30 stycznia, 2015

ROZDZIAŁ 13

                                                    Komentarze mile widziane ! xx
Otworzyłam oczy i dokładnie nie wiedziałam gdzie się znajduje. Zajęło mi to dobre parę minut. Byłam we własnym łóżku. Jak? Kiedy ? Ostatnie co pamiętam to, to jak szłam do jego auta. Jak znalazłam się we własnym łóżku ?  Obróciłam się na lewy bok, a tam znajdowała się karteczka owinięta tą sama wstążka co kiedyś. Mimowolnie się uśmiechnęłam.

,,Jesteś leciutka jak piórko x.
Jak się obudzisz ja już dawno będę w Paryżu.
Spotkamy się 17, by się pożegnać.
Przyjadę po Ciebie rano.”
                                  Hazz xx

Jak się obudzisz będę w Paryżu… Zaczęłam się śmiać obracając się na brzuch. Takiemu to dobrze . Codziennie gdzie indziej. Pojedzie wypromować siebie i wróci . Ah ten celebry ta. Czyli musiał mnie przenieść na rękach jak spałam. No nie powiem chłopak się stara. Ale .. o co się w sumie stara? Przecież my jesteśmy tylko kumplami , nieznajomymi którzy poznali się w metrze. Którzy przypadkowo spotkali się przez moją siostrę, którzy za trzeci razem spotkali się w jego studiu . I się zaczęło. Dzienne spacery, gadania o niczym takie jakie właśnie uwielbiałam, oglądanie gwiazd, sprawa Igora i wczoraj taniec. To było niesamowite no nowo poczuć, że się żyje. To jakby powstać z martwych. Musze mu podziękować. Jak on odkrył, że ja właśnie tego potrzebuję . Że potrzebuje muzyki, potrzebuje paru kroczków. Czuję się oczyszczona. Co ja w ogóle robie. Spotykam się z Harrym. Harrym Stylesem. I nie było by w tym nic dziwnego. Ale boję się, że on bierze to wszystko na poważnie a ja już mu tyle razy powtarzałam, że nikogo nie chcę, nie jestem na to gotowa. Zresztą o czym ja mówię. Jestem tylko Polką , ani nie jestem z arystokratycznej rodziny, jeszcze nie jestem aktorka, a on ? Sława, idol milionów dziewczyn , człowiekiem sławnego boybandu . I niestety zbyt przystojny mężczyzna . Uśmiechnęłam się do lustra. Co ja w ogóle mówię! O czym ja w ogóle myślę. Zresztą nawet gdybym chciała coś zmienić w moim życiu, co raczej się nie stanie, nie chcę być wypromowana przez niego, chcę sama osiągnąć cel. STOP ! Koniec z tym Wiktoria. On jest twoim nieznajomym. Czarującym co prawda, ale niech takim pozostanie
Zjadłam śniadanie, ubrałam się w jakieś ciuchy i wyszłam na miasto. Słońce ostro świeciło przez co Londyn wyglądał jakby błyszczał. Ale coś było nie tak. Szłam tymi ulicami co z nim i czułam pustkę. Grajkowie i tancerze nie sprawiali mi takiej frajdy co wtedy kiedy on stał z tyłu a ja ich podziwiałam. Rzeka nie obijała tak intensywnie nieba jak ta sprzed kilku dni. Czułam się zagubiona mimo, że znałam te drogi. Wydawało mi się, że każdy na mnie patrzy ale do tego się już przyzwyczaiłam. Będąc w szpitalu psychiatrycznym słyszy się to na co dzień. Usiadłam na piasku naprzeciwko Tamizy, pod drzewkiem. Dlaczego ja ? Niezliczoną ilość razy zadaję sobie to pytanie, ale jak zawsze nie dostaję odpowiedzi. Cierpliwie czekam. Blizny. Cielesne i psychicznie. W każdym kawałku. Młody człowiek który chciał umrzeć. Chciał umrzeć niezliczoną ilość razy. A przeżył, za każdym razem przeżył. Zraniony ale przeżył. Z bagażem nowych doświadczeń wizyt psychiatrów. To depresja. Głęboka depresja. Jak to leczyć ? Jak jej pomóc ? Czas. Czas… Czy za wszystko był odpowiedzialny czas? Czas leciał dalej, a ja dalej trwałam w tym stanie. I wtedy przyszła noc, kolejna próba samobójcza, spojrzałam się na niebo mówiąc przez łzy ,, Przepraszam Igor , przepraszam” i nagle spadła gwiazda. Pierwszy raz widziałam spadającą gwiazdę. Nagle kolejna i kolejna. Sierpień, to był sierpień. Sezon spadających gwiazd. To jakby jego odzew który mnie zatrzymał. Wtedy uświadomiłam sobie, że to ON, że to on za każdym razem mnie ratował, że on coś ode mnie chcę . Chodziłam cała noc.  Kuba już odzwonił każde szpitale. Szukała mnie cała moja dzielnica. Każdy z latarkami, a ja chodziłam obłąkana  w świadomości, że on chce mi cos powiedzieć. Znów szpital. Ale tym razem byłam dzielniejsza, odważniejsza i wiedziałam, że dał mi cel. Celem były jego marzenia. Uświadomiłam sobie, że musze spełnić każde jego marzenie które on chciał spełnić. I tak, spełniłam . Marzenie po marzeniu. Uznali mnie za kretynkę ale to było lepsze niż chęć zbijania siebie. Więc nawet mi pomagali. Przede mną zostało szkoła aktorska, bo do Anglii już dotarłam. Problem był z ostatnim marzeniem . O którym nikt nie wiedział. Którego nie było na liście. Było w głowie. Wypowiedział je przez telefon kiedy umierał. Lekarze mówili ,,To cud, że miał świadomości do ciebie zadzwonić. Musiałaś być dla niego cholernie ważna, że dał radę jeszcze to zrobić przy jego stanie.”Mieli racje. Byłam dla niego cholernie ważna . Jak nikt inny. Jego jedyną gwiazdą na niebie. Ale ludzie tego nie doceniają jeżeli tego nie stracą. A ja straciłam. Wypowiedział zaledwie pięć słów. Nie miał nawet jak wyłączyć telefonu. Umarł. Umarł. Słyszałam kiedy skończył mu się oddech. Kiedy serce przestało pracować. Ale ja wiedziałam, że przestało mu pracować wcześniej. 20 minut wcześniej, a najgorsze było to, że to ja go zabiłam . Słowem. Mimo tego zadzwonił do mnie przedśmiertnie i powiedział pięć słów. Zastanawiałam się od pewnego czasu czy to brać za błogosławieństwo, czy jako wieczną pokute. Bo na dzień dzisiejszy, nigdy nie uczynię tego co powiedział. Nie jestem w stanie
Siedziałam tak dobrą godzinę. Potem poszłam coś zjeść, kręciłam się  bez celu po mieście. A może to cel szukał  mnie ? O godzinie 20 trafiłam do baru. I postanowiłam się napić. Szaleć. Wymieszać wszystko co się da. Upić. Wypiłam pięć piw, coś a la wódka aczkolwiek tu nie było takiej jak u nas. Piłam, piłam cała noc. Chciałam upić wszystkie smutki . Zapomnieć o tym bagnie ,w którym się urodziłam. W jakim wyrosłam . Cała noc. P i ć, p i ć


