22 marca, 2015

Nigdy nie sądziłam, że będe do czegoś nominowana, że w ogóle ktoś mnie kojarzy, no ale. Zostałam nominowana do LBA przez http://1dstolikdlaczworga.blogspot.com/ . Dziękuję ;3

1.Co cię natchnęło aby to napisać ?
 
Ciężko powiedzieć. Moja bff czyta tysiące ff i zawsze godzinami mi o nich opowiadała. Więc, pewnego dnia pomyśłam sobie,, Ej ja też ma pomysł" i zwlekałam z tym pół roku, aż w końcu się przemogłam i oto powstaje The Stranger. Oczywiście pomysły przychodziły mi z dnia na dzień.Nie mam do końca wymyślonej fabuły, aczkolwiek zapowiada się.. ( dobra nie powiem Wam XD)


2.Czy ktokolwiek wie o tym blogu ?
Tak, moi przyjaciele i znajomi którzy lubią czytać opowiadania.Moi rodzice również wiedzą, że to piszę i zawsze mi dopingują, gdy mam wene ^^

 
3.Czy czasami zdarza ci się popadać ze skrajności w skrajność ?
Tak, zbyt często.


4.Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się zakochać w chłopaku który ma dziewczynę, jest starszy i w ogóle go nie znasz, a jednak ?
Nie.

5.,,Miłość, muzyka, pasja". To motto głównej bohaterki z serialu "Violetta". Jakie jest twoje motto ?

Kiedyś miałam motto, które sama wymyśliłam, ale teraz jakoś nie bardzo. Kocham cytaty Ed Sheerana i Garfield'a ,,Kocham mnie, karm mnie i nie opuszczaj "

6.Fanki, piski, muzyka. Czy kiedykolwiek byłaś na koncercie ?
Tak, na wielu w sumie. Ale ja też stara jestem. Ale mój wymarzony będzie 10.06.2015 w Wiedniu.♥ *w oczekiwaniu na zobaczenie piątki idiotów *

7.Jaka jest twoja największa wpadka z dzieciństwa ?
Powiedzenie do takiego pana, który chyba był z Afryki ?, nie wiem, ale był zcarnoskóry -Muurzynek Bambo. Ale miałam 4 latka XD


8.Jak sądzisz, co takiego jest w Harry'm że kobiety lecą do niego jak mucha do miodu ?
Nie wiem,chyba dołeczki. Albo włosy. Wzrost ? Piękne nogi? Zielone oczy ? Nie wiem, naprawdę ;c Ja lece na Louis'a. True love .♥

9.Ryzyko czasem popłaca. Jaką zrobiłaś najbardziej ryzykowną rzecz ?
Chyba nie należę do ryzykantek, choć pewnie jakieś wydarzenia by się znalazły, ale teraz sobie nic nie przypominam.
10. Czy jest coś w tobie co chciałabyś zmienić tak bardzo że zgodziłabyś się na wszystko ?
Tak. Zdecydowane TAK.

11."-Powiedz biały.-Biały.-A teraz biały,biały, biały.-Biały, biały, biały.-Co pije krowa ?-Mleko.-Nie wodę. " Jakie znasz największe absurdy w swoim życiu ?
Ja jestem największym absurdem w swoim życiu.

Nikogo nie nominuję, bo tak jak mówiłam, ja nie czytam blogów ;x. Oczywiście jeżeli się na coś natknę to od razu przekażę dalej nominację. I dziękuję za tą. 

