26 września, 2015

ROZDZIAŁ 27

                                                      *Z perspektywy Harr’ego*

              

               Viktoria z dnia na dzień stawała się piękniejsza. Każdego dnia uświadamiałem sobie jak 
bardzo ją kocham i jak ważną rolę odgrywała w moim życiu. Każdego dnia budząc się, pierwsze co 
widziałem to jej uśmiech przez sen. Najczęściej była wtulona w moje ramiona, a ja mogłem całować 
ją we włosy, które zawsze pachniały fiołkami. Kiedy przechodziłem do czoła zawsze wydawała pełne 
niezadowolenia jęki. Była ogromnym śpiochem. Nienawidziła, kiedy palcami smykałem jej rękę 
wywołując u niej łaskotki. Budziła się z zaspanymi oczami, mówiąc ,,to, że ty wstajesz wcześnie, to 
nie znaczy, że każdy musi”. Zawsze mnie to śmieszyło. Viktoria miała w sobie to coś co powodowało 
uśmiech u drugiego człowieka.
         Kiedyś tak często się nie uśmiechałem. Byłem zamknięty w sobie, ale zarazem chciałem zdobyć 
świat. Dopiero przy niej nauczyłem się doceniać każdy dzień. Zrozumiałem, że światem nie jest 
materializm, lecz miłość do jednej osoby, która zajmuje najważniejsze miejsce w naszym życiu. Moim 
stała się ona. Doskonale pamiętam pierwszy dzień, kiedy ją zobaczyłem. Była wystraszona, ale w 
oczach widziałem, że wcale się nie bała. Szła w zaparte odkąd ją znam. Gdy widziałem ją po raz 
pierwszy zahipnotyzowała mnie. Każde jej słowo pochłaniałem jak gąbka, ale ona za każdym razem 
uświadamiała mi, że robię sobie tylko nadzieje. Nigdy nie przypuszczałem, że zajdę z nią tak daleko, 
że otworzy się przede mną, a przede wszystkim, że mnie pokocha. Każda jej łza na moim ramieniu, 
każdy uśmiech wywołany przeze mnie, każdy jęk wydany pode mną sprawiał, że moja miłość rosła 
jeszcze bardziej. Tym trudniej było mi pogodzić się z faktem, że ona wyjeżdża. Kiedy w końcu 
myślałem, że wszystko zostało powiedziane i możemy żyć w miarę,, normalnie” ona musiała wyjechać. 
Kompletnie nie rozumiałem jej decyzji, ale nie zamierzałem jej podważać. Skoro to miało przynieść jej 
spokój to byłem skłonny się poświecić. Bałem się tylko, że ją stracę. A to była najgorsza myśl odkąd ją 
poznałem.
    Po naszej ostatniej rozmowie czułem, że teraz możemy wszystko, że już nic nas nie złamie. Rano 
byłem w studiu, a ona zrezygnowała z tańców u Ryan’a. Wszystko było dobrze, ale odczuwałem brak 
,,tego czegoś”. Namiętności. Szaleństwa. Postanowiłem porozmawiać z Ed’em, bo tylko z nim 
ostatnio umiałem się dogadać.
- Ed, mam pytanie.
- Jasne, wal śmiało.
- Chciałbym zrobić coś dla Viki, to znaczy napisać piosenkę.
- O! z jakiej okazji?
- Nie, po prostu wiele się ostatnio zdarzyło i chciałem jej zrobić niespodziankę, wiesz coś 
romantycznego i spontanicznego.
- Jasne! Pomogę ci.
      Utwór pisaliśmy dwa dni. Opisywał dokładnie to co czułem odkąd ją poznałem. Był idealny, tak jak 
ona. I musiał zostać wykonany w idealnym miejscu i o idealnym czasie.  
      Zabrałem ją 20 września w dzień naszego pierwszego pocałunku do parku. Niczego nie 
podejrzewając, tak jak zawsze poprosiła mnie, żebyśmy przeszli się uliczką gdzie grają różni ludzi. I jak 
zawsze z chęcią to zrobiłem. Tak jak podejrzewałem stanęła naprzeciwko cichego rudego człowieka, 
którego twarzy nie widział, ponieważ był pochylony.
- On będzie ładnie śpiewał, mówię ci.
   Uśmiechnąłem się.
- Nie wątpię.
    Kiedy rudy mężczyzna się podniósł, chwyciła mnie za ramię i krzyknęła:
- To Ed. Ed Sheeran.
   Tak jak podejrzewałem zebrała się spora grupka ludzi. Na to liczyłem.
- Pewna osoba-odezwał się Ed.-Która tutaj się znajduje, jest zakochana po uszy. A jak wiemy to nie 
jedzenie, a muzyka sprawia, że nasza miłość rośnie jeszcze bardziej. Teraz wykonam piosenkę i mimo, 
że to nie było w planach, proszę chodź i też to zrób, to będzie zjawiskowe.
   Spojrzałem się na niego. Czy on oszalał!? Każdy mnie teraz rozpozna, mogą napaść na Vikę. Zbiorą 
się fani, nie dadzą mi spokoju. Bez żadnej ochrony?! Co on sobie myśli!
- Stary wiem, że się o nią boisz, ale tylko tak sprawisz, że zakocha się ponowie-obrócił się do ludzi.-
Błagam nie róbcie teraz sensacji, każdy z was kiedyś zrobił coś szalonego, każdy z was się zakochał, a 
on się szalenie zakochał i ma ku temu powody.
  Spojrzał się prosto na mnie. Wszyscy obrócili się w naszą stronę.
- Harry chodź tu.
   Viktoria  obróciła się do mnie i nie zdążyła się nawet zdziwić, bo podbiegłem na prowizoryczny 
podest i powiedziałem :
- Viki to dla ciebie od szalonego dwudziesto-dwu latka.
( Christ August –Stranger -> https://www.youtube.com/watch?v=a7XJ9poPvgI )