                                                               *Z perspektywy Harre’go *

Wyjazd jak wyjazd. Paryż jak Paryż. Romantycznie może być wszędzie. Lecieliśmy  rano więc przed południem już byliśmy. Wszyscy byli ospali. Nie licząc Louisa. Siedział z Zayn’em śmiali się cała drogę. Spojrzałem kilka razy na niego. I tak przyłapał mnie nie powiem. Bardzo mnie to smuciło. Gdzie nasza przyjaźń Louis ? Gdzie ta super relacja ? Gdzie obietnice  ,,na zawsze razem cokolwiek się będzie działo” ? A działo. Za dużo. Przyznał mi się . Zbyt brutalnie i zbyt namacalnie. W tamtej chwili nie byłem na niego zły. Ale teraz ? Teraz jestem i to cholernie. Najchętniej bym na niego nawrzeszczał, wykrzyczał to wszystko . Ale nie potrafię . On jest silniejszy psychicznie i jednak cały czas miałem go za przyjaciela. Wszystko było dobrze dopóki nie poszedłem na tą imprezę co on i dopóki się nie upiłem. Tu był mój błąd. Mój wielki błąd. Ale za błędy trzeba płacić. Nie sadziłem że taką wysoką cenę. Wiem, że błąd leży po jego stronie. Nie przeszkadza mi to, że jest innej orientacji. Naprawdę, wiem że musi się przed tym kryć choć wydawało mi się to śmieszne bo pól fandomu 1D o tym wiedziało. Tyle, że ja nie byłem gejem ale, ani oni, ani on tego wiedzieli. Sadził, że .. sadził, że go kocham ? Nie wiem dlaczego tak myślał. Zawsze podoba mi się płeć przeciwna, nie wiem dlaczego tak przypuszczał. Nigdy, nigdy naprawdę nie odsunął bym się od niego poprzez jego inność. Zawsze był moim starszym bratem. Przyjacielem do którego mogłem zadzwonić o trzeciej w nocy a on by odebrał. Kochałem go, tak, ale jak brata, nigdy jak kogoś więcej. Niestety źle to odczytał. A ta cała szopka była jego złością .
Dochodziła dwunasta. Fani, obiad, fani, wywiad, fani. Uśmiechałem się kiedy mogłem dawać im szczęście. A dawałem dając im dwa krzyżyki na krzyż na kartce. Tysiące zdjęć do których pozowałem były przykładem tego, że byłem ich idolem. Że mnie kochali. To co dawało mi szczęście zabijało mnie od środka. Pragnąłem wolności, tamtego życia kiedy nie byłem sławny. Chociaż przez momencik, przez miesiąc, chociaż miesiąc. Być niewidzialny dla fanów. Sam tylko nie wiedziałem, czy jestem tym przemęczony czy tu chodzi o nią . Głupi nie byłem. Domyślałem się, że takiego kogoś jak ja, sławnego, nie będzie chciała. Uzna, że to pewnie wybicie przed szkoła aktorska i  tak dalej. Inspirowała mnie. Rozkwitałem przy niej. Przychodziły mi do głowy szalone, dziecinne pomysły . Ale byłem jej wdzięczny.  Dzięki jej zachciało mi się na nowo żyć. Dzięki niej wstawałem rano z myślą, że to nie będzie kolejny dzień gdzie sztucznie będę musiał pozować do zdjęć, gdzie na siłę będę musiał wydobywać z siebie dźwięk. Wystarczył jej uśmiech. Wystarczyły mi jej oczy by zauważyć, że życie chociaż na chwilkę jest inne. Ale wiedziałem jedno. Trzymała mnie na dystans. I wątpiłem czy kiedykolwiek poczuje to co ja do niej. Nie , nie byłem zakochany. Do tych spraw podchodzę roztropnie to pewnego rodzaju zauroczenie. Ona byłą inna niż ja . Pewna siebie, odważna, stawiała sobie nowe wyzwania, a zarazem urocza, cicha, spokojna, skryta i nieśmiała. Ja ? Ja byłem śmiały , otwarty i kochałem grać w czyste karty, ale nie umiem odpyskować. Nie umiem być arogancki dla innych ludzi. Ona robiła to znakomicie. Czyste karty… ostatnio moje czyste karty zostały pobrudzone. Ale wierzyłem, że to się poprawi. Byłem optymistą. Uśmiechnąłem się .. Ona byłą pesymistką.
Dzień się skończył . Czy coś wprowadził do mojego życia ? Nie. Żałowałem, że nie mam jej numeru . Jeden sms a moje życie by przybrało inny kolor. Spojrzałem w okno samolotu. Ciekawe kiedy ona się zorientuje ,że w Madame Tussauds wpisałem jej mój numer na komórkę. Wtedy kiedy robiłem jej zdjęcia. To głupie i dziecinne. Ale ta właśnie się przy niej czułem. Głupio i dziecinnie.
Lot nie był długi. Wróciłem do domu. Niby  nic takiego nie zrobiłem a jednak byłem wykończony. Już miałem kłaść się spać i zadzwonił do mnie telefon. Numer nieznany.
- Hallo ?
- xxxxx ..
- Hallo ? Przepraszam nie rozumiem .Kto dzwoni ?– zapytałem zdziwiony.
- xxx xxx…
I wtedy zrozumiem. To był kobiecy głos. To była Wiktoria. Nie miałem pojęcia co mówi . Mówiła po polsku . Dlaczego do mnie dzwoni o trzeciej wieczorem ?
- Hallo ? Coś się stało ? Mów po angielsku.
- xxxxx
Bełkot sam bełkot. Słyszałem, że była w jakimś pubie, klubie ? Coś takiego . I była pijana. Cholernie pijana.
- Gdzie jesteś Viki , gdzie jesteś ?!
- xxx xxx..
Co miałem robić ? W Londynie jest tysiące pubów. A ja nie znam żadnego słówka po polsku , nawet nikogo kto go zna. Tak bardzo chciałem jej pomóc.
- Viki ! Powiedz mi gdzie ty do jasnej cholery jesteś , Viktoria !
Zachciało mi się płakać. Słyszałem jak płacze i coś mi mówi . Cały czas, ale po polsku. Musiałem coś zrobić. Ale co? Jak pomóc ? Chwila.. David ! David zna polski jest polakiem !
- Viktoria słońce czekaj na mnie i obierz potem ten telefon. Za chwilę Ci pomogę.
Rozłączyłem się i zadzwoniłem do Davida.
- Hallo? – zapytał ospały po 6 sygnale.
- O Boże jak dobrze, że odebrałeś  ! Potrzebuje pilnie twojej pomocy !
- Wiesz która jest Harry godzina ! – powiedział zdenerwowany.
- Tak, trzecia  w nocy, musisz mi pomóc, musisz ! – zacząłem krzyczeć załamany.
- Okej stary już – chyba wstał z łóżka – co jest ?
- Viktoria , ona – zrobiłem przerwę – chyba jest w jakimś barze i potrzebuje pomocy, ale mówi po polsku, a ją nic nie rozumiem, a ty umiesz mówić po polsku, wyśle ci do niej numer a ty do niej zadzwonisz i dasz mi znać gdzie jest i po nią pojadę, błagam – powiedziałem wszystko na jednym wdechu.
- O kurwa. Okey. Wysyłaj.
Koniec rozmowy. Teraz czekanie. Czy odbierze w tym stanie. Co jej się stało ? Jeden dzień mnie nie było a ona takie rzeczy mi odpierdala. Uspokój się Harry, zaraz będziesz prowadził. Zawsze roztropny .Żadnych szaleństw.
Telefon. Dzwonił.
- Wiem gdzie jest ! Jadę swoim samochodem.
- Gdzie !
- Rose 13 , wiesz gdzie to ?
- Tak jadę już !
I pojechałem, zajęło mi to 13 minut. Ale złamałem chyba tysiąc przepisów po drodze.
Wbiłem do tego pubu, gdzie pijacy byli na każdej ścianie obmacując się jakimiś laskami, których pewnie nie będą rano pamiętać. Davida jeszcze nie było, a ja wiedziałem dwie rzeczy : nie dogadam się z nią, a dwa mogą mnie tu rozpoznać i będę miał kłopoty. Nie przemyślałem mojego stroju, żadnej ochrony. Dres, ale ona byłą ważniejsza. Szukałem ją i była obok baru trzymała w ręku vódkę . Obok niej było pełno kieliszków, nie byłem w stanie ich policzyć. Obok niej zakręcił się jakiś facet. Ciemny typ. Zaczął się do niej przybliżać. Wiedziałem czego chciał. Zresztą było to widać, zaczął ją obmacywać, dotykać. Chciała czy nie to nie było ważne. Ledwo siedziała . Nie była w stanie niczego stwierdzić. Miałem dwa wyjścia pozwolić na to by ten koleś potraktował ją jak szmatę i wykorzystał na moich oczach, albo mieć problemy, sprawić sobie  plamę na swoim wizerunku i go walnąć, afera, sąd, o ile mnie rozpozna, i zespół ucierpi.
Wybór był jasny.
Oczywisty.
Nie minęło pól sekundy ja stałem obok niego odpychając go od niej.
- Zostaw ją
Spojrzał się na mnie. Żadnych słów, uśmiechnął się jeszcze bardziej do niej przybliżył, sięgając ręką do jej piersi
Kiedy ją dotknął zrobiłem to.
Uderzyłem go z całej siły w twarz.
Upadł ze stołka.
Nikt tego nie zauważył. Wszyscy zajęci byli swoimi dziewczynami na jedną noc.
On wstał, nie był zadowolony i również zamachnął się by mnie uderzyć.
Ale ja nie byłem pijany, odsunąłem się.
I on trafił w Viktorię.
Jej głowa upadła na blat obok tych szklanych kieliszków.
Teraz nie wiedziałem co mam robić.
Najpierw spojrzałem na nią czy nic jej nie jest .Chciałem podnieś jej głowę, ale on to zrobił.
 Uderzył mnie. Obróciłem się aż 180 stopni.
Teraz patrzyli już wszyscy.
Doszedłem do siebie i zauważyłem Davida .Podbiegł do mnie, chciał coś skomentować lecz odpowiedziałem mu tylko :
- Weź ją
 Chciał jeszcze coś powiedzieć ale krzyknąłem ,, No kurwa już ! ‘’ Zabrał ją i wtedy obróciłem się z powrotem i uderzyłem go raz, dwa, trzy, cztery. To nie byłem ja. Ktoś we mnie wszedł. Tłukłem tego kolesia. Jego twarz przypominała mięso, które krwawiło z jakieś strony, a ja go biłem i biłem. Nie umiałem się uspokoić. Ktoś w końcu mnie odciągnął od niego. Szarpałem się ale przyszło dwóch. Uciekłem stamtąd. Wiedziałem tylko tyle, że będę miał przesrane. Nie wiedziałem czy on żyje, czy nie. Czy ktoś zrobił zdjęcia jak go bije, czy tam były kamery. Czy następnego dnia będę jako ,,gwiazda” sieci. Nie zauważyłem nawet, że cieknie mi krew z nosa i brwi, liczyło się dla mnie tylko co z NIĄ.
- I jak, żyje ?- zapytałem.
- Tak … Harry krwawisz !
- Nie ważne to jest. – Odparłem szybko.-Bierz ja do auta jedziemy do mnie
- Ale..
- Już !
Bał się mnie. Sam się siebie bałem . Wstąpiło we mnie coś czego nie umiałem wyjaśnić. To nie byłem ja. Gdzie ten Harry . Ten spokojny Harry.
Dojechaliśmy po 10 minutach łamiąc więcej zakazów niż ostatnio.
Wziął ją na ręce i kazałem  ją dać mojej sypialni.
 - I co teraz ? – zapytał  spoglądając na mnie.
- Rozbierzmy ją – powiedziałem szybko.
- CO !?– krzyknął przez zęby David.
Spojrzałem na niego.
- Nie będzie przecież spać w ciuchach, co nie ? – powiedziałem zirytowany.
- Ale no nie wiem Harry czy powinniśmy.
- Wiele rzeczy nie powinienem robić – powiedziałem zły na siebie.
- Na przykład tak bić tego kolesia ? – zapytał.
- Nie , tego akurat nie żałuje.
Spojrzał na mnie zdziwiony. Nie rozpoznał mnie. Sam siebie nie rozpoznawałem.
- To czego nie powinieneś robić ? – zapytał spokojnie.
- Nie powinienem ją dziś zostawiać samej - powiedziałem przez zęby.
Spojrzał ma mnie już całkiem inaczej. Nie potrzebował żadnych wyjaśnień. Żadnych słów. Ściągnęliśmy jej spodnie, trampki, skarpety i bluzkę, zamiast tego założyliśmy jej moją koszule by rano nie czuła się aż tak skrepowana.
- Okej, dzięki stary – powiedziałem do niego klepiąc mu po ramieniu.
- Nie ma problemu, teraz, aczkolwiek jutro. – Wziął oddech spoglądając się na mnie – Jutro może być.
- Wiem, ale trudno.
- Nie powinieneś jechać  z tym do lekarza ? Zaszyć ci tą brew. Ona non stop krwawi.
- To nic ,dziękuję .– Objąłem go – Dziękuje, ale nie mów nikomu, okey?
- Się wie, stary, się wie.
I odjechał. To musiała być dla niego trudna noc. Wiedziałem, że nic nie powie. Ale jak będę miał sąd na głowie, będę kazał mu to zrobić. Nie może kłamać dlatego, że ja złamałem prawo.
Poszedłem po wodę i kartkę. Położyłem obok jej łóżka . Wiedziałem , że jak rano wstanie będzie zdziwiona. A nie chciałbym krzyków, latania po salonie i tym podobnych rzeczy
Sam położyłem się na kanapie. Nie miałem nawet siły przemywać moich ran. Ran mojej pierwszej poważnej bijatyki. Zacząłem się śmiać. Gdyby nie ona teraz spał bym we własnym łóżku, z normalna brwią, nie krwawiącym nosem i nie myłam o konsekwencjach. Ah kobieto. Już prawie spałem, kiedy uświadomiłem sobie jedną rzecz. Nie bałem się. Nie bałem się co o mnie powiedzą ludzie. Nie bałem się konsekwencji. Nie bałem się o zespół. Nie bałem się o siebie. Viktoria co ty ze mną robisz ?