Postęp jest. Przeczytałam jedno skoncze ff, kto dumny? x
Do zobaczenia w rozdziale 20 x

21 marca, 2015

ROZDZIAŁ 19

Mam nadzieję, że Wam się spodoba. To jets chyba mój fav rozdział :). A Wasz który ? :)

* Z perspektywy Harre’go *

- Wstawaj księżniczko –powiedziałem dusząc śmiech.
Spała tak słodko, że żal było mi ją budzić, ale musiałem. Niespodzianka już na nią czekała.
- Hmm? – powiedziała leciutko przecierając swoje brązowe oczka.
- Wstawaj, pamiętasz dziś czeka na ciebie niespodzianka- powiedziałem siadając na jej łóżku.
- Nie możemy jej przełożyć? – zapytała obracając się na drugi bok i zakrywając kołdrą.
Zacząłem się śmiać. Tak właśnie wyglądałem pięć lat temu. Teraz, dzięki trasom koncertowym, ciągłymi wywiadami nie miałem czasu by spać i mój zegar biologiczny zmienił się o 180 stopni.
- Nie kochanie, nie możemy tego przełożyć. Uwierz mi spodoba ci się bardziej niż łóżko.
- Nic mi  się nie spodoba bardziej niż łóżko– powiedziała ospale obracając się znowu na moja stronę.
- Mam pomysł – nachyliłem się do jej ust. Złożyłem na jej ustach bardzo długi pocałunek, aż w końcu na dobre otworzyła swoje oczy i uśmiechnęła się gdy skończyłem.
- Okey, wstaje!
Zacząłem się śmiać i wyszedłem z pokoju.

*w aucie *
- Dokąd jedziemy?
- Ah, chyba nie myślisz, że ci powiem?
- No tak właśnie myślałam.
- Nie słońce. Możesz iść spać to troszkę zajmie.
- Okey.
Położyła się na moim ramieniu i zasnęła. Mój szofer zawiózł nas na lotnisko . Mieliśmy się znaleźć w najpiękniejszym mieści dla zakochanych. Miałem nadzieję, że nigdy tam nie była i że jako nastolatka biegała w sukienkach i marzyła, by tam kiedyś pojechać z chłopakiem, który będzie kochał ją nad życie.
      Tak myślałem.
Do wczoraj.
Do niespodzianej wizyty jej przyjaciółki. Bardzo mnie zdziwiła zjawiwszy się w drzwiach i nie dając mi wyboru. Więc poszedłem z nią do cichego klubu, wiedziałem, że nikt nas tam nie znajdzie.

*Retrospekcja*
- Wiec  o co z nią chodzi?
- Nie myślisz, że powiem ci jej całą historię życia? Napomknę Ci, reszty musisz dowiedzieć się sam.
- Dobrze – powiedziałem zdziwiony– Więc?
- Ona miała cholernie trudne dzieciństwo. Przepraszam ona nie miała dzieciństwa. Masz w swoim domu tak kruchą osobę, jak szkło. To cud, że ona jeszcze żyje.
- Nie rozumiem?
- Ah – powiedziała biorąc głęboki łyk piwa – Tata Wiki był marynarzem. Niestety przed jej narodzeniem utonął w morzu. Po tym zdarzeniu jej mama totalnie się załamała. Więc Wiki i Kuba nie mieli przez całe życie, ani mamy, ani taty. Tak, dobrze myślisz, Natalia- siostra Wiki, powstała z pijackiego ,,związku”. Chciałabym powiedzieć ci wszystko o jej życiu, jakie piekło przechodziła z dnia na dzień. Ktoś w końcu oświetlił jej życie i następnie zginał..
- Igor..
- Tak Igor. Zapewne powiedziała ci tą historię, że to jej wina?
- Tak.
- Właśnie. Nie wierz jej . I boi się tego samego z tobą.
- To znaczy czego?
- Powiedzieć, że cię kocha. Bo kurwa, kocha cię ponad życie – powiedziała biorąc kolejny łyk piwa
- Skąd ta pewność?
- Człowieku nigdy nie widziałam jej zakochanej. I jeżeli to nie jest to, to ja już nie wiem jak będzie wyglądała zakochana.
- Ale dlaczego się boi?
- Nikt nigdy nie nauczył jej mówić ,,kocham cie”. Rozumiesz? Nie słyszeć tego przez 17 lat? I nagle twój przyjaciel, podobno, a tak naprawdę koleś który tak jak ty, oddałby serce dla niej, w dosłownym znaczeniu, mówi ci ,,kocham cię”? Słyszała to tylko w filmach, które kocha ponad życie, a wyśmiewa  ludzi którzy na nich płaczą – spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać- Tak naprawdę to ona też na nich płacze, ale wtedy zawsze mówi, że musi siusiu- wzięła trzeci łyk piwa - Wracając, więc jeżeli dziewczyna pierwszy raz słyszy te słowa, to jak reaguje?
- Boże…
- Tak. Mówiłam, że jej życie to piekło.
- To co mam zrobić by uchylić jej odrobinkę nieba?
- Już to zrobiłeś.
- Nie bardzo.
- Zauważyłeś, nie tnie się.
- Ona się cięła?!
- Nie mów, że nie zauważyłeś – spojrzała na mnie spod kufla- Skubana, chodziła w sweterkach zanim jej się nie zagoiło.
- Dlaczego ona to robi? – zapytałem ściskając swój kufel.
Wstała zapłaciła za siebie, dotknęła mojego ramienia i powiedziała:
 - Bo pragnęła śmierci, dopóki cię nie poznała.