  

1. Nieznajoma czy usłyszę Twój śmiech?

     Szaleństwo bo jesteś wszystkim czym będę później.

     To przyjemność, miło się spotkać.

     I będę pamiętać.

     Żeby nigdy Ciebie nie zapomnieć.

Ref: Bo kiedy jestem podniecony.

        Nie ukrywam tego, chcę żebyś wiedziała

        Czuję Ciebie kochanie od dołu do góry,

        Jak mógłbym nie zatrzymać się nie przywitać.

        

       Więc witam, jak się masz?

       Niesamowicie, miło się w końcu poznać.

       Cierpliwie czekałem

       Czekałem tylko, by Cię zobaczyć,

       Powiedzieć Ci , że śniłem o Tobie

       Teraz Ciebie znalazłem, 

       Więc odwołam poszukiwania

      Bo znalazłem moją nieznajoma

2. Nieznajoma, oni nazywają Cię po imieniu.

    To niesamowite, to prosta rzecz.

   Widzę, że chodzisz, nie chodzisz za daleko.

   Mogę być zdenerwowany, ale chcę być tam gdzie Ty.

Ref:…..

3.Najdziwniejsze, że nigdy nie czułem,

   Musiałem sprawić, byś się uśmiechnęła,

   Żeby udowodnić, że to rzeczywistość,

   Czy to był przypadek, że zaczęłaś zwracać uwagę?

   Więc jeśli czujesz symptomy dzisiaj,

   Wszystko co musisz zrobić, to powiedzieć…

Ref:….

   

    Ludzie bili nam brawo, ale ja słyszałem tylko jej klaskanie. Ludzie robili nam zdjęcia, ale ja 
widziałem tylko jak patrzy na mnie z dumą i niedowierzaniem. Ludzie krzyczeli, ale ja widziałem tylko 
jak ociera sobie łzy z policzka. Ludzie odeszli po kilku minutach, ale ona stała wciąż osłupiała. Ludzie 
rozchodzili się na każde strony rozpowiadając o ,,romantycznym Harry’m” , a ona wskoczyła mi na 
ramiona powtarzając ,,Incredible. Your stanger love you.”. Ludzie w końcu zapomnieli, poszli do domu 
marząc, by ich partner pocałował ich na dobranoc, a ona zaciągnęła mnie do samochodu i 
powtarzając jak bardzo mnie kocha ściągała mi ubranie. Ludzie w końcu zasnęli, a my pod gołym 
niebem obiecywaliśmy sobie nieskończoność. Ludzie śnili o naszej miłości, a my przeżywaliśmy ją z 
kolejnymi pocałunkami.