26 stycznia, 2015

ROZDZIAŁ 12

Wróciłam do pokoju. Trzasłam drzwi i poszłam spać. W jego bluzie..
Obudziłam się o 9. Słońce dziś bardzo ostro świeciło. Będzie dziś pięknie widać niebo. Obróciłam się na plecy. Jego rękawy były tak długie ze spokojnie mogłabym mieć  taką drugą dłoń i tak były by za długie. Powąchałam jego rękaw. Dalej pachniał nim. Był to delikatny zapach ale za razem nie dało się go ominąć w tłumie. Przyciągał nos. Zamknęłam oczy i wdychałam te jego perfumy. Widziałam go dokładnie. Jego twarz jak wychodziłam .Był przerażony. Nie dziwię mu się. Pewnie takich rzeczy nie słyszy gwiazda popu. Odjechał dopiero 20 minut później. Słyszałam silnik. Jak odjechał zasnęłam.
Nikomu naprawdę nie mówiłam tyle o Igorze. Kuba, Lou i Filip to była osobna sprawa. Nikt z obcych nie wiedział, nie chciałam by się dowiedzieli. Tu było inaczej. Przyciągał mnie. W jego obecności czułam się bezpieczna . Wiedziałam, że stanie i zasłoni mnie przed złem. Był moim sumieniem które wypowiedziałam na głos. Obcym który wtargnął do mojego ułożonego życia. Nie zmuszał mnie do mówienia tak jak lekarze, on sam był oazą o której tyle mówili na terapiach. Nie potrzebowałam uścisków dłoni, mocniejszego dotykania po ramieniu, mówienia ,, współczuje „ , a tylko jego oczu. To w nich kryła się ta zagadka , do której uciekałam. Przy której mogłam odkryć siebie na nowo, przypominając sobie kim byłam sprzed dwóch laty. Otworzyłam oczy. Ale teraz znów powrócę do rzeczywistości. Nie będzie żadnych oczu , żadnych odkrywań siebie, poprzedniego życia. On nie wróci. Poczułam, że łzy same wypychają się do przodu. Nie będzie. Nikt po czymś takim by nie wrócił. Mam jego bluzę. Jestem ułożona na całe życie. Uśmiechnęłam się .Sprzedam na Ebayu i mam grube tysiące.
Nie miałam zamiaru dziś nigdzie wychodzić .Wolałam leżeć w jego bluzie patrzeć się na sufit. Puściłam sobie muzykę z komórki-i słuchać muzyki. Nie byłam nawet głodna .
Spojrzałam na zegarek i już dobiegała 10. Jak ? Leżąc i nic nie robiąc czas też ucieka.
Zaczęły mi spływać łzy chcąc czy nie chcąc było mi przykro ,że zobaczę go tylko na plakatach mojej siostry. Spojrzałam w lustro. Włosy były naelektryzowane i rozstrzępione na różne strony. Byłam nadal w tych krótkich spodenkach. Makijaż przestał być makijażem. Oczy były zbyt bardzo podkrążone, a jego bluza zgnieciona przez ciągle wiercenie się. Zrobiłam sobie Dzień Dziecka.
Obracałam się właśnie z powrotem na plecy kiedy nagle zapukał ktoś do drzwi.
- Tak ?- krzyknęłam obojętnie
- Ktoś do ciebie Viktoria – powiedziała Annie
- Ale ja nikogo nie chcę widzieć, zresztą nikogo tu nie znam to nie możliwe- odburczałam
- Ja tez nie jestem zachwycona. Ale nic dziś nie jadałaś,siedzisz w pokoju , otwórz drzwi Viktoria- powiedziała zdenerwowana
- Nie , proszę pani jest dobrze . Nie jestem głodna .Dziękuje
- Oj ale Ty jesteś upartą Polką - krzyknęła
Przewróciłam się w taki sposób ze moje plecy były tyłem do drzwi
Poczułam jak klamka się przekręca. Cholera. Zapomniałam zamknąć drzwi.
- Dobrze zostawiam was samych, ale tak jak mówiłam zmykać jak najszybciej. Mam zasady.    Żadnych facetów u młodych dziewczyn
- Nie mam faceta przecież – krzyknęłam
- Może i nie, ale ten za Tobą wygląda jak facet – powiedziała i zamknęła drzwi.
- Że co ?– krzyknęłam i  się obróciłam .
Cieszyłam się, że leże na łóżko bo gdyby stała najprawdopodobniej bym upadła, a to byłby szczyt wszystkiego.
- CO .! Ty tu – nie potrafiłam nawet dokończyć zdania, bo pozapominałam słów, jego widok. Przygniótł mnie do łóżka
- Cześć mały śpiochu – powiedział spokojnie
Patrzyłam się na niego jakbym widziała ducha. Choć nie . Nie byłam przerażona. Wręcz jego widok mnie uspokoił, ale szok był zbyt wielki
- Harry co ty tu robisz? – powoli odzyskiwałam zmysły
- Jestem przy tobie – usiadł na łóżko – malutki masz ten pokoik  - rozejrzał się dookoła
- A po co mi większy ?- spojrzałam się na niego – ale ty , przecież wczoraj , ja myślałam ,że ty ..
- Że ja już nigdy nie będę chciał cię widzieć, że tymi słowami mnie odepchniesz od siebie?
Pokiwałam głową. Odgadł wszystko co chciałam powiedzieć.
- Nie Viktoria. Tak szybko się mnie nie pozbędziesz .
- Ale właściwie czemu ? – spytałam
Nie odpowiedział . Uśmiechnął się i przyłożył swój wskazujący palec do moich ust
- Cii
Uśmiechnęłam się. Miał tyle twarzy . Odkrywał je przede mną, a każda następna podobała mi się coraz bardziej.
- Mam coś dla ciebie
Dopiero teraz zauważyłam że miał ze sobą sok i kanapkę
- Musisz coś zjeść.
- Nic nie musze – odpowiedziałam
- Musisz Viktoria
- Niby jak mnie zmusisz do tego ? –odpowiedziałam kąśliwie  ale przyjaźnie
Spojrzał na mnie i powiedział:
- Bo masz moją bluzę ?
O cholera . Dopiero teraz sobie uświadomiłam jak wyglądam.
- O Boże Harry ! Wyjdź stąd !
- Czemu? Co się stało ? – zaczął się śmiać
- Jak ja wyglądam! Idź, idź –wstałam i zaczęłam go popychać do drzwi ,ale nie oszukujmy się nie miałam z nim szans
- Silna jesteś no ale- wziął mnie na ręce i w taki sposób wisiałam nad ziemią będąc naprzeciwko jego twarzy
- A teraz coś zjesz, ubierzesz się i jedziemy
- Jedziemy ?
- Tak
- Gdzie ?
- Za dużo chcesz wiedzieć – uśmiechnął się do mnie
Opuścił mnie na ziemie. Zgodnie  z jego ,, rozkazami „ zjadłam tą kanapkę.
- A jak się mam ubrać ?
- Mi się podobasz we wszystkim – odpowiedział
Spojrzałam na niego wzrokiem który był jednoznaczny . Nie potrzeba było słów
- No co , chyba podobać mi się możesz ?- zapytał zdziwiony
- Nie Harry nie mogę. Zrozum, naprawdę nie chcę cie zranić czy coś , bo na to nie zasługujesz, ale ja – tu zrobiłam krótką przerwę- nikogo nie szukam , naprawdę . Jesteś fajnym gościem , ale ja naprawdę nie szukam nikogo z różnych przyczyn. Nie chcę żebyś to odbierał jako no nie wiem randki ? – powiedziałam to w jednym ciągu i sądziłam , że powie  ,,co ja sobie myślałam” i odejdzie ,ale on wręcz przeciwnie
- Za dużo gadasz księżniczko , za dużo
Spojrzałam się na niego i naprawdę nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Krótkie spodenki, bielizna , top i moja bluza , w to się ubierz – dopowiedział
Zrobiłam co mi kazał i poszliśmy do jego auta.
- Dokąd mnie zabierasz ?
- Do raju – odpowiedział spoglądając na GPS
- Myślałam ,że już w nim jestem – odpowiedziałam ironicznie
- Nie, jeszcze nie. Razem tam będziemy
- Harry co ty brałeś ? Jesteś jakiś dziwny – odparłam
- Nie wiem , ożyłem. Jestem jakiś szczęśliwszy – popatrzył na mnie
Już miałam mu odpowiedzieć ,że mam nadzieję ,że się nie zakochał, ale zadzwonił telefon
- Odbierz – odpowiedziałam mu gdy popatrzył się na mnie przepraszająco.
Spojrzałam się na okno , bo nie chciałam słuchać jego rozmowy. Dlaczego on to wszystko robi ? Dlaczego wrócił a nie uciekł? Sądziłam ,że się wystraszył i już go nigdy nie zobaczę, a tu proszę , przychodzi ze śniadaniem.
- Przepraszam cię Viki musimy jechać do studia, na krótkie zebranie. Nie gniewaj się, zrealizuje dziś mój plan tylko przesunie się w czasie, co jest  w sumie dobre .
Nie było żadnych tłumaczeń lub zaprzeczeń. Nie miałam nic do powiedzenia.
- No dobrze, jedźmy
Uśmiechnął się i ruszył. Po 40 minutach dotarliśmy do studia
- Chodź nie będziesz czekać w aucie
Czy ja miałam coś do mówienia ? Nie.
Otworzył drzwi do tej salki . Już byli tam wszyscy .
- O proszę kogo my tu mamy – przywitał się Louis
- No, no – dorównał mu Liam
- Ja może zaczekam na zewnątrz, nie będę wam przeszkadzać – powiedziałam skrępowana
- O nie, nie- Harry chwycił mnie za nadgarstek w ostatniej sekundzie- posiedzisz tutaj – a ty się Louis zamknij – powiedział ostro
- Dobrze dobrze – zabuczał Louis – jak śmiałbym wyganiać taką piękną Polkę – odparł kąśliwie
Spojrzałam się na niego z delikatnym uśmiechem .
- Jeżeli chcesz zobaczyć dużo ładniejsze Polki to zapraszam w końcu na koncert do Polski – odpowiedziałam szorstko. Młoda byłaby ze mnie dumna
Widziałam ,że zrobiło mu się głupio
- Kusząca propozycja .
To była gra wzrokowa. Wtedy właśnie uświadomiłam sobie, że on jest na mnie zły.. Nie zły. Zazdrosny. Nie wiedziałam o co ale to była kwestia czasu.  On nie wiedział jednej rzeczy, że ja zawsze wygrywam. Szczególnie w zabawę  ,, kto ostatni spuści wzrok „.Dowiedział się sekundę później . Odwrócił wzrok w drugą stronę. Małe zwycięstwo.
- No dobrze, usiądź sobie Viki ,tam – Harry pokazał mi na fotel-więc o co chodzi ?
Nie słuchałam o czym mówili. Bawiłam się na komórce .Nagle Zayn wstał i poszedł wszystkim po kawę, zapytał czy też chcę, ale podziękowałam.
- O jak tu już jesteś, to mam nadzieję ,że coś potem zaśpiewamy ? – powiedział szczęśliwy Niall
- Nie raczej nie – powiedziałam skrępowana
- Czemu ? – zapytał lekko smutny
- Eee nie – czułam jak robię się cała czerwona – nie jestem jakaś tam dobra
- Boże jesteś – krzyknął – co nie? – to pytanie skierował do reszty chłopków
- Jasne – odpowiedział Liam
Louis się nawet nie spojrzał
- Nie wiem czy będziemy mieć czas – wtrącił Harry
- O wybieracie się gdzieś ? – ożywił się Louis
- Powiedzmy – uśmiechnął się Harry - powiedzmy
Zobaczyłam jak go zjechał wzrokiem . Widziałam t e n wzrok. Louis po prostu żarł go wzrokiem. Spojrzał mu się w oczy i widać był żar. Żar pełen wyrzutów i złości. Harry tego nie wytrzyma , byłam pewna. On nie był tak silny. Nie myliłam się , spuścił wzrok. Louis był zazdrosny. Z a z d r o s n y  o  H a r r e g o.
W tym momencie przyszedł Zayn z kawami, a za nim szła dziewczyna. Naprawdę ładna. Miała troszkę ciemną urodę ale przepiękny uśmiech. Miałam wrażenie ,że skądś ją znam. Wstawał z fotela, żeby się poprawić i właśnie w tym momencie zobaczyłam jej wzrok na sobie
- O Boże ! – krzyknęła
Dosłownie wszyscy spojrzeli się na nią włącznie ze mną. Lecz ona miała to gdzieś patrzyła się prosto na mnie
- Viktoria ? Viktoria Majewska ? – zapytał drżącym głosem
Nie wiedziałam co mam robić stałam nad tym fotelem wpół stojąca ,wpół siedząca. I zobaczyłam jak ich  wzrok przerzucił się na mnie. Tylko Harry się uśmiechnął. Poznał moje nazwisko.
- yy tak ? – byłam lekko wstrząśnięta, że mnie zna.
- O Boże to Viktoria Majewska. Boże , czy wy wiecie kto to jest ?!
Naprawdę jej twarz coś mi mówiła, ale nie umiałam jej nigdzie dopasować. Skąd ona mnie w ogóle znała ? Kto to w jest? Podeszła do Nialla i dała mu buziaka. Okej , to była dziewczyna Nialla, ale skąd mnie znała?
- Boże Niall wiesz kto to jest ?
Lecz Niall nie wiedział. Patrzył się na nią jak na wariatkę, a na mnie jak na jakąś wielką tajemnice. Zresztą nie tylko on . Reszta również.
- Nie, więc kto to jest ? – zapytał w końcu Louis
- Przecież to światowej sławy tancerka
Cholera jasna. Już wiedziałam skąd ją znam. 2011 rok , sierpień , Mistrzostwa Europy, Barcelona.
- Ee, gdzie tam, nie prawda- usiadłam na fotel
Spojrzałam na Harrego . Patrzył się na mnie jak na czarodziejską księgę która w każdym momencie mogła pęknąć.
- Jak to nie !- krzyknęła – pięć mistrzostw Europy  i cztery indywidualne. Trzy Mistrzostwa Świata w duecie i trzy indywidualne. Nie liczę już turniejów , czy tańca Junior a tym bardziej ogólnopolskich.
Wszyscy otworzyli buzie. A ja miałam ochotę ją zatłuc , choć z drugiej strony śmieszyła mnie ta sytuacja.
- Oj dawno to było  już zapomniałam się  tańczy – odparłam lekko zażenowaną takim wytykaniem wygranej
- Pamiętasz Niall , pokazywałam ci taki filmik taneczny , pamiętasz ?
Lecz Niall nie pamiętał . Nikt nie umiał wydobyć z siebie słowa . Wszyscy tylko parzyli jak się zaklęci na mnie.
- Eee, dajmy spokój. Skąd mnie znasz ?
- Przepraszam nie przedstawiłam się – podeszła do mnie – Jestem Diana. Jestem tancerką. Też tańczę no ale nie tak jak ty niestety. Naprawdę jestem twoją fanką.
Zamroziło mnie to. Nie wiedziałam ,że mam fanów.
- Raczej byłą. Już nie tańczę- odparłam
- Wiem ! To straszne ! Byłam w tym roku na ME i MŚ a ciebie tam nie było. Zdziwiło mnie. Od dwóch lat cię nie widzę. Ciebie ani Filipa.
- Tak wyszło – uśmiechnęłam się
- Marnujecie się teraz. Kochałam wasz duet. Miałam zawsze wrażenie ,że to czysta improwizacja. Że kroki nie były nauczone jedynie poruszaliście się do muzyki , zgrani jak nikt inny
Uśmiechnęłam się . To była prawda. Nigdy nie mielimy wymyślonego układu. Mieliśmy zaufanie do siebie . Tańczyliśmy od siódmego roku życia, zawsze razem. Tańczyliśmy jazz. Uznaliśmy, że robienie układów jest tendencyjne, a ludzie potrzebują nowości, czegoś, czego kompletnie się nie spodziewają
- Spokojnie Filip idzie na taniec. Do Londynu – uśmiechnęłam się przyjaźnie
- Oo jak dobrze ! Mam nadzieję ,że go kiedyś poznam . To jest moje wielkie marznie – uśmiechnęła się i poszła do Nialla - przepraszam, że wam przeszkodziłam, ale wy jesteście ciemni i nie wiecie z kim gadacie – spojrzała na mnie – w moich kręgach jesteś brana pod wzór- próbujemy tańczyć jak wy, jak ty!  ale nam to nie wychodzi. Jesteście wyjątkowi. I twoje solówki w jazzie również. Chciałabym kiedyś z tobą pogadać
Pomijam fakt ze chłopcy siedzieli nie wiedząc na kogo maja patrzeć . To musiało być dla nich szokujące . Ale nie tylko dla nich. Sama ja siedziałam i patrzyłam na nią. W jej oczach był podziw, szacunek i szczęście. A wszystkie te uczucia kierowane były do mnie . Nie spodziewałam się tego.
Spojrzałam się na Harrego. Jego mina mówiła sama za siebie. Z jednej strony był zdziwiony, ale ten szok przeradzał się raczej  w rodzaj złości ,że o niczym nie wie. Ale czy ja przypadkiem nie uprzedzałam go ,że jestem bombą tajemnic ?
- A czy wiesz, że ten twój ideał taneczny także zabójczo śpiewa? – odezwał się Niall
Przebywanie w ich towarzystwie doprowadzało mnie do nieustannego śmiechu albo czerwienienia się.
Ale ona uśmiechnęła się i powiedziała
- Wiem
Otwarłam buzie. Poczułam coś w rodzaju stalkingu .
- Skąd ? – odezwał się Harry
- Pamiętam jak raz na ME była jeszcze z takim jednym chłopakiem , bodajże Igor miał na imię , na bank to był brat od Filipa i śpiewali sobie po zwycięstwie . Uwierzcie mi to było nieziemskie. Wszyscy patrzyli na nich jak zaczarowani. Nie spodziewaliśmy się ,że można mieć taki głos i w dodatku tak pięknie tańczyć
Igor. To było 2 miesiące przed jego śmiercią. Zbladłam, poczułam to. Ale Harry szybko się zorientował i natychmiast zmienił temat
- To wy sobie idźcie pogadać a my zajmiemy się tym czym mamy się zająć – spojrzał na mnie , a ja leciutko pokiwałam mu głowa , on się tylko uśmiechnął. Zrozumiał.
Rozmawiałam z nią o tańcu. Nie mówiłam jej o żadnych szczegółach tego jak to się zaczęło , o tym dlaczego przerwałam. Myślę ,że ona czuła ,że nie chcę o tym mówić. Była naprawdę bardzo optymistyczną osobą. Mogłabym się z nią zakumplować , naprawdę. I przez te pół godziny zrozumiałam ,ze ja tak naprawdę pragnęłam . Pragnęłam znów pomówić o tańczeniu. O tych krokach. Znów chciałam poczuć ten dreszczyk emocji i stresu będąc na scenie. Poczuć jak ciało szleje kiedy tylko słyszę dźwięk muzyki. I płyniesz. Razem z nią. W głowie z każda sekundą przybywają ci pomysły jaki krok chcesz wykonać. Muzyka to twój jedyny partner . Jeżeli go poczujesz  jesteś w stanie zrobić wszystko.
- Wiesz co mam ochotę jednak zaśpiewać – powiedziałam to na głos i sama się zdziwiłam
Ona jednak nie była zszokowana , uśmiechnęła się , wzięła mnie za rękę i poszła do chłopaków
- Dziękować będziecie mi później – spojrzała się na mnie – ona z chęcią zaśpiewa z wami jeden kawałek
Myślałam, że Niall wyskoczy pod sam sufit by się na mnie rzucić i obcałować Dianę
Stałam i się z niego zaczęłam śmiać.
- To co śpiewamy – zapytał Zayn
Harry zaczął mi się przyglądać . Spojrzał na mnie z wielkim znakiem zapytania. Odpowiedziałam mu wzruszeniem rąk.
- Nie wiem znacie pewnie Bubla , prawda – postanowiłam wdać się w dyskusję by nie patrzeć na Harrego
- No pewnie – odpowiedział szybko Niall
- To może coś od niego ? – zapytałam
- „My everything ‘’? – zaproponował Harry
Spojrzałam się na niego. To jakieś ukryte wiadomości ?
- Okej – odpowiedzieliśmy zgodnie i zaczęliśmy śpiewać
Uwielbiam tą piosenkę, naprawdę. Była jedną z nielicznym piosenek w których nie było napisane ,,BOŻE JAK CIĘ KOCHAM” a jednak mówiła o najczystszej miłości jaką człowiek może sobie wyobrazić
Pierwszą zwrotkę zaśpiewał Liam
Pokiwał do Harrego ,że teraz on. I zaśpiewał , kątem oko patrząc na mnie

