07 listopada, 2015

ROZDZIAŁ 32



Rozdział zbudowany jest z dwóch części. Jedna to teraźniejszość ( teskt normalny), a druga to wspomnienia Harr'ego, przeszłość ( tekst pogrubiony). Mam nadzieję, że zrozumiecie i Wam się spodoba.- ily xx #TheStrangerFF

              Proszę głosujcie na mnie w blogu miesiąca -                      TUTAJ ! Dziękuje xx
                                                           * Z perspektywy Harr’ego*

- Ale ja nie mogę. Ja naprawdę nie mogę.
- Ci. Ona się o niczym nie dowie.
- Ale ja ją kocham.
- To nic Harry. Ja ciebie też kocham.
     Siedziałem tu już trzeci tydzień. Dzień po dniu. Czasami wracałem do domu po nowe ciuchy, czy 
też po szybki prysznic. Wyglądałem strasznie. Byłem zapuszczony, a do Harr’ego Styles’a wiele mi 
brakowało. 
    W pierwszym tygodniu po wypadku prasa dobijała się do mnie oraz jej bliskich. Teraz się uspokoili, 
ale co jakiś czas słyszałem jak mieszają mnie z błotem. I mieli racje. Zasłużyłem na to. Byłem 
przekonany, że to Louis pomógł im dojść dlaczego to się stało. Działał na szkodę zespołu, a ja nie 
umiałem być na niego zły.
    Nasza trasa miała zacząć się w listopadzie, miało to nastąpić za dwa dni. Ale nie nastąpi. 
Jednomyślnie przełożyliśmy to na styczeń. Wolałem być z nią choć nikt mnie tu nie chciał.
    Nasze życie się zmieniło. Piosenki pisaliśmy w szpitalnym korytarzu. Było ciężko. Tylko Niall ze mną 
rozmawiał, Liam od czasu do czasu zamienił ze mną dwa słowa. Z Louisem w ogóle nie rozmawiałem. 
Filip i Kuba nie chcieli mnie znać. Czy byłem zły? Tak, na siebie. Tylko i wyłącznie na siebie. 
 -Harry staczasz się.
- Cii. To nic. To nic.
- Dzwoni do ciebie.
- Za chwilę próba, muszę iść.
- Odwołali ją. Musisz się spiąć, Harry za chwilę masz trasę.
- Chcę do Viktorii. Nienawidzę Londynu.
- Harry-krzyknął Niall – powinieneś odpocząć.- Odpuść stary, bo zwariujesz.
- Jak wtedy?
- Tak.
- Słuchaj. Wiem, że pewnie obwiniasz za to siebie, jak i połowa ludzi na tym świecie. Ale ja wiem, że to 
nie jest twoja wina. Byłeś na wykończeniu, stoczyłeś się w ciągu tygodnia. Ja wiem, że to ona. To ona 
cię zmanipulowała. Viktoria też się o tym dowie i będziecie znów razem. Ona cię kocha. Musisz z nią 
tylko pogadać.
- O ile się obudzi Niall.
- No w końcu wyszedłeś do ludzi.
- Tylko do was.
  Mówili, że wyglądam strasznie. Pierwszy raz od czterech lat ubrałem dres. Opadał na mnie. Moje 
kości policzkowe zwracały na siebie uwagę. Tłuste włosy, zagubione oczy. Drgawki. Spity głos. 
Popadałem w…
- Harry, stajesz się alkoholikiem – powiedział Liam
- Ja..
- Stary, przecież widzę , że z nią piszesz, gadasz, co jest? –zapytał zmartwiony Zayn
- Tęsknie. Brakuje mi jej.
- Przecież my też wyjeżdżamy w trasy, a żaden z nas nie jest na skraju alkoholizmu.
- Ja się od niej uzależniłem. Brakuje mi jej polskiego akcentu, jej oczu, jej uśmiechu, jej dotyku.
- Świrujesz stary - odpowiedział szorstko Louis
- Nie, ja po prostu zakochałem się do szaleństwa.
- Stary, zbieraj się na nogi. Bo jak zobaczy cię w takim stanie, to ja nie wróżę ci dobrej przyszłości – 
powiedział Louis.
- A co jeśli nie wróci?
     Ilekroć patrzyłem przez okno Sali numer 25, wszystko powracało.Jej głos, gdy widziała mnie pół-nagiego, jej płacz kiedy wybiegła z domu. Modliłem się, że nic jej się nie stało, choć nie byłem w stanie racjonalnie myśleć. Alkohol robił swoje.
- Pewnie obwinia pan się o wszystko.
Obróciłem się. Za mną stał doktor. Pokiwałem głową.
- Ja też się obwiniałem.
   Spojrzałem się na niego. Popatrzył się w stronę Viktorii.
- Moja żona pięć lat temu miała podobny wypadek. Pokłóciliśmy się. Ona była w ciąży, ja 
wystraszyłem się odpowiedzialności. Zapadła w śpiączkę.
- Wybudziła się?