13 września, 2015

ROZDZIAŁ 26

     Wyszłam wcześnie rano z domu na Spring Street 44. Mimo zbliżającej się wielkimi krokami jesieni, 
pogoda była słoneczna. Co prawda słońce było za chmurami, ale wiał ciepły wiatr. To odpowiednia 
pora by pogadać z Ryan’em. Od razu jak Harry wyszedł do studia, postanowiłam pójść do szkoły 
tańca. Wiedziałam, że Ryan już tam będzie, ale nie ma zajęć. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku. 
Weszłam do sali. Ryan już się rozgrzewał.
- Hej.
  Gwałtownie się obrócił.
- Viki?
- We własnej osobie.
- Co cię tu sprowadza, myślałem, że dopiero jutro przyjdziesz.
- Chyba w ogóle już nie przyjdę.
    Wstał.
- Jak to?!
- Tak to.
- Vix co się dzieje! Nie możesz przestać tańczyć. Doskonale wiem, że nie chcesz iść do szkoły 
aktorskiej.
- Nie wspomniałam nic, że nie chcę tańczyć. Chcę, ale bez ciebie.
    Ryan podszedł do mnie  i zesztywniał.
- Co ja ci zrobiłem?
- Ryan jeszcze pytasz? Harry cholernie boi się o to, że znów odbijesz mu kogoś kogo kocha.
    Zaśmiał się.
- I bardzo dobrze.
- Ryan!
- Ma powody, by być o ciebie zazdrosny. Faceci rozbierają cię w wzrokiem. Nie wiesz nawet jakie zamieszanie zrobiłaś w show biznesie.
- Nic nie zrobiłam.
- Halo! Uświadomisz sobie w końcu kim jesteś? Jesteś Polką, przepiękną,utalentowaną Polką. Nie mówię już o fanach, ale o ludziach którzy w tym siedzą. Od dwóch miesięcy nie ma innego tematu na 
salonikach niż ty. Jeden mówił o tobie takie rzeczy, że aż nie wytrzymałem i…
  Spojrzałam się przerażona na niego.
- I co?
- I mu przyłożyłem. Jestem jaki jestem, ale niech faceci co niektórzy uspokoją swoje hormony.
- Ryan!
- Vix! Zrozum w końcu. To nie ja chcę cię odbić, nie zrobiłbym ci tego. Wiem jak go kochasz i świata 
nie widzisz poza nim. Oszukujesz go, że aktorstwo jest tym co kochasz. Przebywasz ze mną cztery dni 
w tygodniu i zdążyłem cię poznać. Wiem, że chcesz tańczyć, ale nie rozumiem dlaczego tego nie 
robisz, dlaczego zmuszasz się by robić coś innego. Vix – spojrzał na mnie i złapał mnie za rękę. 
–Zrobiłem dużo głupot w swoim życiu i tak, mam spiny ze Styles’em. Zależy mi na tobie bardziej niż 
powinno, ale w życiu bym cię nie skrzywdził. Kiedyś, faktycznie miałbym to w dupie, próbowałbym cię 
uwieść, a potem udowodniłbym Harr’emu, kto jest lepszy. Ale z tobą tak nie potrafię.
- Ryan, ale..
- Cii właśnie ci się zwierzam, a rzadko to robię, więc zamknij się i mnie słuchaj. Nie potrafię cię odbić 
od niego, bo chcę żebyś była szczęśliwa. A skoro to on jest tym szczęściarzem to trudno. Byle cię nie 
zranił,o nie wtedy nie ręczę za siebie.
- Ale Ryan my się prawie nie znamy, jak mogę ci się podobać.
- Viki ty mi się nie podobasz. Ja jestem w tobie zakochany.
   Stałam jak wryta. Byłam dokładnie w takim stanie jak po pocałunku Louis’a. Co ci Anglicy ze mną 
robią.
- Ryan, ja… nie wiem co mam powiedzieć.
- Nic Viktoria. Tego nie zmienisz. Ani moich, ani swoich uczuć Tak jest dobrze.
- Ja, ja chyba nie powinnam tu przychodzić.
    Odwróciłam się od Ryan’a.