I grasz nieśmiałą, ale to całkiem śliczne.
Ach, kiedy się uśmiechasz do mnie, wiesz dokładnie, co robisz
Kochanie, nie udawaj, że nie wiesz
Bo zauważysz to, gdy na Ciebie patrzę




Refren zaśpiewaliśmy razem .
Trzecią zwrotkę poprowadził Louis i jak kończył Niall kopnął mnie w bok ,co oznaczało < teraz ty>
Więc zaśpiewałam tak jak umiałam . Refren zaśpiewaliśmy wspólnie tylko Zayn i Niall ciągnęli w niej jakieś solówki. Naprawdę wyszła pięknie ta improwizacja. Byłam z siebie dumna . Diana klaskała i zrobiła nam owację na stojącą. Znów byłam całą czerwona
- Brawo Viki ! Jesteś niesamowita – wtórował jej Niall
- Eee , dziękuje – powiedziałam cichutko
- I stanowczo za mało wierząca w siebie – powiedział Zayn klepiąc mnie po ramieniu
- Naprawdę masz niesamowity wokal – wtórował Liam
Louis nic nie powiedział tylko patrzył się tymi wściekłymi oczami przepełnionymi pełnej zazdrości. Dlaczego Louis ? Co ja Ci zrobiłam ?Harry widział ,że robię się jak pomidor , więc znów mnie uratował
- Przepraszam , ale my już musimy pójść ,będziemy w kontakcie – powiedział biorąc mnie za nadgarstek
Jego dotyk. Niewinny. Delikatny, ale stanowczy. Wiedziałam jedno. Będzie chciał wyjaśnień. Przeszedł mnie dreszczyk spojrzałam na niego i wtedy uświadomiłam sobie ,że cały czas miałam jego bluzę na sobie. To o to był zazdrosny Louis ? O bluzę ? To bezsensu.
- Harry co oni sobie o mnie pomyślą ?
Spojrzał na mnie lekko zaskoczony tym pytaniem
- A co ja mam o tobie myśleć ? – powiedział
Zatkało mnie. Doszliśmy do auta i zanim odpalił silnik dotknęłam jego ręki i powiedziałam
- Przepraszam Harry , ale jakoś tak wyszło
- Jakoś tak wyszło – zapytał urażony – ja nawet nie wiem kim ty jesteś , i jakieś pół godziny temu dowiedziałem się jak masz na nazwisko ,ale pal licho z nazwiskiem, bardziej zabolało mnie to ,że mogłaś napomknąć ,że tańczysz
- Napomknęłam
- Tak ,że tańczyłaś na ulicy ale nie, że byłaś tancerką
- Właśnie byłam ! Nie jestem . Przeszłość nie jest ważna skoro o niej nie pamiętamy !
Odpalił silnik .Wjechał na główną ulicę
- Gówno prawda. Przeszłość jest zawsze ważna.
I pojechaliśmy gdzieś tam . Był wściekły, ale naprawdę nie miał za co. Nie chciałam pamiętać niczego  co działo się sprzed dwóch lat . To tak jakby tamte życie nie było moim życiem.
Dotarliśmy po godzinie na odludne miejsce. Odkryte niebo. Kompletna pustka oprócz jednego wielkiego budynku. Ogromnej kopuły
- Harry czy to jest to co myślę?- powiedziałam prawie piszcząc
Uśmiechnął się . Chyba mu ta złość przeszła
- Nie wiem co myślisz.
Weszliśmy do tej kopuły . Tak jak myślałam . To było obserwatorium . Wielkie , prawdziwe obserwatorium gwiazd.
- Proszę bardzo możesz oglądać gwiazdy aż do 3 nad ranem . Mam materac i jedzenie, koc i poduszki .No i niebo całe jest dla nas
Najpierw spojrzałam się na ten ogromny teleskop, potem zaczęłam płakać , spojrzałam na Harre’go i rzuciłam mu się na szyję . Nie wiem co to były. Emocje ? Szczęście? A on po prostu mnie chwycił i wziął na ręce. Jak taki dobry tatuś przytulił mnie. Ochraniał mnie.
- Dziękuję Haz , dziękuje
- Nie masz za co mała, nie masz za co
Potem on zajął się technicznymi sprawami, a ja oglądałam gwiazdy. Z bliska. Czułam jak mogłam je dotknąć , naprawdę  wydawały się tak bliskie i tak realne
- Wiesz ,że one nie żyją . Od tylu lat nie żyją, a nadal świecą.
Spojrzał się na mnie
- Mogę zobaczyć ?
- O kurcze ,przepraszam - posunęłam się by zrobić mu miejsce-proszę
- Nie przejmuj się – spojrzał
- Skąd ? Jak Harry ? Jak ty to zrobiłeś ? Skąd wiedziałeś ?-pomyślałam ,ale szybko zorientowałam się ,że wypowiedziałam to na głos.
- Nie problem załatwić takie coś – tu chwilkę się zaczerwienił – mając pewne kontakty – powiedział skromniej
- No tak , celebryto - odpowiedziałam śmiejąc się
Szturchnął mnie w ramię, cały czas spoglądając w gwiazdy
- Skąd wiedziałem? Skąd wiedziałem ,że to jest  t w o j e marzenie? W twoich oczach Viktoria- spojrzał na mnie- w twoich oczach widać wszystko – przejechał delikatnie palcami po mojej dłoni, a ja nie potrafiłam jej odsunąć- od bólu po radość , drobne kłamstewka i nadzieję jaką pragniesz ukryć – spojrzał w głąb moich oczów cały czas trzymając mnie za dłoń- ale wiesz czego w nich nie widzę ? Miłości. Nie widzę miłości ,a każdy coś kocha. Może dziś parząc całą noc na gwiazdy sobie o niej przypomnisz.
 Wstał podszedł do jakiegoś  urządzenia i włączył kopułę. Otwarło się przede mną całe niebo. C a ł e   n i e b o.
- Jakie to piękne! – wykrzyczałam
- Owszem –uśmiechnął się
Położyliśmy się na materacu jaki przygotował
- Harry ?
- Tak ?
- Przepraszam
- Za co? – powiedział zdziwiony
- Ja nie chciałam byś był na mnie zły za to ,że nie powiedziałam ci o ..
- Nie było tematu
- Nie był ! Posłuchaj mnie.  Ja raczej nie mówię , nie chcę pamiętać ? o tym co działo się przed dwoma laty – spojrzałam na niego –  ostatnie dwa lata to było piekło , dopiero teraz staje na nogi –a tamto? A o tamtym nie chcę pamiętać , wszystkie moje wspomnienia, sprowadzają się do rodzaju bólu.
- Rozumiem Cię rozumiem –odpowiedział krótko
- Mogę cie o coś zapytać ? – patrzyłam na gwiazdy , tak łatwiej było mi zbierać myśli
- Jasne
- O co chodzi Louisowi , mam wrażenie ,że strasznie się na ciebie uwziął. W jego oczach jest coś strasznie niepokojącego gdy na ciebie patrzy- spojrzałam na niego. Był cały czerwony
- Nie wiem , pewnie ma zły okres
Obróciłam się na brzuch i spojrzałam na niego
- Ależ pan Styles kłamie – i zaczęłam się śmiać
- Aż tak to widać ?
- Oui
Zaczął się śmiać
- Przepraszam nie chce o tym gadać
- Rozumiem
- Nie jesteś zła ?
- Nie , każdy ma swoje tajemnicy Harry
Uśmiechnął się
- Zrobisz coś dla mnie ?
- No zobaczymy
Spojrzał na mnie , wstał , włączył powolną muzykę klastyczną , taką do walców angielskich i powiedział
- Naucz mnie tańczyć
- Ale Harry ja nie umiem , ja nie pamiętam , ja nie tańczyłam dwa lata ! Zresztą ja i tańce towarzyskie to nie jest najlepszy pomysł
- Na pewno umiesz podstawowe kroki – podał mi rękę bym wstała.
Wstałam  i spojrzałam się na jego oczy. Były pełne szczęścia, pomieszanego ze strachem , ale z nas dwojga to ja się bardziej bałam, a on to wyczuł
- Nie bój się Viki. Wiem ,że potrafisz. A ja cholernie chciałbym nauczyć się tańczyć.
- Ale ja ..-wziął mnie za rękę .Była ogromna w porównaniu do mojej, włożył swoje palce pomiędzy moje i powiedział
- Mów co mam robić.
Zamknęłam oczy. Poczułam lekki wiaterek. Było cichutko. Byliśmy tylko my , gwiazdy i muzyka puszczona z Iphona. Zrobiłam pierwszy krok. P i e r w s z y  krok od dwóch lat. To przypominało krok na Księżyc. Pierwszy. Najważniejszy. To tak jakby nauczyć się na nowo chodzić . Poczułam szczęście. Naprawdę. Ulgę. Poczułam ,że w końcu przełamałam tą barierę. Barierę strachu i bólu którą sama sobie narzuciłam. I tak tańczyliśmy przez 3 godziny. Uczyłam go kroków nie tylko do walca. Faktycznie był fatalnym tancerzem ,ale mnie to nie przeszkadzało . Kiedy opadaliśmy z sił , zaproponował mi ostatni taniec. Obiecał, że nie będzie deptania mnie po nogach . Zgodziłam się . Puścił Guns N’Roses  ,,November Rain”
- Harry to trwa 9 minut !
Uśmiechnął się, ale nic nie powiedział . Przyciągnął mnie do siebie i objął w pasie. Uświadomiłam sobie ,że oto właśnie mu chodziło ,by to trwało jak najdłużej.
- O ty cwaniaku – powiedziałam mu spoglądając się na niego z dołu
- Ciii –uśmiechnął się i puścił mi oczko
To było szaleństwo . Tańczyłam do mojego ulubionego zespołu, ale on o tym nie wiedział. Tańczyłam z kolesiem którego od tylu lat widziałam przyklejonego do ściany w pokoju obok. Tańczyłam przy otwartym niebie. Tańczyłam spełniając  s w o j e marzenie. Tańczyłam będąc blisko gwiazd. Ja T A Ń C Z Y Ł A M .
Zaczęły mi leciutko spływać łzy . Łzy szczęścia. Uświadomiłam sobie ,że jedyne czego potrzebowałam by się szczerze uśmiechnąć  to tańca . Spojrzałam na niebo i powiedziałam do siebie,, Dziękuję za to metro. Dziękuje za ten tłum. Dziękuję za niego.” Któraś z moich wewnętrznych myśli dziękowała za to Igorowi ,a inna Bogu
Zamknęłam oczy i poddałam się już do końca tylko tańcu słuchając przyspieszonego bicia serca Harre’go.