- Tak, ale po zrobieniu badań wykryli u niej raka. Było za późno, umarła trzy tygodnie później.
    Spojrzałem na niego przerażony.
- Bardzo mi przykro.
   Lekko się uśmiechnął.
- Nie trzeba. Bardzo długo obwiniałem się o to co się stało. Do tej pory przychodzą do mnie takie 
myśli, a kiedy widzę ciebie i znam historię wypadku… -spojrzał na mnie. – Nie obwiniaj się. To do 
niczego nie prowadzi. Wiesz, że osoby w śpiączce słyszą ludzi? Dlaczego ty nie pójdziesz i z nią nie 
porozmawiasz?
- Nie mogę. Chłopcy nie dopuszczają mnie do niej i wcale im się nie dziwie.
- A chciałbyś?
   Spojrzałem na niego niepewnie.
- Oczywiście, że tak. Chciałbym dotknąć jej reki i powiedzieć jej prawdę.
- Myślę, że da się to zrobić – doktor uśmiechnął się do mnie.
   Poczułem się jak chłopczyk, który musi być ciągnięty za rękę, by się nie zgubić.
- Kto z was ma teraz wartę?
- Niall i Louis.
- Ja się tym zajmę. Ty będziesz miał 15 minut – doktor poszedł w stronę sali Viktorii. – Przepraszam, że 
tak krótko.
    Dla mnie 15 minut to było już coś. Moc dotknąć jej ręki, przez 15 minut od trzech tygodni graniczyło z cudem.
Jak się okazało doktor pod pretekstem zbadania Viki wyprawił z sali chłopaków. Kiedy oni poszli do 
kawiarni ja usiadłem obok jej łóżka. Była blada i niewinna. Wydawało się, że po prostu śpi, a nie, że
zapadła w śpiączkę. Dotknąłem jej chłodnej dłoni. Respirator odbijał równomiernie jej rytm serca. 
Biło tak samo. Biło. Pi-pi-pi
     Czy ona naprawdę mnie słyszy? Nigdy nie wierzyłem w te brednie, te słyszenie przez śpiączkę, że to 
miłość rozbudzi umierających, że zaświaty istnieją. Pierwszy raz chciałem się mylić.
- Cześć księżniczko. 
   Nie odpowiedziała. Czego ja się spodziewałem?
- Ja… ymm
    Zbyt dużo chciałem jej powiedzieć na raz.
- Viki, ja naprawdę nie chciałem. Do niczego nie doszło. To znaczy doszło. To znaczy.. Może ja zacznę 
od początku?
-  Kiedy wyjechałaś mój świat się zmienił. Powróciło to co było zanim pojawiłaś się w moim życiu. Ja 
wiem, że pisaliśmy, ale nie miałem cię, kiedy wstawałem, kiedy kładłem się spać. Znów zamknąłem 
się w sobie i w swoim za dużym mieszkaniu. Ono bez ciebie nie żyło. Ja nie żyłem. Zacząłem pić. 
Opuszczać próby. Nie żyłem. Bo i po co miałbym żyć, kiedy nie słyszałem twojego cudownego głosu. 
Ja wiem, że ty dzwoniłaś, ale ja nie potrafiłem odebrać. Ja nic nie potrafiłem. Ja się od ciebie 
uzależniłem. Wiem, że to brzmi irracjonalnie, jak w filmach, których nie lubisz, ale ja je zrozumiałem, 
Viki. Bo jeżeli kogoś kochasz, tak bezinteresownie, tak na zabój, to cały świat jest tylko marnym 
pyłkiem. Ja bałem się, że ty mnie tam zdradzisz, że ty mnie nie kochasz. 
     Przytuliłem się do jej ramienia i zacząłem płakać. Wszystkie emocje które gromadziły się we mnie przez 3 tygodnie nagle wyszły
- Viki ja…
- Staczasz się Harry, staczasz! – pisali ludzie na twiterze.
PUK-PUK.
- Zostaw mnie! Nigdzie nie idę!
- Harry to ja. Elizabeth.
- Zostawcie mnie!
    Weszła w czerwonej sukience, poczułem mocne perfumy. Ożywiły mnie.
- Harry jak ty wyglądasz! Musimy cię zebrać.
- Zostaw mnie!
- Nie, ja cię nie zostawię. Nie jestem nią.
    Przybliżyła się do mnie.
- Ja nie jestem nią. Jestem Elizabeth. Czemu to na mnie nigdy tak nie patrzyłeś jak na nią?
- Co?
- Harry, to ja jestem zawsze obok ciebie, kiedy najbardziej potrzebujesz wsparcia. Harry to dzięki 
mnie jesteś tu gdzie jesteś. Harry czy ty nie rozumiesz, że ja cię kocham.
     Wyrwało mnie ze wspomnienia szarpnięcie i straszny alarm.
- Co się dzieje?!
- Proszę się posunąć – krzyknęła pielęgniarka
- Coś ty jej zrobił?! – wrzeszczał Louis
- Harry co się stało?- zapytał się Niall
- Tlen, dajcie tlen!