*na lotnisku *
- Jezu Harry, my gdzieś lecimy?
- Tak - powiedziałem biorąc ją za rękę i  szukając blizn o których mówiła Luiza.
- Ej, co robisz? To łaskocze– powiedziała, śmiejąc się.
- Nie mogę doczekać się kiedy tam będziemy, tyle ci muszę powiedzieć-  leciutko pocałowałem ją w policzek.
- Ja też – powiedziała rumieniąc się.

*11.00*
- Chwilka, Harry, czy my …- spojrzała na mnie- Jesteśmy w Paryżu?!
- Tak – zacząłem się śmiać, kiedy widziałem jej szczęście.
Skoczyła na mnie, złapałem ją w swoje ramiona i szepnąłem do ucha.
- Podoba się?
- Harry. Zawsze marzyłam by tu przyjechać.
- Cóż pozwolisz, że od dziś będę spełniał twoje marzenia?
- A co z twoimi?
- Moim marzeniem jesteś ty.
- Twoje marzenia nie mogą opierać się tylko na mnie – powiedziała biorąc moja twarz w ręce
- Dlaczego nie?
- Bo ja nie jestem pępkiem świata.
-Dla mnie jesteś.
Widziałem jak łzy spływają po jej twarzy, ale leciutkie, ledwie zauważalne, zabrałem ja w ręce i delikatnie kołysząc szepnąłem na ucho.
- Kocham cię.
Poczułem jak jej ciało zesztywniało, więc od razu dodałem.
- Spokojnie nic nie mów, jestem tutaj. I mam ze sobą dwóch ochroniarzy – dodałem żartem, by troszkę ją rozluźnić, co mi się udało.
- Naprawdę będą z nami chodzić?
- Przepraszam, ale..
- Rozumiem. Chciałabym o tym z tobą porozmawiać.
- Jasne, chodźmy na jakieś śniadanko.

*w restauracji *
-  Wiec o czym chciałaś pogadać? – zapytałem przegryzając bułkę z jajkiem.
- Chodzi o twojego menagera. Nic mi nie powiedziałeś o jakiś klauzurach.
- Przepraszam, wypadło mi to z głowy. Nie pomyślałem, że możesz o tym nie wiedzieć.
- Ymm, naprawdę? Poczułam się jak kretynka.
- Naprawdę przepraszam. Podpisałaś?
- Ogłupiłeś? Ty też? Czy naprawdę miłość trzeba spisywać na papierze?
- Nie o miłość tu cho…
- Tak wiem o co chodzi. O brak totalnego zaufanie do mnie.
- Nie do końca – powiedziałem odkładając kanapkę.
- Nie podpiszę tego.
- Ale..
- Nawet takim kosztem – powiedziała odwracając sie w stronę wierzy Eiffla, następnie spojrzała na mnie– Nawet  kosztem najprzystojniejszego wolnego faceta roku 2015.
- Ale.. przemyślałaś to?
- Tak. Albo mi zaufasz, albo przepraszam.
- Ale ja ci wierze
- Wiec po co mi inne papierki?
- Masz rację. Ale pojawia się problem twojej prywatności. Wiesz prywatność za prywatność.
- Wiem, przemyślałam to  – spojrzała się na mnie – Jak tego pragną, niech powiedzą co chcą. Nie mam nic do ukrycia, a może komuś moja historia pomoże. Ostrzeże czy coś.
Spojrzałem się na nią i od razu się uśmiechnąłem.
- Opowiesz mi ją?
- Tak.