10 stycznia, 2015

ROZDZIAŁ 11

                                                   *Z perspektywy Harrego *
Dzisiaj już się tak nie stresowałem naszym spotkaniem. Oczywiście jako kumple. Nic więcej. Bawiłem się tak, jak ona chciała. Kiedyś umawiałem się z dziewczynami ale one były inne niż ona. Nie miały żadnych większych ambicji, a już na drugiej randce chciały się tylko całować. Nie mogłem z nimi pogadać na banalne tematy, które nie prowadzą do niczego. Wtedy mi to nie przeszkadzało, wręcz byłem dumny z siebie, że przyciągam taką uwagę. Ale jak teraz na to patrzę sądzę, że byłem zbyt pusty. Pusty i młody. Może zmieniłem się, bo się starzeje i dostrzegam inne rzeczy w dziewczynach. Wiedziałem że ona jest wyzwaniem, a ja kochałem takie wyzwania. W dodatku takie owinięte tajemnicą. Jasne, że wolałbym ją zdobyć jak najszybciej, ale wiedziałem, że w jej przypadku się to nie stanie. O ile w ogóle.
Ubrałem rozpinaną bluzę i długie spodnie bo po chmurach widać było, że w końcu będzie padać. Coś o tym wiedziałem. Londyńska pogoda zawsze daje w kość.
Podjechałem pod jej motel i o dziwo czekała już na mnie. Miała na sobie krótkie spodenki, top i cieniutki sweterek.
-Hej
-Hej – uśmiechnęła się
-Mam coś dla ciebie – podałem jej czekoladki, gdzie każda miała inny smak
-Ty naprawdę chcesz mnie utuczyć  - zaczęła się śmiać
-Nie miałem takiego zamiaru, chodź do auta podjedziemy
-A co mamy dziś w planach ?
-Plany stworzą się same – uśmiechnąłem się zagadkowo w jej stronę
-Tajemniczo
-Staram się
Wsiedliśmy do auta. Postanowiłem, że dziś zwiedzimy katedrę Westmisterdzką. Chciałem jej pokazać zza bramy gdzie mieszka nasz premier i zabrać ją do Muzeum Figur Woskowych.
Po zwiedzaniu dwóch pierwszych pozycji na liście czas nadszedł i na trzecią.
-O, zawsze tam chciałam jechać
-Serio,– zapytałem zdziwiony
-No co w tym dziwnego ?
-Nic, nic – delikatnie się uśmiechnąłem
Na spokojnie oglądaliśmy postacie woskowe, przy niektórych zrobiłem jej zdjęcia bo powiedziała tak :
-O nie ja muszę mieć zdjęcie
Zacząłem się śmiać
-Czemu musisz mieć zdjęcie? – powiedziałem tłumiąc śmiech
-No, man w życiu ich widzieć na żywo nie będę, halo. Moja jedyna okazja.
Także robiłem za fotografa co sprawiało mi niewyobrażalną przyjemność. Sprawiło mi przyjemność samo przebywanie z nią. Obserwowałem jej ruch, jej uśmiech kiedy śmiała się z najbanalniejszych rzeczy. To była prosta dziewczyna o niezwykłym uśmiechu. Nieraz ją szturchałem, że ma być cicho bo nam siarę robi. Zawsze  odpowiadała mi tym samym ` W życiu potrzeba trochę wstydy i uśmiechu ` i śmiała się dalej. O jednym nie pomyślałem. O tym, że ja też tam jestem. Jako figurka woskowa. Na szczęście byłem wyższy i zauważyłem, że strzałeczka prowadzi do One Direction
-Tam nie idziemy – powiedziałem obracając jej ramiona w przeciwna stronę
-Czemu nie? – zapytała oburzona
-Tam nic nie ma – powiedziałem szybko
-Na pewno coś jest – nie dawała za wygraną
-Nie, nie ma – zrobiłem się cały czerwony
-Harry czemu się rumienisz ?- zapytała i podniosłą głowę do góry- czekaj czy to jest.. – i pobiegła
-Ej czekaj mała ! – pobiegłem za nią
Może dlatego, że była to późna pora nikogo przy naszych figurach nie było. I dobrze. Przez jej  napad śmiechu, by mnie poznali
-Nie wierzę– nie mogła uspokoić śmiechu, a z jej oczu ciekły łzy – Harry stań przy sobie
Byłem cały czerwony i zażenowany
-Zmieniłem się trochę – powiedziałem poważnie
-ymym – spojrzą na mnie – nie, tylko włosy ci urosły – powiedziała ciągle chichocząc
-Oj nie śmiej się, to żenujące – powiedziałem  szturchając ją w bok
- Przepraszam, naprawdę, ale tego się nie spodziewałam – powoli się uspokajała
-No nie wiem, to nie wybaczalne – powiedziałem udając obrażonego
-Przejdzie ci – pokazała pokazując mi język
- I jeszcze mi język pokazuje
-Ups –wzruszyła ramionami
-Chcesz zdjęcie? – zapytałem cały czas się z nią drocząc
-Chyba żartujesz. Mam cię teraz codziennie, co za dużo to nie zdrowo. Zresztą z jednym ledwo wytrzymuje – odskoczyła na bok
-Ja ci dam wytrzymuje ! Najchętniej bym ci dał w dupę
- No, no – pokiwała palcem – ty mi lepiej nic nie dawaj- i zaczęła się śmiać
Prawda jest taka, że w tamtym momencie kiedy widziałem jej radość,  uśmiechnął się cały mój świat. Przy niej zapominałem o tym bagnie który pozornie sprawiał, ale mi radość to ona mi go sprawiała. Znam ją 6 dni, a wprowadziła do mojego życia promyczek szczęścia, który z dnia na dzień się powiększał. Mimo wszystkiego czułem gdzieś tam w środku, że ona cierpi. Od środka.
W końcu wyszliśmy z tego muzeum.
-Ah, dziękuję, było naprawdę super – spojrzała na mnie
-I tak jestem śmiertelnie obrażony – powiedziałem drocząc się z nią
-Spacerek na przeprosiny ? – zapytała
-Brzmi kusząco – uśmiechnąłem się
-Prowadź
Szliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym. Nie były to szczegóły z jej życia. Rozmowa była lekka i przyjemna. I właśnie dzięki temu uświadomiłem sobie, że mogę rozmawiać z nią o wszystkim. Tematy się nam nie kończyły. Jasne, ktoś pewnie by powiedział „ to logiczne znacie się tydzień „ ale tu nie o to chodzi. Mogłem znać kogoś od 2 godzin, a rozmowa była grobowa, z nią tak nie było. Może dlatego, że była taka mądra, a może dlatego ,że interesowała się wszystkim po trochu. Była ciekawska ale też miała pojecie o na naprawdę różnorodnych rzeczach. Prawda, mieliśmy pewne problemy z komunikacją, nie zawsze mnie rozumiała, brakowało jej słów, ale jeżeli pragnie się dogadać wszystko jakoś idzie. Zresztą żyjemy w 2015 roku, mieliśmy Internet i słownik. I tak ją podziwiałem, że potrafi tak angielski. W sumie nie było to dziwne , większość ludzi potrafiła mówić w naszym języku, ale zawsze mogła po prostu tego nie robić, zbuntować i się i powiedzieć „naucz też się coś po polsku”.
Nagle zobaczyliśmy na drodze grupkę chłopaków którzy śpiewali. Często na tej ulicy można było spotkać jakieś happeningi czy tego rodzaju rzeczy. Zatrzymała się i zaczęła ich słuchać. Spojrzała się na mnie
-Możemy na chwilkę zostać ?– zapytała cichutko
-Jasne – odpowiedziałem zdziwiony
Najczęściej przecież ludzie przechodzą dalej i nie podziwiają młodych ulicznych talentów
Stanęła naprzeciwko nich i obserwowała. A kiedy skończyli zaczęła bić brawo i rzuciła im coś do futerału. Tym bardziej się zdziwiłem.
- Brawo, to było naprawdę dobre.
-Dzięki – odpowiedzieli.
Było ich trzech. Jeden grał na wiaderkach, dwaj mieli gitarę. Nagle zaczęli gadać do siebie a ona krzyknęła
- O Boże Polacy !
Dalej nic nie zrozumiałem bo zaczęli gadać pomiędzy sobą.
Mimo, że czekałem na nią jakieś 15 minut, byłem szczęśliwy tym widokiem. Jak była wśród swoich i ekscytowała się. Zauważyłem, że wymienili się numerami, po tym do mnie podeszła
-Przepraszam
-Nie, spoczko – uśmiechnąłem się szczerze – cieszę się, że znalazłaś swoich
-Tak, haha, zobaczysz też kiedyś zaśpiewam
Popatrzyłem na nią wzrokiem by wyjaśniła mi o co jej chodzi. Od razu zrozumiała.
-Mieszkam w Krakowie, jak już wiesz. Tam jest pełno grajków, happeningów i tym podobnych rzeczy- uśmiechnęła się w dal- też to robiłam – śpiewałam, tańczyłam  , miałam nawet swoje,, stałe miejsce” zawsze stała grupka na około mnie – zaczęła się śmiać – tak, to było cudowne, sprawić by ci ludzi się uśmiechnęli, a małe dzieci ciągły swoich dziadków i krzyczały „ patrz to Wiktoria” – spojrzała na mnie – nie myśl sobie, że ja tam sławna jestem, nic z tych rzeczy, w tamtej dzielnicy po prosu każdy mnie znał. Dwa razy w tygodniu śpiew i raz w sobotę taniec
-Wow, nie spodziewałem się tego- powiedziałem naprawdę wstrząśnięty
-No widzisz. Nie chciałam z tego powodu zbierać pieniędzy od ludzi. Ale i tak mi najczęściej dawali. Pieniądze albo jakieś upominki, nie rozumiałam czemu . Przecież dla mnie to była sama radość, dawać im trochę szczęścia. I ja się przy tym świetnie bawiłam – wzruszyła ramionami- potem zrobiło się głośno i nawet śpiewałam w takim klubie. To w sumie było fajne bo zarobiłam sobie pieniądze, ale nie zapomniałam o ulicy. Mimo wszystko to tam nauczyłam się śpiewać, panować nad stresem i dawać ludziom rozrywkę. Tańczyłam potem jeszcze z Filipem – spojrzała na mnie – Harry, czemu tak na mnie patrzysz?
-Bo nigdy nie spotkałem kogoś kto jest tak prostym człowiekiem a jest tak niezwykły
Zarumieniła się , ale nic nie odpowiedziała
-Dlaczego w  sumie mówisz w czasie przeszłym?– zapytałem
-Bo nie robie tego od 2 lat
-Czemu?- to prawie zabrzmiało jak krzyk i oskarżenie
-Wpłynęły na to siły wyższe – odpowiedziała szybko
-Ale czy ty zdajesz sobie sprawę jaki masz niezwykły głos? – dotknąłem jej ramienia