- Vix. Wiem, że nie możesz tu przychodzić, ale proszę, spotkajmy się przed twoim wyjazdem.
- Ale..
- Proszę.
- Dobrze. Obiecaj mi, że spróbujesz zakochać się w kimś innym.
- Powiedź Harr’emu, że aktorstwo nie jest twoją pasją. Nie oszukuj go. Żaden facet tego nie lubi. 
Prawda jest zawsze lepsza niż kłamstwo.
    Wyszłam ze szkoły cały czas mając w głowie słowa Ryan’a. Kocham cię? Nigdy bym cię nie odbił od 
Harr’ego? Inni się o ciebie biją? Te wszystkie informacje namieszały mi w głowie. ,, Nie oszukuj go, nie 
oszukuj go”.
    Postanowiłam mu powiedzieć cała prawdę. Dziś. Zasłużył na to.
Czekałam na Harr’ego. W salonie. Owinęłam się kocem i zrobiłam sobie ciepłą herbatkę. Wiedziałam, 
że to będzie trudna rozmowa, ale byłam przygotowana na wszystko. 
     Harry przyszedł o 18. Był w bardzo dobrym humorze. Nie chciało mi się go niszczyć, ale 
wiedziałam, że nie mam wyjścia.
- Hej słoneczko, jak ci minął dzień?
   Harry ucałował mnie jak zawsze w czoło.
- W sumie to dobrze.
- Coś się stało? – zapytał zmartwiony.m
- Chciałabym z tobą porozmawiać.
   Harry usiadł na łóżku i spojrzał się na mnie lekko przerażony.
- O czym chcesz ze mną pogadać, Viktoria.
- O mnie.
- To znaczy?
- Pamiętasz w Paryżu mówiłam ci tylko połowę mojej historii.
- Tak, ale..
- I dziś zamierzam powiedzieć ci drugą część.
- Vix nie musisz.
- Wiem, ale chcę, powinieneś znać prawdę. Muszę w końcu komuś powiedzieć całą historię.
- Nie mówiłaś nikomu o tym?
- Nie, będziesz pierwszym który pozna cała prawdę, wiec proszę nie oceniaj mnie.
- Nie mam zamiaru Viki.
- A więc skończyłam na tym, że się przyjaźniliśmy. Jeszcze przed wypadkiem brata wysyłał mi jakieś 
dziwne znaki, których chyba patrząc z perspektywy czasu, nie chciałam odczytywać. Kiedy zdarzył się 
ten felerny wypadek, sądziłam, że Igor się podda, zamknie w sobie, przestanie normalnie 
funkcjonować. On jednak się nie poddał. Było mu ciężko, przecież jego brat zginął, ale był silny, 
walczył o swoje życie. Więcej  się z nim widywałam, chciałam żeby wiedział, że ma we mnie oparcie, 
że jestem przy nim gdyby tego potrzebował. Odczytał to trochę inaczej- spojrzałam na Harr’ego.- 
Kochanie ja nigdy nie potrafiłam kochać. Psycholodzy mówili, że to ma powiązanie z moją mamą, 
że może mi przejdzie, a może po prostu do końca życia będę sama. Poznałam ciebie i w końcu 
odzyskałam uczucia. Zrozumiałam czym jest miłość, wtedy każde propozycje odrzucałam. Tak było i 
tym razem. Pewnego dnia przyjechał do mnie z gitarą. Chciał się pochwalić co dla mnie przygotował. 
Zaczął grać waszą piosenkę,, Irresistible”. Znałam kilka waszych kawałków, ale pamiętam, że 
obydwoje mieliśmy na jej punkcie bzika. Tak, Harry dlatego cię prosiłam o zagranie tej piosenki. Na 
twoim refrenie, tym w którym wybiegłam ze spotkania z wami, on wtedy w domu… mnie pocałował. 
Byłam wściekła na niego, że posunął się do takiego ruchu. Mówiłam, 
zawsze to powtarzałam, zero miłości, zero! A on? Zniszczył to wszystko co przeżyliśmy. Wtedy tak 