*Pola Elizejskie *
- Tu będzie okey – powiedziałem
- A fani? – zaczęła się oglądając za siebie
- Spokojnie Jeff i Victor nas chronią.
- No dobrze, więc zacznę. Ale chce byś wiedział, że to nie będzie łatwa historia.
- Domyślam się- ugryzłem się w język, bo obiecałem Luizie, że nie powiem jej o tym co wczoraj zaszło.
- Więc, mój tata był marynarzem. Ale nigdy w życiu go nie widziałam. Umarł zanim się urodziłam. Kuba miał sześć lat. Wyprowadziliśmy się z Gdańska do Krakowa. Babcia tego nie chciała, prosiła moją mamę, żeby została, mówiła że jej pomoże. Ale ona podobno się upierała. Miałam tam całą rodzinę. Nigdy nich nie zobaczyłam. Tą historię opowiedział mi mój brat, który chcąc czy nie chcąc musiał dorosnąć.
Więc wyprowadziliśmy się na drugi koniec Polski. To miało mamie,, pomóc”. Tak naprawdę to stała się pijaczką. Wychował mnie brat. Dosłownie. Na początku w sumie nie było tak źle. Zaczęło się od picia co drugi dzień.  Koszmar zaczął się odkąd skończyłam trzy lata. Kuba miał wtedy dziewięć. Wtedy  na dobre zaczął mnie wychowywać. To on starł się jak najwięcej pieniędzy ukraść mamie, by zrobić nam obiad. Ubierał mnie, uczył  czytać w późniejszym czasie. Wtedy mama zaszła w ciążę z jakimś pijakiem. Wiedzieliśmy, że to będzie totalna porażka. To znaczy Kuba, bo ja bawiłam się lalkami, które ukradł z chińskich sklepów. Wiedział, że będzie miał na głowie dwa razy więcej rzeczy do ogarnięcia. Nie miał czasu na naukę, musiał się zajmować mną. Mama w ciągu 9 miesięcy przestała pić, o dziwo. Co nie oznacza, że zaczęła się nami interesować. Nigdy się nami nie interesowała. Przez pewien czas nawet nie pamiętała naszych imion. Ale kiedy urodziła Natalkę, od razu powróciła od nawyku. Mój brat kradł mleko dla dzieci by ją jakoś karmić. Ale ona ją kochała, naprawdę. Zajmowała się nią. Zawsze ten bobasek był czysty. My dla niej nie istnieliśmy. Mogłam chodzić brudna i mnie nie widziała. Nienawidziła nas, bo przypominaliśmy jej ojca. Oczywiście, że były awantury, nawet kilkakrotnie doszło do rękoczynu, ale kiedy przychodziła pani z opieki społecznej, by sprawdzać stan domu,  było idealnie, stawała na nogi, a nas zamykała w pokoiku.
Kiedy zaczęłam chodzić do szkoły, mój brat był najbardziej znanym kolesiem w szkole razem z Maxem. Robił furorę wśród wszystkich dziewczyn, ale nigdy nie pozwalał mnie dotknąć. Jeżeli przez kogoś płakałam kończyło się to na ogół bardzo źle dla tamtej osoby. I tak właśnie poznała Filipa. Był bratem Max’a. Codziennie chodziłam do niego na obiad, bo w domu i tak nigdy bym tego nie dostała. Max to załatwił. W sumie to mieszkałam u Filipa. Filip bardzo chciał tańczyć, ale powiedział, że beze mnie, nie idzie. Oczywiście nie stać nas było na to, więc mama Filipa z chęcią płaciła mi za zajęcia. Naprawdę, dosłownie tam mieszkałam. U mnie w domu spałam może dwa razy na tydzień? Kuba starał się tam chodzić codziennie, martwił się o Natalkę, czy na pewno mama znów nie przyszła zalana.
