami na dyskotece. I to ja powinnam się uczyć bycia w związku. To ja powinnam popełniać błędy, a nie ty. No cóż nawet nie mam kiedy ich robić, bo ciebie po prostu nie ma.
- Wiem, wiem! Powiedziałem poprawie się.
- Poprawie to za mało Harry. Musisz przestać być zazdrosny, bo to cię zabija od środka. Wiem odkąd się tak zmieniłeś. Od tańca z Ryan’em. Dusi cię to od środka, dlatego mnie zamykasz pod kluczem. Myślisz, że nie znajdę sobie rozrywki i będę siedzieć w domu. Nie Haz. Jest całkiem inaczej.
- Widziałaś się nim?
- Więcej niż tobą w tym tygodniu.
- Kurwa.
To było dla niego typowe. Przeklniecie w geście poddania się. Był jak małe- duże dziecku któremu trzeba było nakierować na drogę.
Klękłam obok niego.
- Harry, kocham cię. Wiem, że ty mnie też. Ale nie mogę tak żyć. Wiem, że to jest silniejsze od ciebie, ale musisz, musisz to przezwyciężyć, bo inaczej ten związek długo nie pociągnie.
Opuścił głowę na dół.
- Przepraszam, jestem idiotą. Nie chce cię stracić. Naprawdę.
- Wiem.
- Od teraz będzie jak w bajce.
- Życie to nie historia romantyczna, Haz.
-Wiem, ale zrobię wszystko żeby taka była.
O 20-stej wyszliśmy na miasto. Zaliczaliśmy wszystkie po kolei tanie bary, aż w końcu około północy osiedliśmy w jednym. Nazywał się ,,Night Changes”, dokładnie tak jak singiel od 1D, co było totalna ironią zważając na to, że Harry zabrał się z nami.
- Przyszedł swój do swego –powiedziała Luiza.
- Skąd znasz piosenki 1D?- zapytałam.
- Słyszałam w radiu.
- Akurat – wtrącił Filip.
- Yyy, jestem tu – powiedział zawstydzony Harry.
- To dobrze – powiedziałam złośliwie – Bo teraz czas na karoke.
Piliśmy bez ustanku. Jedno piwo za drugim. Shot za shotem. Kuba już prawie wysiadł, Luiza zresztą nie była lepsza. Ja cały czas tańczyłam z Filipem, szalejąc jak tylko się da, dlatego alkohol na nas nie zadziałał.
- On się non stop na nas patrzy – powiedział Filip.
- Nie spuszcza mnie z oka- powiedziałam zrezygnowana.
- Mam z nim pogadać?
- Nie, to nie ma sensu. On musi zmądrzeć.
- Mam z nim inaczej pogadać? -zapytał ostrzej.
- Nie, hahah Filip, nie.
- Dobrze, ale pamiętaj..
- Że zawsze jesteś obok mnie. Pamiętam. Jako jedyny.
Nagle zrobiło się cicho. Tak nagle zgasły swatała. Tylko płyta na której stał DJ świeciła jaskrawym światłem. Wszyscy przestali tańczyć, a pijani otworzyli oczy. Wszyscy zaczęli buczeć rządni muzyki, ale jej nie było. Nagle słychać było piskliwy dźwięk włączonego mikrofonu. I jego głos.
- Przepraszam, że na chwilę przeszkodzę wam tą wspaniałą zabawę i obudzenie niektórych osób, czy przeszkodzeniu w piciu następnego piwa czy innego trunku, ale muszę to zrobić. Bardzo kogoś zraniłem, choć tego nie chciałem. Ale kto chcę zranić swoją ukochaną. Zazdrośni ludzie nie myślą, a ja jestem zazdrosny. Zazdrosny o ciebie. I choć inni mówią, że to dobrze, doskonale wiemy ,że zazdrość, taka jak moja zabija wszystko wokół nas. Co prawda nie powianiem śpiewać tej piosenki, jeszcze, bo to zakazane, jeśli wiesz o co mi chodzi. Najwyżej wywalą mnie z pracy i stracę na oczach milionów ludzi, ale mam w tym swój cel. Chce zyskać w oczach tylko jednej osoby. Twoich Wiktoria.
Filip trzymał mnie w ramionach, bo z tych nerwów prawie upadłam na ziemię.
- Miałaś to usłyszeć za jakieś dwa tygodnie, a ludzie za trzy, ale myślę, że teraz jest odpowiedni moment. Napisałem tą piosenkę z myślą o tobie.