sądziłam. Wyrzuciłam go z pokoju i kazałam mu to przemyśleć i zastanowić się nad tym co zrobił. 
Nigdy tak na nikogo nie wrzeszczałam. Nigdy tak go nie potraktowałam. Nie minęło 15 minut, a 
zobaczyłam, że do mnie dzwoni. Na początku nie chciałam odebrać, ale pomyślałam, że chce mnie 
przeprosić i wyjaśni swoje zachowanie. Odebrałam, ale usłyszałam tylko:
,, -Wiki, kochanie…
- Igor, błagam cię!
- Przepraszam.
    Słyszałam jak ciężko mu się oddycha.
- Igor, Igor co ci jest!
- MUSISZ BYĆ SZCZĘŚLIWA.
- Igor, Igor, co ci jest, Igor!!!” ***
      Harry złapał mnie za rękę.
- Viki, ale…
- ON umarł Harry. Słyszałam jak jego oddech słabnie, a potem zanika. Umarł, a ja byłam tego 
powodem.
- Nie możesz tak mówić!
- Ale to prawda Haz. Gdybym, gdybym nie zachowałabym się tak on nadal by żył.
- Nie wiesz jakby to się skończyło. Mógł mieć wypadek równie dobrze, jakbyś go nie wyrzuciła z 
domu. Takich rzeczy nie da się przewidzieć, Vix.
- Ale…
- Wiem, co mówię, uwierz mi.
   Spojrzałam się na niego.
- To nie wszystko.
- To znaczy?
- Po wypadku nie radziłam sobie. Kilka prób samobójczych, każda nieudana. Próbowałam, ale nie 
umiałam sobie wybaczyć.
   Harry spojrzał się na mnie przerażony.
- Próbowałaś się zabić?
- Tak, nie raz. Ale zawsze coś czuwało i nigdy mi się nie udawało.
- Ale Viktoria.- Harry przytulił mnie do siebie.
- W końcu znalazłam sposób jak sobie wybaczyć. Zaczęłam spełniać jego marzenia. Moim ostatnim 
punktem jest szkoła aktorska.
- Ty nie chcesz od niej chodzić?
- Nie, Harry. Aktorstwo mnie nie kręci. Ja chcę tańczyć albo śpiewać.
- To zrezygnuj z niej. Tańcz tutaj, będziemy razem, nie będziemy musieli żyć na odległość.
- Nie Harry. Obiecałam sobie i jemu też po części.
- Ale on kazał ci być szczęśliwą! A nie się katować!
- Ale nie rozumiesz! Nie umiem. On chodzi za mną jak duch, muszę spełnić jego ostatni marzenie, bo 
inaczej nigdy się od tego nie uwolnie.
- Vix.
- Harry przepraszam. Ja to zrobię bez względu na wszystko.
   Było mu przykro. Widać, że zdawał sobie sprawę, że za chwilę muszę wyjechać.
- Dobrze. Będę cię wspierał. Ale pamiętaj, kiedy poczujesz, że on odszedł to przyjedź. Przyjeżdżaj do 
mnie. Ja będę tu na ciebie czekał. O każdej porze. Ja się stąd nie ruszę. Za bardzo cię kocham.
- Ja też cię kocham, Haz. Dziękuję.
- Słoneczko, przyrzeknij mi, że już nigdy nie będziesz chciała się zabić.
- Przyrzeknę, jak ty mnie nigdy nie opuścisz.
- Byłbym idiotą gdybym to zrobił.
- Tak i miałbyś trupa na karku.
    Zasnęłam. Nie pamiętam, która była godzina, ale przebudziły mnie szepty i jakieś pojękiwania. Po 
dłuższej chwili zauważyłam Harr’ego, który rozmawiał prze telefon.
- Louis boje się o nią.
- ….
- Ja naprawdę ją kocham. Ona jest całym moim światem. Zmieniła całe moje życie w trzy miesiące.
- …
- Ja nie chcę jej stracić.
    Rozmawiał z Louis’em jeszcze pół godziny. Podszedł do okna i dopiero teraz mogłam zauważyć jak 
bardzo mu ciężko. Spoglądał na mnie, był przekonany, że nadal śpię, ale ja patrzyłam jak łzy opadają 
mu na koszulę. On płakał. Płakał przeze mnie.
 