Mama Filipa i Max’a próbowała coś zrobić, ale bez skutku. Moja zawsze się wywinęła – spojrzała na mnie i potrząsnęła ramionami– I tak wyglądało moje życie. Ciuchy dostawałam od kuzynek Filipa. Byliśmy nierozłączni. Aż pewnego dnia poznaliśmy Luize . Była mega cichą dziewczyną w przeciwieństwie do mnie. Ja niczego się nie bałam. Miałam wspaniałego brata, który wybroniłby mnie ze wszystkiego. Ona natomiast była cichą okularnicą z której się każdy nabijał. Więc wzięliśmy ją do swojej paczki. Ale, gdy jej mama dowiedziała się o tym od razu wpadła w szał. Wiedziała, że moja mama jest pijaczką. Nie pozwoliła jej się z nami zadawać. Mama Filipa ją uspokajała, tłumaczyła, że to przecież nic złego, że ona się mną zajmuje. Ale nic to nie dało. Luiza miała być nieskazitelna, drobna obracająca się w idealnym towarzystwie. Ale Luiza się zmieniła, już mając osiem lat. Robiła to po kryjomu. Już nikt jej nie dokuczał, kiedy była z nami.
     Złapałem ją za rękę, a ta się uśmiechnęła i kontynuowała :
 - Oczywiście, zapomniałam powiedzieć o Igorze. Na początku prawie w ogóle go nie widziałam, ale któregoś dnia zaczął nam dokuczać. Max to usłyszał i tak go sprał, że chodził cicho przez dwa miesiące.
Max i Kuba robili totalną furorę w mieście. Każdy ich znał. Dosłownie każdy. Dwa motory, piękne dziewczyny, nielegalne zioła. Kuba starał się jakoś zarobić na to, by utrzymać mnie i Natalkę. Bo kiedy ona podrosła, mama również zaczęła ją olewać.
 Filip wkrótce dołączył do tej niesamowitej imprezowej paczki. Druga paczka, którą tworzyli Filip, ja i Luiza, była inna. Siedzieliśmy zawsze na trzepakach, Luiza w bibliotece, a my na tańcach i tam prowadziliśmy swoje życie. Natalka nigdy nie dołączyła do naszej grupy zawsze czuła się lepsza. Nie rozumiała, dlaczego Kuba ją nienawidził, a ja czemu nie mieszkam w domu skoro mam 14 lat!
- Długa ta historia – powiedziałem naprawdę przerażony tym co mówi.
- Poczekaj to nie wszystko. Kiedy miałam 15 lat zaczęłam imprezować, ale tak na mocno. Stałam się taka jak mój brat. Pełno chłopaków dookoła, alkohol, papierosy, nielegalne ziółka. Nagle z szóstek ledwo co zdawałam, ale z tańca nigdy nie zrezygnowałam. Zawsze był na pierwszym miejscu. Dlatego zaszłam tak daleko z Filipem. Luiza się otworzyła. Wszyscy byliśmy w tej samej paczce. Aż stał się dramat. Max jechał motorem, najprawdopodobniej lekko przyćpany i zginał w wypadku. Umarł w szpitalu, nie zdążyli go uratować. Rozbiło się całe towarzystwo. Kuba się uspokoił z imprezowaniem, poszukał prawdziwej pracy. Okazało się, że jest świetnym organizatorem imprez. O ironio. Filip, ja, Luiza i Igor zaczęliśmy się uczyć. To znaczy nie zrezygnowaliśmy z imprez, ale już w mniejszym stopniu, choć Luiza z nas imprezowała najczęściej. Co tydzień widziałeś ją z innym chłopakiem. Oczywiście ja nikogo nie miałam. U mnie to wyglądało tak: ,, nie wiem kim jesteś, chodź przeliżemy się”- spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać – Tak, wiem żałosne, ale to był mój bunt. Kuba szybko kupił mieszkanie i tak się wyprowadziłam. Natalka została z mamą, którą kochała ponad życie. Naprawdę do dziś nie wiem dlaczego.
Rok później umarł Igor. Dosłownie rok później- spojrzała się na mnie – Harry wybacz, ale dziś ci nie powiem jak to się stało.
- Nie, jasne kochanie. To co powiedziałaś jest i tak przerażające, podziwiam cie, że jesteś taka silna. Tyle przeżyć, tyle wycierpieć będąc takim małym.
Przytuliłem ją mocno. Ona była tą silną. To ja grałem cieniasa i płaczka przy jej doświadczeniach życiowych.