-Gdzie tam – odpowiedziała i szybko zmieniała temat
Nagle zaczęło padać. Dokładnie to lunęło deszczem. Dla mnie to norma ale Viktoria się trochę wystraszyła
-O cholera – spojrzałem na niebo- chodźmy gdzieś się schować
Pobiegłem i chwyciłem ją za rękę. Pociągnąłem ją do ciemnego zaułku pomiędzy blokami
-Jejku ale deszcz
-U nas to norma – powiedziałem
-No tak, tak angielska pogoda
Zauważyłem, że cała się trzęsie. Zdjąłem swoja bluzę i dałem jej
-Nie, nie trzeba – powiedziała speszona
-Trzeba – spojrzałem na nią- masz
Założyła ale nadal się trzęsła. Zacząłem się śmiać
-Straszny zmarźlak z ciebie
-A żebyś wiedział - pokazała mi język
-O ty – odwzajemniłem jej gest i przyciągnąłem ją do siebie obejmując jej trzęsące się ciało. O dziwo nie opierała się. Podniosła głowę do góry i powiedziała
-Tylko sobie za dużo nie myśl- uśmiechnęła się, a ja spojrzałem na nią z góry. Musiało to komicznie wyglądać. Przytuliłem ją jeszcze mocniej i spoglądnęłam na nią mając głowę na odpowiedniej wysokości
-Nie Harry, to nie film romantyczny, nie będziemy się całować- powiedziała i opuściła głowę na moją klatkę piersiowa. Znajdowała się centymetr nad moim pępkiem. Zamknąłem oczy i uświadomiłem sobie, że trzymam w rękach szczęście.
-Idziemy coś zjeść?-zapytała
-Jasne –spojrzałem na nią
Zabrałem ją do pobliskiej restauracji. Nagle podeszła do mnie dziewczynka
-Mogę zdjęcie?
Spojrzałem na Viktorię z zapytaniem czy mogę. Zrozumiała, uśmiechnęła się i potwierdziła kiwając głową. Po odejściu dziewczynki powiedziała
-No to będzie o mnie głośno – uśmiechnęła się, ale widać było lekką złość
-Może nie – powiedziałem, ale chyba zbyt mało przekonywująco
-Już widzę te stronki w internecie,  z  kim to Harry Styles nie spędza wieczoru – uśmiechnęła się ale była lekko smutna
-Jesteś zła?
-A mam prawo?
Nie odpowiedziałem. Nie chciałem tego. Naprawdę. To było najgorsze. Kochałem fanów, ale niekiedy niszczyli mi wszystko nie wiedząc o tym. Tak, zdawałem sobie sprawę, że to nieodzowna część sławy, jednak chciałem kiedyś po prostu być niewidzialnym.
Po skończonym posiłku zabrałem ją nad Tamizę w ramach przeprosin i obiecałem, że tam nie będzie moich fanów.
-Oni są przecież wszędzie
Uśmiechnąłem się. Miała racje, ale znam naprawdę piękne miejsce, ciche i osamotnione. Wcześniej jednak poszliśmy do auta po dwa koce.
-Naprawdę tu pięknie – była zachwycona
-Mówiłem – rozłożyłem jeden koc na piasek a drugim okryłem nas.
Zauważyłem, że ciągle patrzy w gwiazdy.
-Nad czym myślisz?
-Zastanawiam się, ile osób mi zazdrości – powiedziała spoglądając na mnie
-Niepotrzebnie – uśmiechnąłem się
-Czemu? –zapytała zdziwiona
-Bo jest ich tysiące – powiedziałem spoglądając w niebo
Uśmiechnęła się i zrobiła coś czego kompletnie się nie spodziewałem. Oparła się o moje ramię. Niby normalna rzecz, ale z jej zasadami to graniczyło z cudem. Delikatnie przejechałem ją palcami po plecach, a na końcu, kiedy poczułem jej ramię, delikatnie złapałem. Spojrzałem się na nią, ale ona niewzruszona, choć zaczerwieniona, patrzyła w niebo. Uznałem, że to dobry znak i objąłem ja mocniej opierając tym samym moją głowę o jej i również spoglądałem w niebo.
-Masz jakieś marzenia?
Zdziwiło mi to pytanie
-Marzenia?
-No tak, takie krótko terminowe albo daleko terminowe
-Nie raczej nie mam marzeń – odparłem zdziwiony
-Jak to, żadnych? – spytał oburzona
-No może odpocząć od Londynu gdzieś w Los Angles zaraz po skończeniu myśleniu o piątym krążku
-Kto bogatemu zabroni – odpowiedziała śmiejąc się - A takie na przyszłość?
-Nie, nie mam. A ty masz jakieś marzenia?
Zamilkła spoglądała dalej w gwiazdy, doszedłem do wniosku, że mnie nie słyszy
-Masz jakieś marzenia?
-ym, tak- opuściła głowę na dół
-Jakie? –zapytałem zaciekawiony
-Właśnie się spełniło jedno, jestem w Londynie – spojrzała na mnie, a z jej oczu zaczęły płynąć delikatne łzy
-Ej nie płacz Viktoria, co jest? – objąłem ją jeszcze mocniej –to dobrze, że spełnia ci się marzenie
Głowę miała blisko mojego ucha, więc szepnęła
-One nie są moje Haz, nie są moje -oparła się głową o moje ramię i zaczęła płakać. Nie wiedziałem o co dokładnie chodzi. Doszedłem do wniosku, że koniec końców i tak mi powie. Po 10 minutach podniosła się z mojego ramienia.
-Masz mokra bluzkę, przepraszam.
-Nie przejmuj się, to tylko bluzka – powiedziałem, przykrywając ją bardziej kocem – powiesz o co chodzi, czy mam się domyślać?
-To nie miało tak wyglądać- posmutniała- nie chcę żebyś wziął mnie za niestabilną emocjonalnie, choć w sumie, wiesz, jestem nią. Jestem niestabilna emocjonalnie- powiedziała zupełnie poważnie
-Gdzie tam, to się zdarza – starałem się dodać jej otuchy.
-Naprawdę, jestem niestabilna i musisz wiedzieć, że takie i gorsze rzeczy napadają mnie nagle.
Lekko się przeraziłem, musiała to zauważyć, więc szturchnęła mnie w ramie i powiedziała śmiejąc się
-Spokojnie 18 wyjeżdżam
-A propo, nie możesz tego odwołać  czy coś ?
-Nie bardzo – powiedziała wzruszając ramionami – muszę jechać na egzamin i 19 być z Lou, Kubą i Filipem. To dość ważny dla nas dzień
-A wrócisz?
-A chciałbyś?– zapytała śmiejąc się
Tylko pokiwałem jej głową.
Zaczęła się śmiać jeszcze bardziej
-Tak, na początku sierpnia.
-Mam tyle czekać na wspólne oglądnie gwiazd?
-Wiesz, nigdy nie widziałam ich przez teleskop, tak z bliska.
-Ja w sumie też nie, ale nigdy też nie widziałem w nich tego co ty.
Położyła się na koc i zaczęła mi pokazywać Mały Wóz, Duży Wóz i inne gwiazdozbiory. Tak naprawdę to mało z tego pamiętam, ciągle patrzyłem na jej twarz. Na jej mokre włosy które z minuty na minutę były bardziej suche i stawały się bardziej kręcone, na jej usta układające się w różne kształty wymawiając wyrazy, na jej oczy zapatrzone w niebo, które kochała bardziej niż cokolwiek.
-A jakie masz własne marzenia?- wyrwało mi się to pytanie, nie wiedzieć czemu – odwróciła głowę w moją stronę
-To są moje marzenia – odparła
-Nie, to są czyjeś marzenia, które nie wiedzieć czemu spełniasz. A twoje?
Popatrzyła się na mnie
-Nie mogę mieć własnych marzeń dopóki tych nie spełnię.
-Dlaczego?– zapytałem zdzwoniony
-Nie da się tego wyjaśnić. Musze skupić się na jego marzeniach.
-Kim on jest ? –zapytałem nachalnie
-A co ci do tego ?- zapytał oburzona
-Nie muszę wiedzieć kim on jest, ale kim on jest dla ciebie.
-Za dużo chcesz wiedzieć – obróciła głowę do gwiazd.
Zamilkła .Chyba przesadziłem.
-Przepraszam. Jestem zbyt ciekawski i nieprzystosowany do tego, że ktoś ma takie tajemnice.
-To nie tajemnice ale prywatność Harry.
-Wiem, przepraszam.
-Ah, ale mi się trafił celebryta – uśmiechnęła się.
Było już dobrze. Zamilkliśmy. Sądziłem , że to koniec tej rozmowy.
-On jest tam- pokazała mi na niebo.
Nie zrozumiałem na początku o czym ona mówi. Dopiero widząc spływającą łzę z prawego oka domyśliłem się, że chodzi o chłopaka dla którego spełnia marzenia. Czułem, że chciała mówić dalej.
-Dlatego pokazałam ci na niebo, bo on tam musi być. Był najwspanialszym człowiekiem jaki chodził po tej planecie. A ja mam swoją teorie- tu zrobiła krótką przerwę- tylko ludzie uśmiechnięci i dobrzy na końcu znajdą się pomiędzy gwiazdami. Niebo kocha szaleńców. Szaleńcy kochają niebo. Możesz teraz uznać mnie za kretynkę, więc to dobry powód by uciec i już nigdy więcej się ze mną nigdy więcej nie spotykać. Nie obrażę się. W końcu poznałeś jedną tysięczną część mnie. Jego. Igora.
Nie miałem słów. Cholernie mnie zaskoczyła. Nie wiedziałem co powiedzieć. Więc milczałem.
-19 jest jego rocznica, dlatego muszę jechać 18.
Pokiwałem głową, że zrozumiałem. Nagle połączyłem wątki.
-Od dwóch lat nie żyje, prawda?
-Tak
-Jak umarł?
Poczułem jak jej ciało zesztywniało. Wstała, wzięła koc i powiedziała oburzona.
-Nigdy więcej o to nie pytaj.
Wystraszyłem się . Naprawdę nigdy nie widziałem nikogo w takim stanie. Cała się trzęsła. Zabrałem koc i poszliśmy do auta. Przez cała drogę milczeliśmy. Nie, nie oczekiwałem, że mi powie . Nie chciałem na nią naciskać. Kiedy jechaliśmy pod jej motel, powiedziałem
-Ej, Viktoria przepraszam, nie chcę naciskać, nie mów mi , nie musze wiedzieć, naprawdę.
-Spojrzała na mnie , trzymając w jednej ręce czekoladki a w drugiej klamkę
-Przepraszam, nie potrzebnie się uniosłam. 
-Naprawdę spokojnie, moja wina, nie mów skoro nie chcesz.
Wzięła głęboki wdech
-Nie, czas spojrzeć prawdzie w oczy -spuściła wzrok - ah, on Igor, umarł.
-Nie! Nie mów, nie chcę cię zmuszać.
Spojrzała na mnie, tak smutnym wzrokiem jakiego  naprawdę w życiu nie widziałem u nikogo
-On Igor – mocniej zaścieła czekoladki – umarł, umarł przeze mnie.
Otworzyła drzwi i wybiegła z auta.