*** Zapytacie jak to jest możliwe, że bardzo zraniony chłopak dał radę wykręcić numer i zadzwonić. 
Tak, to jest możliwe. Kiedy jesteśmy na skraju śmierci pewne rzeczy wydają się niemożliwe. Igor 
był w takim szoku ( źle wykręcił motorem, kółko odjechało mu w prawo  i uderzył w drzewo. Odbił się 
od niego i wylądował kilometr dalej), że jedyne o czym zdążył pomyśleć było wyciągnięcie telefonu i 
zadzwonienie do Wiktorii. Takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko, ale w nadzwyczajnych 
sytuacjach mają miejsce. Pokazuje to tylko jak bardzo ją kochał i o czym tylko był w stanie myśleć.
Karetka, owszem przyjechała, ale za późno. Jego serce nie wytrzymało.

05 września, 2015

ROZDZIAŁ 25

POWRACAM KOCHANI xx Wszystko wraca do normy . Co tydzień nowy rozdział!
Nim się obejrzałam już zbliżał się wrzesień. Nie chcieliśmy myśleć o tym, że za miesiąc będziemy żyć osobno. Nie rozmawialiśmy na ten temat, nie z powodu strachu, ale braku czasu. Harry co prawda zmniejszył czas siedzenia w studiu, ale i tak po nocach pisał piosenki do kolejnego albumu. Zresztą wielkimi krokami zbliżała się ich tras po Ameryce. Ja także nie próżnowałam. Rano, kiedy Haz był z chłopakami chodziłam do Ryan’a na tańce lub spędzałam czas z Dianą. Południa i wieczory spędzaliśmy razem. Często wychodziliśmy gdzieś z Ed’em , Louisem bądź Niallem i Dianą.
     Unikaliśmy imprez i fotoreporterów. Chcieliśmy być tylko dla siebie, Oczywiście odbiło się na plotkach, że przeze mnie Harry oddala się od fanów i 1D. A my chcieliśmy po prostu być razem, bo zdawaliśmy sobie sprawę , że niewiele nam tego zostało.
   Czasami siadając z Harr'ym pisaliśmy wspólnie piosenki. Wiedziałam, że dla niego to wiele znaczy. Po kątach sama pisałam. Nie mówiłam mu o tym. Może pewnego dnia sama wydam płytę, ale nie chcę, by uważali, że to dzięki Harr’emu stałam się sławna. Wierzyłam, że pewnego dnia wydam album na własnym gruncie.
      Nigdy nie mówiłam Harr’emu o moich marzeniach. Był przekonany, że szkoła aktorska jest tym co chcę robić. Tak nie było. Było to marzenie Igora, a ja obiecałam sobie spełnić te wszystkie o których wiedziałam. Oprócz jednego. Ostatniego. Składającego się z trzech słów, którego nie mogłam do końca spełnić. Pragnęłam tańczyć lub śpiewać. Nie lubiłam grac w teatrze, ale część mnie nie umiała nadal sobie wybaczyć jego śmierci. Wiele razy próbowałam powiedzieć o wszystkim Harr’emu, ale w ostatniej chwili się z tego rezygnowałam. Miałam poczucie winy, ponieważ wiedziałam, że on nic przede mną nie ukrywał. Powtarzał mi każdej nocy jak bardzo mnie kocha, jaka jestem dla niego ważna. Pomiędzy rozmowami zawsze pragnął pokazać swoją szczerość. Naprawdę chciałam opowiedzieć mu o mojej ciemnej przeszłości, zresztą wiedziałam, że chciałby poznać do końca prawdę. Wiedziałam, że męczy go zakończenie i pytanie ,, dlaczego? ”. Dlaczego i z czyjego powodu był jego wypadek. Obiecałam sobie, że przed moim wyjazdem powiem mu o wszystkim, tak jak on.
- Kochanie? –zawołał z kuchni Haz.
- Tak?
- Louis pyta się czy wstąpimy do pubu na piwo.
- Jasne czemu nie.
- Na pewno? – zapytał przyciągając mnie do siebie.
- Dlaczego się pytasz?
- Myślałem, że chcesz spędzić ten wieczór z popcornem i ,,Magic Mik’iem”
- Głuptasie. Uwielbia wychodzić z tobą i Lou.
- I to mnie właśnie martwi - lekko odburknął.
- Jejku Hazz! Serio?!
- No co? Jesteś taka piękna, że nawet geje się za tobą obracają.
  Spojrzałam na niego i zesztywniałam. Wiedział? To niemożliwe. Ja mu nic nie mówiłam i jestem pewna, że Lou też nic nie powiedział. A przecież nikt nas nie mógł widzieć.