- Nie chcę się użalać. Nie cierpię mojej mamy. Jej,, zmiana” jest okey, ale nigdy już do niej nie powrócę. Musiałam spać ostatni miesiąc w ,,domu” i to było straszne.
- Ale nie przestała pić?
- Przestała. Poszła na odwyk. Teraz jest naprawdę dobrze. Próbuje wszystko naprawić. Ale dla mnie i Kuby już jest za późno. Wie, że nas straciła.
- To straszne.
- Da się przyzwyczaić.
- Bez dwóch rodziców.
- Mam Kubę.
- Ale to twój brat!
- Brat, tata, matka. Sam słyszałeś. On, Filip i Luiza to wszystko co mam. Od początku.
- Boże Vix – zacząłem ja całować jak tylko mogłem.
Chciałem przelać do jej ust to uczucie, które nagromadziło się we mnie podczas jej monologu. Pragnąłem jej dać wszystko co najlepsze. Pragnąłem być jej pierwszym i ostatnim. Pragnąłem jej. Tu i teraz.
Kiedy skończyłem, zapytała uśmiechnięta:
- Jak tu już jesteśmy … może coś zwiedzimy?
- Oczywiście, cały Paryż jest twój.
Zwiedziliśmy po kolei ,, Wieże Eiffla” ,,Luwr” ,, Plac Inwalidów” ,, Łuk Triumfalny” a potem zjedliśmy w eleganckiej restauracji obiado-kolacje.
Oczywiście nie odbyło się bez zdjęć z fanami i dawaniem autografów. Ale starałem się robić to, na jak najmniejszą skale, by Wiktoria nie miała mi tego za złe. Ale ona się cieszyła, rozmawiała płynie po francusku z dziewczynami, śmiała się i pozowała do zdjęć. Naprawdę mnie to zdziwiło.
- Kontakt z fanami to ty masz- powiedziałem biorąc ją za rękę.
- Wiesz, że znają mnie z konkursów tanecznych? Haha, nie wierzę, że ludzie mnie jeszcze pamiętają.
- Ciężko było by cię zapomnieć.
- Harry!
Byłem szczęśliwy. Szedłem z nią za rękę nie patrząc na cały świat. Nie obchodzili mnie papaprazzi, fanki, które robiły nam zdjęcia, a których ochroniarz usilnie starał się odpędzić. Byłem szczęśliwy, bo miałem obok moje szczęście. Nie ważne, że brzmiało to prostacko i prosto. Tak właśnie było.
- Nie podpisuj tego gówna.
- Hmm? –powiedziała jedząc lody bakaliowe.
- Nie podpisuj tego idiotycznego świstku papieru.
- Naprawdę? Nie będziesz zły?
- Nie. Ufam Ci. To jest najważniejsze. Jeżeli sie kogoś kocha to logiczne, że zaufanie idzie w parze.
- Dziękuje Harry.
Skręciłem w ustronną ścieżkę. Podniosłem ją i dałem na kolana. Odchyliłem jej głowę do tyły, zlizując  z jej ust lody.
- Mmm – powiedziała liżąc loda i od razu  zacząłem się z nią całować.
     Na początku delikatnie mieszając nasze śliny, które aktualnie smakowały lodami balikowymi. Pozwoliłem jej przełknąć lody, które przed chwilą polizała i zacząłem ją energicznie całować. Chciałem by mną zawładnęła, ale ona robiła to i bez mojej pomocy.
To ona trzymała kontrolę nad każdym moim ruchem. Każdym wymruczanym do mnie słowie podczas całowania. Czułem że dłużej tego nie wytrzyma, więc szybko zaprzestałem, pochylając się nad jej szyją.
- Jesteś cudowna.
- Eeee, nie.
- Tak, jesteś cudowna.
Zacząłem całować ją po szyi. Spodobało się jej to. W końcu przyssałem się do kawałka jej skóry i delikatnie, by jej nie bolało zacząłem robić malinkę. Kiedy skończyłem przelizałem jej to miejsce, by uśmierzyć zadany ból. Spojrzałem się w jej oczy.
- Będziesz teraz moją panią Styles’ową ?
Uśmiechnęła się dotykając mojej twarzy.
- Tak, Harry będę twoją dziewczyną.