06 stycznia, 2015

ROZDZIAŁ 10

*ważne info na dole x *

17.30
Okey , powinnam się przygotować.
Nie wiedziałam dokładnie jak mam rozumieć tą ,, wycieczkę „. To znaczy byłam przekonana, że Harry tylko pod przykrywką przewodnika, chciał mnie wyciągnąć  na miasto, ale miałam nadzieję ,że nie będzie  brał tego jako randkę.  Błagam byle tak nie sądził. Najlepiej, żeby mu na samym początku to uświadomić. Hmm, ale jak? Od mojej ostatniej randki minęło sporo czasu  i nie mam zamiaru iść na następną. Zbyt duża trauma. Uśmiechnęłam się . Filip powiedział , by teraz ,, Ej moja mała minęły dwa lata  od twojej pozorowanej randki , może w końcu wyszłabyś ze swojej jaskini „. Marzenie  jego i kilkudziesięciu ludzi którzy żyją ze mną od 2 lat. Nie jest ich dużo głównie pielęgniarki , lekarze , psycholodzy , psychiatrzy , moja nauczycielka no i Kuba , Luiza i Filip. W sumie to nawet nie poznałam mojej klasy. Co prawda Lu i Filip opisywali mi każdego z nich pokazując zdjęcia na fejsie, ale dogłębnej żadnego z nich nie poznałam. Poznałam natomiast tajniki uspokajania dzieci, robienie zastrzyków, aplikowanie kroplówek, zagrałam we wszystkie gry szpitalne, znałam każdy tajemny kącik gdzie można uciec od szpitalnego hałasu, poznałam każdego lekarza, choć ich nie cieszył mój widok, w sumie byli załamani. Miałam swoje łóżko i sale. W sumie każdy się dziwił czemu nie idę na medycynę będąc tak doświadczona  i mając tyle praktyki. Do matury przygotowywałam się na oddziale psychiatrycznym. Dostałam oznakę najzdolniejszego ,,walniętego „  pacjenta. Oczywiście walniętego sama sobie dodałam, ale jak inaczej to nazwać ?  Położyłam się na łóżko. Co ja mam ubrać ? Postanowiłam zadzwonić  do Filipa i Lu
-Hej przyjaciele – powiedziałam radośnie.
-Hej – odpowiedzieli wspólnie .
Ich telefon był zawsze naładowany . Mogli nie odbierać od siebie, od swoich rodziców ale na mój dzwonek ( a miałam osobny tylko dla mnie ) reagowali jakby miał nieść informację na temat zawaleniu się świata ( tak , najczęściej był to telefon od Gabrysi – pielęgniarki ze szpitala ,że znów w nim jestem )
-Mam pytanie , jak mam się ubrać – zapytałam ni z gruszki ni z pietruszki
-CO ! Na co ? – wykrzyczał Filip
-Błagam uspokój dupę, na spotkanie polegające na oprowadzeniu po Londynie –odpowiedziałam spokojnie
-Boże wychodzisz do ludzi – krzyknęła mi Lu do słuchawki
-Ludzie,  przecież ja się nie izoluje  –powiedziałam zdziwiona
- I tu bym polemizował
- Ja po prostu trzymam ludzi na dystans mądrale
-Okej, okej to z kim ZWIEDZASZ  ten Londyn – zapytał filip
-Czemu wykrzyczałeś te zwiedzasz, pamiętam o naszej obietnicy kochany, tylko wiesz poznam to co oczywiste, mam nadzieje- powiedziałam zamyślona
-Ale z kim ?– zapytała Lu
-ymm, siedzicie? – zapytałam
-No - odpowiedzieli
-hmm a wiec znacie tą osobę – podkręcałam atmosferę
-Boże Lu, czekałem na tą chwilę kiedy powie, że idzie na randkę 1,5 roku- Filip się oczywiście ekscytował
-Ej nie idę na randkę tylko zaproponował mi oprowadzenie po Londynie , a ja dzwonie bo nie wiem w co się ubrać , a wy jesteście moim mózgiem – powiedziałam
- Nie, gdybym był Twoim mózgiem to już dawno byś kogoś miała
-O  to, to – wtórowała Luiza
-Ah, zamknijcie te mordy , co mam ubrać ?– zapytałam . Mogłam ich pytać o wszystko i zawsze. Znali cała moją garderobę  , łącznie z bielizną
-To zależy kto to , na ile tam idziesz i co zamierzasz robić i jakie chcesz potem konsekwencje  - odpowiedziała Lu
-No nie za długo, tak do 23, no zamierzam zwiedzać Londyn, żadnych konsekwencji  nie chcę – powiedziałam zgodnie z prawdą.
-A kto to ? – zapytał Filip
-yhym , a m , ha ymm
- Ej sorry ale gadasz jakieś literki, nie poskładam tego – ironicznie powiedział Filip
-harrystyles – powiedziałam szybko jak tylko mogłam
-Nie popisuj się, że tak szybko mówisz
-Ej siostrzyczko- powiedział Kuba
-Hej brzydalu – powiedziałam szczęśliwa ,że mnie uratował
-Wszystko słyszałem ale nie mogłem mówić, więc z kim się umawia nasza księżniczka po dwóch latach ?
Założę się, że jest u Filipa. Spędzają ze sobą bardzo dużo czasu. Zresztą wszyscy jesteśmy paczką i mamy tylko siebie. Czasami zastanawiałam się czy to ja ich tak wszystkich scalam a raczej mój stan zdrowia czy naprawdę jesteśmy na śmierć i życie. Choć śmierć to u nas słowo- przyjaciel.
-Ah –mówiłam bardzo powoli – Z Harrym Styles’em
-O kurwa – powiedzieli wszyscy jak na zawołanie
Zapadła cisza .
-Halo ? – przerwałam ten błogi stan
-Jaja sobie robisz – odparł Filip
-No nie, wiem to trochę dziwne
-Okej to ja nie umawiam z nikim przez dwa lata , mam nadzieję ,że potem spotka mnie nagrody w postaci Emilii Clarke
-yhym , chciałbyś – powiedział Filip
-Nawet nie wiesz kurwa jak – odparł z przejęciem Kuba
-Ej dobra okej jest to lekka sensacja , że kto taki jak Styles chce ze mną gadać, ale zważając na dobro  świata, jego sławy i mojej siostry proszę o szczególną uwagę kiedy będziecie mnie obgadywać poza domem .
-Się wie księżniczko – powiedział Kuba
Wiedziałam ,że mogę im ufać. Znałam ich już tyle lat. Ufałam w każdej kwestii. Wiedzieli o mnie wszystko. Byli moim pamiętnikiem ale zapisanym w postaci ludzi. Znali mnie z dokładnością której nawet ja sama o sobie nie wiedziałam. Potwierdzeniem moich słów , jest to ,że stali się nawet moim kalendarzykiem miesiączkowym. O dziwo Filip zawsze znał go najlepiej. Zaczęłam się śmiać
-To jak co mam ubrać ?– zapytałam
-Proponuje , białą bluzkę , niebieską spódniczkę rozpuszczone włosy  i taki jak zawsze makijaż  - powiedziała  Lu
-Okej , dodam jeszcze katanę, dobra to lecę miśki
-Daj znać nam potem jak było
-Ze szczegółami – dodał Filip
-Pikantnymi – dokończył swoje Kuba
Rozłączyłam się. Cali oni. Ale nie będzie żadnej pikanterii , tego byłam pewna.
Ubrałam się , wymalowałam , ale nie za bardzo i byłam gotowa do wyjścia. Zostało mi jednak pół godziny. Postanowiłam jednak włączyć ten komputer i chociaż być z przodu i coś o nim poczytać. Tak na wszelki wypadek. Takie małe zabezpieczenie gdyby był za wścibski.