- Ej Vix, wszystko okey?
- Ta, co?
- Tak zesztywniałaś… Powiedziałem coś nie tak?
- Nie, nie wszystko w porządku.
  Uff. Nic nie wiedział.
Czasami siedziałam na balkonie i zastanawiałam się dlaczego Louis mnie pocałował. Bo przecież był gejem, nie powinien mówić takich dwuznacznych słów. Nie, skoro jestem dziewczyną jego przyjaciela. Louis był zagadką. Pokazywał się jako sassy boy, który ma zdanie ludzi w poważaniu, który jest zimny dla każdego, ale kiedy się przed tobą otworzy, wiesz, że prawda jest całkiem inna. Wiesz, że jest on najmilszym i najbardziej troskliwym człowiekiem w całej Anglii. Zdajesz sobie sprawę, że jest w stanie dokonać wielkich rzeczy choć nie jest najwyższym chłopakiem. I jak kogoś kocha daje z siebie 100 %. I to mnie martwiło. Byłabym spokojniejsza gdyby kogoś miał.
      Jechaliśmy właśnie do pubu. Lou zadbał o to by nie było żadnych fotografów.
- Tam jest! – Harry pociągnął mnie za rękę prowadząc do stolika.
  Byłam lekko zamyślona, dlatego dopiero po chwili zorientowałam się kto siedzi obok Louis’a.
- Co ty tu robisz?!
 Filip szybko podniósł się z miejsca.
- Spokojnie Viki, chciałem ci powiedzieć, ale nie wiedziałem jak.
 Spojrzała na niego niczego nie rozumiejąc. Harry zresztą miał podobną minę do mojej.
Obróciłam się znów w stronę Filipa . Opuściłam lekko głowę i zobaczyłam jak trzyma Louis’a za rękę.
- O Boże! Tak, w końcu! Jejku tak się cieszę!
 Wyrwałam się od Harr’ego i pobiegłam do Filipa go uściskać.
- Tak się cieszę, w końcu się zakochałeś!
 Obróciłam się do Louis’a.
- Spróbuj mi go skrzywdzić to nie ręczę za siebie.
- Nie obronię cię stary, nie zamierzam stawać na jej drodze- odparł Hazz.
 Lou spojrzał się na mnie i powiedział:
- Jesteście tacy sami. Ten też mnie straszył na początku.
 Zaśmiałam się.
- Właśnie musicie mi WSZYSTKO powiedzieć ze szczegółami! A ty Filip sobie u mnie przechlapałeś, że tak późno się dowiaduje.
- Dowiadujesz się jako pierwsza, ale spokojnie zaraz wszystkiego się dowiesz.
 Harry spojrzą się na nas.
- Nie wiem, czy chce znać szczegóły.
- Daj spokój Haz, trochę tolerancji! –powiedziałam potrząsając go o ramię.
- Harry akurat jest bardzo tolerancyjny.
 Obróciliśmy się wszyscy na te słowa.
- Ryan!?
- Możesz już odejść, nikt cię tu nie prosił – odparł Louis.
- Cudowna para. Louis i najlepszy partner wspaniałej Viktorii Majewskiej.
- Ryan, o co ci chodzi-zapytałam.
- Harry dlaczego nie chcesz znać szczegółów ich związku? Ja bym tam z chęcią posłuchał.
 Siedziałam jak oniemiała. Ryan zawsze był inny ze mną, był całkiem innym człowiekiem, niż gdy przebywał wśród Harr’ego.
- Albo nie! Opowiedzcie jeszcze raz, szczegółowo oczywiście, o waszej relacji Louis z Harry’m –spojrzał na mnie i puścił oczko.
- Ryan daj spokój. Nie musimy wspominać przeszłości-powiedziałam
 Louis spojrzą na mnie zdziwiony, a następnie obrócił się do Harr’ego.
- Skąd ona wie?
 Spojrzałam zdezorientowana na Hazę.
- Powiedziałem jej. Powinna wiedzieć.
  Louis zacisnął pięść.
- Możesz odjeść Ryan. Widzisz nikt cię tu nie chce.
- Myślę, że Viktoria nie pogardziłaby moim towarzystwem. Bo ja na pewno wolałbym z nią spędzać więcej czasu.
- Ryan nie przeciągaj struny! – krzyknął Harry.
- Dokładnie. Idź już sobie lepiej- wtórował mu Lou
- A co? Zamierzasz mnie uderzyć? Czy już nie wystarczy ci kłopotów, gdy ktoś przypadkowo wyśle zdjęcie jak całujesz się z facetem do,, The Sun”
- A czy tobie nie będzie żal pięknej twarzy którą nadal będziesz musiał publicznie pokazywać?