*w domu *
Przylecieliśmy koło pierwszej nad ranem do domu. Obydwoje opadaliśmy z sił. Pociągnąłem ją za rękę i zaprowadziłem do pokoju.
- Harry, daj spokój. Zostań tu na noc.
Lekko się zdziwiłem, ale moje zmęczenie było tak wielkie, że nie miałem z nią siły dyskutować.
Szybko ściągnęliśmy z siebie ubrania zostając w samej bieliźnie.
- Tylko błagam nie komentuj tego rano – powiedziała obracając się od mnie pupą.
- A mogę teraz?- powiedziałem dotykając jej pośladka.
- Harry, błagam cię jestem padnięta.
- No dobrze– powiedziałem biorąc ją za rękę.
      Mimo zmęczenia nie umiałem zasnąć, coś nie dawało mi spokoju. Choć mocno oddychałem co mogło brzmieć jak jakbym spał, myślałem o niej. O tym jak cudowna jest i ile szczęścia mnie spotkało, gdy wchodziłem do tego metra.
- Wiem, że śpisz Harry. I może nawet dobrze – zamknąłem szybko oczy usłyszawszy jej głos– Chyba nie mam ci tego odwagi powiedzieć w cztery oczy. Jeszcze.
    Wiktoria najwidoczniej też nie umiała zasnąć, ale kiedy byłem tyłem do niej nie zauważyła, że i ja nie śpię.
-  Jesteś najpiękniejszą rzeczą jaka mnie spotkała. Nie wiem komu powinnam dziękować za to metro. I za siostrę directionerkę. I za Igora który chciał dostać się do tej głupiej szkoły aktorskiej. Teraz nie ściskałbyś mojej dłoni i nie obejmował byś mnie kiedy śpisz.A to jest najpiękniejsza rzecz odkąd żyje.
     Starałem się oddychać tak jak robiłem to na początku. Nie chciałem, by domyśliła się, że nie śpię, bałem się, że moje serce mnie zdradzi, bo waliło jak opętane.
- Kocham cię Harry.
Moje serce stanęło.