*Z perspektywy Harrego *
18.30
Poszedłem do kwiaciarni. W sumie jestem pewien ,że mnie zjedzie za ta róże , ale nie pójdę do niej z pustymi rękami. Doszedłem do wniosku ,że róża jest uniwersalna i chyba każda dziewczyna ją lubi, choć w jej przypadku nic nie jest pewne. Zabrałem róże i pojechałem pod jej motel.
18.55
Mam nadzieję , że się nie rozmyśliła i mi nie uciekła. Miałem na sobie czarne jeansy  , białe trampki i koszulę, ale żeby jej nie przestraszyć już na samym początku postanowiłem zmienić swój outfit  i zapiąć te guziki , zrezygnowałem z kapelusza , ale zostawiłem bandamkę. Cholernie się stresowałem. Nie był to taki stresie jak przed występami , galami i tym podobnymi rzeczami. Był to dreszczyk podniecenia , ale też obawy, by wypaść dobrze.
Nagle otwarły się drzwi i zobaczyłem ją. Miała na sobie piękną niebieską spódniczkę  i biała bluzkę a na to katanę , naprawdę wyglądała czarująco. Czyli jednak dobrze ,że przyniosłem tą róże. 
Zobaczyła mnie
-Hej – powiedziała delikatnie
-Hej , ślicznie wyglądasz – odpowiedziałem
-ym , dziękuję ? – popatrzyła się na mnie
-Proszę – o włos zapomniałem dać jej tą róże
-Nie wiedziałam ,że przewodnicy dają róże turystkom- odpowiedziała złośliwie – to jakiś nowy zwyczaj w Anglii? – zapytała uśmiechając się
Zaczęłam się śmiać
-Tak , tak . Prywatni przewodnicy tak mają.
-Okej , w takim razie dokąd najpierw ?– zapytała
-Proponuje Tower of London
-Dobrze , zdaję się na Ciebie – uśmiechnęła się wąchając róże
 Była przepiękna . Choć z ledwością dosięgała mi do ramion miała w sobie jakiś czar.
-Historię też będziesz mi opowiadał ?
-A chcesz ?
-A potrafisz ?
-Coś tam wiem – spojrzałem na nią
-A sądziłam ,że Anglicy to lenie  - zaczęła chichotać
-Ej wcale ,że nie
-No , no. – spojrzą na mnie z błyskiem oku
-Ja słyszałem ,ż Polacy to pijacy – powiedziałem kąśliwie
Uśmiechnęła się szeroko
-I tu masz rację – powiedziała , ale w jej głosie słuchać było przygnębienie
Bałem się ,że coś głupiego palnąłem więc odparłem
-Oj, ale nie wszyscy przecież
-Oj gdybyś spotkał się z moim Kubą i Filipem to byś nie miał najmniejszych szans. Ty i Twoi przyjaciele – odparła
-Mamy Irańczyka – uśmiechnąłem się
-A oni mnie – podniosła prawą brew do gry
-Aż tak? –zaśmiałem się
-Może kiedyś się przekonamy – odparła
-Oj może lepiej nie – powiedziałem -jakoś unikam alkoholu ostatnio
- Jakie powody – zapytała bez skrupuły
-Dbam o siebie , wiesz rzeźba i te sprawy
Wybuchała śmiechem . Spojrzałem na nią ze zdziwieniem
-Sorry – powiedziała chichotając
-Nie spokojnie , ale co w tym śmiesznego ?-zapytałem zdziwiony
-Po co takiemu kolesiowi , z milionami w banku , tysiącami sponsorów i milionem fanów jeszcze rzeźba – zapytała ubawiona
-Żeby się dobrze czuć w skórze – odparłem jeszcze bardziej zdziwiony
-A nie kazali Ci wyglądać najlepiej spośród 5 w zespole
Przejechałem ją wzrokiem
-Nie to akurat zrobiłem dla siebie – odparłem poirytowany
Naprawdę , gdyby to był ktoś inny , obraziłbym się. Jeszcze nikt nie był tak bezpośredni i nie pokazywał mi face to face kim jestem ,ile mam w banku i jaki „ważny” jestem dla show biznesu. Nie przeszkadza mi jak ktoś mówi o moich interesach ,ale nie chciałem by na mnie w ten sposób patrzyła. Akurat dojechaliśmy więc wysiedliśmy z auta  i zatrzymałem się na parkingu. Stanąłem naprzeciwko jej
-Ej Viktoria ,posłuchaj
-Tak ?-teraz to ona miała minę jak ja minutę temu
-Błagam nie patrz na mnie z perspektywy tego jakim mnie pokazują i tego ile posiadam.
- Okey – odparła- ale to będzie ciężkie. Chcąc czy nie chcąc znam  Cie trochę – zachwiała się  - to znaczy to co pisze w necie przez siostrę
-Wiem wiem , to znaczy domyślam się , ale błagam – spojrzałem na nią z góry i dotknąłem jej ramienia - postaraj się, nie chcę , na prawdę nie chcę ,żebyś myślała ,ze jestem jakimś angielskim bogaczem ,mającym codziennie inna laskę i ,że jedyne na czym mi zależy  to na własnym ego- powiedziałem to i nie wiem czemu ale zrobiło mi się lżej , choć z drugiej strony  sam zdziwiłem się ,że jej to powiedziałem.
Patrzyła na mnie takim wzrokiem który nawet ciężko mi opisać. Wyglądała jak w tych amerykańskich filmach kiedy dziewczyna dowiaduje się jakieś dziwnej rzeczy od swojego chłopaka
-Wiesz nic nie jest takie na jakie wygląda- odparłem szybko
Jej reakcja naprawdę mnie zdziwiła
-Wiem Haz , wiem . Nawet nie wiesz jak dobrze to wiem- odwróciła się w stronę Tower’a – ale to jest takie na jakie wygląda. Tylko to co mamy w środku takie nie jest- powiedziała zamyślona
I wtedy dopiero zrozumiałem ,że to ja będę grał tego głupiego. Zdziwiła mnie jej mądrość, naprawdę, w dodatku była ode mnie młodsza o trzy lata .Uśmiechnąłem się.
-W takim razie chodźmy – chciałem zabrać ją pod rękę , ale ona oparła
-No już sobie na tyle nie pozwalaj
Mimo wszystko rozbawiło mnie to.
Zwiedziliśmy Tower of London, pokazałem jej Big Ben’a i Buckingham Palace oraz weszliśmy do Katedry św. Jerzego. Dowiedziałem się w między czasie ,że jej ulubionym kolorem jest biały , ale nie dowiedziałem się dlaczego.
-To kwestia spokoju
-Spokoju ?
-Ah wiesz konstelacja gwiazd i te sprawy
Spojrzałem na nią zdziwiony
-To nie ma sensu – odparłem
-Nic nie ma sensu
I znów wyszedłem na kretyna. Naprawdę w ciągu tej wycieczki mogłem nie raz stwierdzić ,że jej teksty są tak cholernie mądre ,że miałem ochotę zapisywać je na telefonie.
W końcu wykończeni usiedliśmy na trawie w parku.
-Ładnie tu jest – uśmiechnęła się
-No a to nie wszystko – odparłem - to maleńka część
-Ah wiem doskonale – uśmiechnęła się tajemniczo
Szturchnąłem ją w ramie – czegoś nie wiem ?  - powiedziałem żartobliwie
Spojrzała w gwiazdy.
-Wielu , wielu rzeczy – odparła całkiem poważnie
Nagle zobaczyłem ,że położyła się na trawie
-Będzie Ci zimno-powiedziałem zmartwiony
Spojrzała na mnie jak na  klauna
 –Nie bądź mięczak , też  się połóż 
Nie chciałem być gorszy więc to zrobiłem
-Dlaczego nie chcesz bym Cię lepiej poznał – pomyślałem ,ale w sekundzie uświadomiłem sobie ,że powiedziałem to na głos ,poczułem ,że zrobiłem się cały czerwony
Spojrzała na mnie ,ale nie śmiała się , nie była poważna , nie była gotowa do ucieczki
-Spójrz na te gwiazdy , widzisz – wyciągnęła rękę do góry – widzisz ?
-ymm – odparłem zaszokowany
-Nie znasz ich
- No nie bardzo – powiedziałem naprawdę zdziwiony i spojrzałem na nią
Uśmiechnęła się
-Nie patrz na mnie tylko do góry, ludzie chcą poznać gwiazdy , ale to bez sensu , bo kiedy je poznajesz tracą swą magiczną moc i uświadamiasz sobie ,że spadające gwiazdy nie spełniają marzeń, a są odłamkiem meteorytu -położyła rękę – dlatego najlepiej na nie patrzeć i  nie próbować ich odkrywać bo tracą swoją moc , swoje piękno – spojrzała na mnie – kiedy już mnie ktoś pozna w jednej milionowej części , zawozi się , tracę swoja tajemniczość i okazuje się ,że jestem odłamkiem człowieka i nie niosę w sobie tego co mi przypisywali.
Miałem obróconą głowę w jej stronę, czułem obok jej rękę, ale wiedziałem, że jeden nie właściwy ruch i mogę ją stracić, nawet na zawsze
- Spróbuj może się nie zawiodę
-Nie chcę próbować – uśmiechnęła się – nie zasługujesz na to,  to raz , a dwa za krótko cie znam , a trzy ja nie chce nikogo poznawać.
Otwarłem buzie ,ale byłem  nie ugięty
-Masz kogoś ?- zapytałem offen .Zaczęła się śmiać
-Ja ? haha, oj gdyby Cię słyszeli  chyba by zaczęli Ci dziękować ,że w ogóle z Toba rozmawiam
-Kto ? –zapytałem zdziwiony
-Jedyni ludzie którzy mnie znajda od A do Z . Kuba mój starszy brat, Lu moja przyjaciółka i Filip mój przyjaciel
- Czyli coś już wiem – spojrzałem na nią i zauważyłem jak jej prawy policzek był różowy
-Ups w takim razie już milknę i odwróciła głowę do gwiazd
- Jak mam Ci wynagrodzić to zwiedzanie – zapytała po dłuższej chwili
Chciałem powiedzieć ,, daj spokój niczym” ,ale wpadł mi szalony pomysł do głowy
-Kolacja ? –zapytałem -umieram z głodu
-Cwany jesteś , ale zero orginalności – zauważyłem , choć było ciemno ,że się uśmiecha
-Czyli poszukujesz oryginalności , hmm  zamawiamy pizze i idziemy do mnie – powiedziałem w żartobliwy sposób
- Nie szukam dziewczyn  na jedna noc  powiedział Harry Styles – drażniła się ze mną
Zacząłem się śmiać. Rozejrzałem się czy na pewno nie ma żadnego dziennikarza, co chwilę tak robiłem dla jej dobra.
- Mam pewien pomysł , wstała.
Okazało się ,że jej pomysł był bardzo oryginalny i cały cza byliśmy na gruncie jaki sobie narzuciła. Kupiliśmy pizze i jakieś picie i wylądowaliśmy obok jej motelu w parku , nad rzeką . Akurat było wolne , a więcej niż dwie osoby się nie mieściły , od chodzących par w parku oddzielał nas dość wysoki murek  Nie mam pojęcia skąd wyczaiła to miejsce
-Ładnie to
-Wiadomo
Jedliśmy tą pizze i naprawdę gadaliśmy tak mało konkretnych rzeczach . Chyba z nikim tak jeszcze nie rozmawiałem. Choć gównie były to sprzeczki dlaczego piasek na którym siedzieliśmy jest żółty a nie brązowy, albo dlaczego woda jest niebieska a nie zielona, to nie przeszkadzało mi to. Spodobały mi się te sprzeczki . Zauważyłem ,że po skończeniu jedzenia zaglądała w niebo
-Kochasz się patrzeć w niebo , prawda ?
-Tak zdecydowanie -uśmiechnęła się
-A co Cie w nim tak kręci ?
-Tajemniczość  - powiedziała cichutko
Zacząłem się śmiać
-No co? – zapytał oburzona
-Najbardziej tajemniczą osobę jaką poznałem kręci niebo które da się odkryć czytając pewnie jedną książkę o tym
Przewróciła oczami
-Ty masz na wszystko odpowiedź
Zacząłem się śmiać jeszcze bardziej
- O , wypraszam przy tobie wymiękam
Zaczęliśmy się śmiać.
Odprowadziłem ją do bramy
Spojrzała na mnie
- No to dziękuje
-Ależ nie masz za co , wiesz jako tak sławna osoba muszę reklamować nasz kraj – powiedziałem żartobliwie, wiedziałem ,że to zrozumie
Zaczęła się śmiać
- To ja zapraszam do Krakowa
-O następna informacja
Uśmiechnęła  się i szybko zatkała sobie usta
-No to do zobaczenia cie na plakatach mojej siostry , albo usłyszenia  w radiu- już się obróciła
-Ej, ej ale Londyn jest bardzo duży szkoda by było gdybyś nie zwiedziła go całego
-Sprytny jesteś
-Staram się – odpowiedziałem uśmiechnięty
-Wtedy byś mnie bardziej poznał , a tego bym nie chciała- znowu się obróciła , tym razem złapałem ją za ramię
-Proszę nie wiem co zrobiłem nie tak , ale obiecuje poprawię – spojrzałem jej prosto w oczy i widziałem jak one się uśmiechają
-Nic nie zrobiłeś źle, naprawdę, ja po prostu nie chcę zawierać bliższych znajomości- odparła
Nie chciałem jej stracić , naprawdę za wszelką cenę nawet jakby miało mnie boleć , byłem się w stanie poświęcić by mieć z nią chociaż malutki kontakt
-Okej , więc spotkajmy się jako koledzy , dalsi koledzy a ja cię oprowadzę po Londynie , może być ?
-Jesteś – zawahała się- uległy
Uśmiechnąłem się
-Nie, gram na twoich warunkach
Spojrzała na mnie i pierwszy raz dotknęła mojego ciała , dokładnie ręki która jej trzymałem
-Okej, jutro o tej samej godzinie ?
-Tak –uśmiechnąłem się
Poczekałem aż wejdzie do motelu by być pewnym ,że jest bezpieczna .
Wszedłem do auta i się uśmiechnąłem.
Włączyłem radio
`Czasem zrezygnuj z czegoś, a zobaczysz , że to na co czekałeś jest jeszcze piękniejsze niż oczekiwałeś.
Zaczęłam sie śmiać, o ironio
`Poczekaj , man, poczekaj a ona będzie twoja
Tak pewnie,  pewnie , i zmieniłem na inna stację
`Spójrz na gwiazdy i poczuj tą magie
Really ? To jakaś wróżka ? Znów zmieniłem na inną stację
`Gdybyś jej nie kochał nie poświęcał byś się tak.
Zatrzymałem się , no bez przesady , wyłączyłem to ,, magiczne” radio i znów włączyłem się do ruchu.
Spojrzałem na drogę i dopiero teraz zdałem sobie sprawę jaki Londyn jest piękny. Zagadkowy i nieprzewidywalny.
Pierwszy raz od dawna zasnąłem szczęśliwy.
/ Jest specjalny tt tego fanfictiona -> @ffthestranger .Serdecznie zapraszam x