- Przestańcie! Ryan błagam cię idź stąd, a ty Louis usiądź i się uspokój.
- Od zawsze wiedziałem, że ona ma większe jaja od was.
- Ryan!
   Uśmiechnął się do mnie i wyszedł z baru.
- To był Ryan? Ten sławny tancerz?! –zapytał Filip
- Tak, dokładnie - odpowiedziałam - To on cię będzie uczył od października.
- O fuck.
- On też tańczy?- spytał Haz lekko przygaszony.
- Tak, mówiłam ci – spojrzałam na niego – Co to miało w ogóle znaczyć, o co mu chodziło?
- On zawsze bezsensu pieprzy Viki- wtrącił się Louis.
- Okey, jest chamem przy Harrym, nie rozumiem tylko dlaczego.
 Spojrzałam na nich. Louis zapatrzony był na Harr’ego zaciskając dłoń, a Haz przyglądał się jego ruchom.
- Ja to…- obydwoje zaczęli mówić.
- Nie, Haz, ja to powiem.
- Wolałbym ja. W domu.
 Spojrzałam na mojego chłopaka.
- O co tu do jasnej cholery chodzi! Powie mi ktoś w końcu?!
- Wszystkiego się dowiesz Vix, ale wolałbym powiedzieć ci to w domu.
- A co to zmieni?
- Viki, idź z nim do domu – powiedział Louis.
- Wszyscy już wiedzą, oprócz mnie! - krzyknęłam –Przyjaciele!
     Przez całą drogę do domu nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem. Myślałam, że już będzie dobrze, że nie mamy tajemnic. Że on nie ma tajemnic.
- Usiądź Vix. Nie denerwuj się. Proszę.
- Ale..
- Cii ! Ja mówię. A więc to stało się na zimę. Spodobała mi się pewna aktorka. Naprawdę dawno mi się nikt tak nie podobał jak ona. Była ładna i bardzo mądra. Zacząłem się z nią spotykać. Układało nam się bardzo dobrze, do czasu, aż nie byliśmy razem na przyjęciu u jej znajomego. Tam właśnie poznałem Ryan’a. Całą noc przystawiał się do niej mimo, że ona podkreślała, że jest ze mną. Jego to nie obchodziło. Doszły mnie słuchy, że on taki jest, że podrywa każdą dziewczynę. A już na bank tą zajętą. Lubi wyzwania, mówili. Mijały tygodnie, a ja coraz bardziej się w niej zakochiwałem, myślałem, że między nami jest wszystko okey i tworzymy cudowną parę. Aż do pewnego dnia. Pojechałem do niej, chciałem zrobić jej niespodziankę, a przyłapałem ją w łóżku z Ryan’em. Śmiał się. Śmiał mi się prosto w oczy. Był dumny z siebie. Ze zepsuł mi związek i znów wyrwał zajętą laskę. Nie wytrzymałem. Pierwszy raz kogoś uderzyłem – spojrzał się w moją stronę - Viki ja do teraz nie umiem sobie tego wybaczyć. Wiem, że było to w słusznej sprawie. Nikt mnie nigdy tak nie potraktował, ale ja nienawidzę bić ludzi. Nie jestem żadnym Bad boyem. I kiedy widziałem, ze tamten facet się do ciebie dobierał, przypomniałem sobie Ryan’a. Ja..-urwał, ale za chwilę znowu mówił patrząc mi w oczy- Ja naprawdę jestem bezsilny. Nienawidzę go.
- Ale on nie jest taki. Jest miły, uprzejmy naprawdę.
- Jest taki bo i ciebie chce mi odebrać.
- Harry to nie zależy tylko od jednej strony. Ta kobieta też miała w tym udział. Gdyby naprawdę cię kochała nigdy by cie nie zdradziła. Ja znam Ryana z całkiem innej strony i wiem, że do większości jest nastawiony bardziej wojowo, ale ja widzę w nim naprawdę dobrego człowieka. Pogadam z nim, powiem, że ma przestać, jeżeli tego będziesz chciał. On mnie posłucha. Ja cię kocham i nie chcę żebyś cały czas martwił się o mnie i nasz związek, kochanie.
  Harry podszedł do mnie, objął mnie w pasie i pocałował.
- Mam najlepszą dziewczynę na świecie.
- A ja najdziwniejszego chłopaka.
- Vix?
- Tak?
- Możesz nie chodzić do Ryna’a na tańce?
- Ale…
- Proszę.
 Spojrzałam na niego. W jego oczach był strach. Strach, który doskonale znałam i widziałam już u kogoś.
- Dobrze- odpowiedziałam tuląc się w jego ramiona.
  To był strach przed startą.