     Po dwóch minutach podszedł do nas lekarz. Uśmiechnięty.
-  Wybudziła się.
    Wszyscy odetchnęli z ulgą.
- Zadzwonię do Kuby- powiedział Louis.
- Czy my możemy ją zobaczyć? – zapytał Niall.
- Ona jest słaba. Potrzebuje snu. Zresztą chciałbym z nią najpierw porozmawiać – powiedział lekarz.
- Jasne, rozumiem – odpowiedział Niall.
- Widzisz cuda się zdarzają Harry, ona cię słyszała – powiedział doktor idąc do jej sali.
   Po pół godzinie wyszedł oznajmiając:
- Ona cię chce widzieć Styles – odchodząc dodał. - Wszystko pamięta.
    Spojrzałem na niego przerażony i skierowałem się do drzwi.
- Cześć.
- Hej, Harry.
- Ja… Ty, ty podobno wszystko pamiętasz.
- Tak.
- Ja.. ja nie wiem co mam powiedzieć.
- Nic nie mów.
- Ja.. przepraszam Viki. Jak byłaś w śpiączce miałem ci tyle do powiedzenia,a teraz nie wiem jak mam ci to wytłumaczyć.
- Nie tłumacz. Ja ci wybaczyłam.
    Spojrzałem na nią.
- Ale jak to? Ja chciałem ci wszystko wytłumaczyć, wyjaśnić.
- Jeżeli będziesz na to gotowy. Ale najpierw się wyśpię. Musze odpocząć.
- Jasne pewnie.
     Louis i Kuba spojrzeli na mnie wściekłym wzrokiem. Wiedziałem, że mają za złe, że to ja pierwszy z 
nią porozmawiałem, że to ona mnie pierwsza poprosiła.
- Dlaczego!
- Co ona sobie myśli!
- To ja się tu martwię cały czas, a ona, ot tak!
     Po godzinie zawołała mnie pielęgniarka. Opowiedziałem Viktorii o moim załamaniu, którego do 
końca nie rozumiałem. O rzeczach jakich robić nie chciałem, a nie mogłem przestać robić i o niej
- Kochałaś mnie?
- Kocham Harry.
- Ale dlaczego… - powiedziałem choć alkohol krążył w mojej głowie, przybierając na sile.
- Harry, głuptasie. Nie da się wyjaśnić dlaczego kogoś kochasz. Kochałam cię od początku. Nie za 
sławę, bo Harry wtedy zaczynałeś. Za charakter, za twoją dobroć, a ona? Za co ona cię kocha? Może 
za sławę? Może z bogactwo? Zapytałeś ją?
- Ona mnie kocha za mój charakter.
- Harry, ty naiwniaku – podeszła do mnie. - Ze mną nie będzie ci źle. Nie stoczysz się. Nie opuszczę 
cię.
- Ja.. ja jestem pijany.
   Podeszła do mnie, ściągając mi koszulę i całując mnie.
- I wtedy przyszłam.
- Tak.
- Dlatego ci wybaczyłam
   Spojrzałem na nią niepewnie.
- To znaczy będziemy razem? Zostaniesz tu?
- Nie wiem Harry co będzie. Ledwo co przeżyłam. Nie znaczy, że przestałam cię kochać, tylko, że – 
podeszła pielęgniarka. – Muszę iść na rezonans.
    Atmosfera między nami wszystkimi była napięta. Kuba, Filip i Louis nie rozumieli Viktorii. Diana 
oraz Luiza przesiadywały u niej i rozmawiały jakby nic się nie stało Niall oraz Liam starali się ogarniać 
rzeczy w zespole.
    Ja natomiast przychodziłem do niej każdego wieczora i śpiewałem jej piosenki. Nie rozmawialiśmy 
o przyszłości, bo Viktoria co chwilę powtarzała,, Harry, przyszłości na razie nie ma”.
   Aż miesiąc po wypadku doktor poprosił nas wszystkich do sali Vikorii.
- O co chodzi Viki? – usiadł na łóżku Kuba.
    Viktoria pokiwała głową na doktora, ten wyszedł i zamknął drzwi.
- Musze wam coś powiedzieć.
- Może w końcu wytłumaczysz nam dlaczego mu wybaczyłaś. – powiedział Louis pokazując na mnie 
palcem.
   Kuba zjechał go wzrokiem.
- Od razu jak się wybudziłam lekarz White porozmawiał ze mną o wypadku. Nie straciłam pamięci, 
przeżyłam. Zbyt dużo cudów, prawda? Miał podejrzenia, których nie da się tak szybko wytłumaczyć. 
Tylko obserwacja i badania, które i tak nie są w 100% pewne, ale dają już punkt odniesienia.
- Viki co się dzieje!? – zapytała przerażona Luiza
   Viktoria spojrzała na nas wszystkich, zatrzymując wzrok po kolei na każdym
- Jestem chora. Mam stwardnienie rozsiane.
    Spojrzała na mnie.
- Przyszłości nie da się zaplanować Harry. Czasu do mojej śmierci też nie.