16 marca, 2015

ROZDZIAŁ 18

Dziękuję, za każdy komentarz. Dziękuję, że to czytacie. Naprawdę.

Otworzyłam lekko oczy.
Obudziła mnie muzyka.
Pianino.
Tak, to było to.
Harry grał na pianinie.
   Najchętniej zamknęłabym oczy i wsłuchała się w tą cudowną pieśń jaką grał. Była delikatna, ale nie romantyczna. Słychać było fale emocji, które przebijały się przez wykonującego. On się martwił. Był zmieszany i oddawał się muzyce.
    Wstałam, chciałam zobaczyć go w tym stanie.
Stanęłam na szczebelku schodów i zobaczyłam jego smutną minę. Nie, nie smutną, zagubioną w   oddali. Grał na pamięć, przypuszczam, że mógł nawet sam to napisać. Albo improwizował. Jego twarz zmieniała się za każdym razem kiedy przyśpieszał, albo zwalniał, grał głośniej lub ciszej. To była poezja. Oddana w innej postaci .
   Usłyszałam dźwięk komórki więc szybko wbiegłam do góry , by nie usłyszał i nie przerwał grania.
To była Louiza.
- Hej –powiedziała cichutku – Co jest?
- Nie, musi coś być żebym mogła do ciebie zadzwonić? – zapytała Luiza.
- No nie.
- No właśnie. Opowiadaj!
- O czym?
- No o Harrym – powiedziała zrezygnowana.
- Nie ma o czym gadać.
- Całowaliście się?
Zamilkłam.
- No w końcu tak się cieszę! Spałaś już z nim?
- CO?!
- No spałaś z nim?!
- Nie, odbiło ci? Nawet nie śpię z nim w tym samym łóżku.
- Boże, kretynko! Czemu? Ile ty masz lat? Chcesz zbyć dziewica do końca życia?
- Boże Luiza, zamknij się! – warknęłam zbyt głośno.
-No ale ile ty masz lat! Dziewiętnaście! Błagam cię, popatrz na mnie. Ja korzystam z życia.
- W nadmiarze!
- Oj, nie przesadzałabym.
- A uczucia?
- Ale ty go kochasz.
- Skąd ta pewność?
- Czekaj.. ty jeszcze mu nie powiedziałaś, że go kochasz, on chce żebyś była jego dziewczyna, a ty to odwlekasz w nieskończoność?
- Hmm, pozmieniałabym niektóre fakty.
- Pani Majewska, ma pani przesrane. Do widzenia.
Wyłączyła się tak nagle. O co jej chodzi? To moje życie i jak będę chciała to się z nim prześpię. Jak będę chciała to z nim będę. O co jej w ogóle chodzi?
Obróciłam się by zejść na dół, by posłuchać Harre’go, ale on stał za mną.
- Szkoda, że nie rozumiem polskiego.
- Czemu? – podeszłam do niego i go pocałowałam. Tylko lekko się uśmiechnął.
- Nie miałabyś przede mną tajemnic.
Stałam jak wryta. Dlaczego mnie o to podejrzewał?
- Nie mam przed tobą tajemnic.
- Czyżby?
- Tak, niby dlaczego tak sądzisz?
- Na przykład wczoraj, twoja zmiana nastroju. Byłaś nieobecna. Uśmiechałaś się, ale to nie był ten uśmiech który pokochałem.
- Ale..
Nie potrafiłam nic powiedzieć. Okey miał racje, po wczorajszym telefonie Filipa nie byłam sobą , ale jak miałam mu powiedzieć o moich przypuszczeniach. Bardzo mnie to męczyło, ale wiem, że w końcu to jego przyjaciel.
- Co się stało? Kto do ciebie zadzwonił?
- Filip – odpowiedziałam łagodnie.
- O co poszło?
- Nie pokłóciliśmy się.
- Wiec co w takim razie?
- Harry dajmy temu spokój – obróciłam się, by pójść do łazienki.
Pociągnął mnie za ręka i powiedział:
- Nie. CO SIĘ STAŁO VIKTORIA.
Wystraszyłam się go. Nie był żadnym ,, bad boyem ”, a te zachowanie w ogóle do niego nie pasowało. Naprawdę musiał być zdenerwowany.
- Ah, ogarnę się i pogadamy, oki ?
- Nie.
Dlaczego jest taki zaborczy?
- No dobrze, ale usiadź, okey?
Byłam zbyt  zmęczona, albo było zbyt wcześnie rano by opowiadać mu i wyjaśniać . I dowiedzieć się prawdy co tak naprawdę łączyło go z Louisem. Może on w ogóle o tym nie wiedział?
- A wiec, dzwonił do mnie Filip i powiedział mi dość – przerwałam, by zastanowić się jakiego użyć słowa- myślę, że istotną sprawę o twoim przyjacielu.
- Tak, jaką? – powiedział lekko przerażony, tak jakby bał się usłyszeć tego, co zamierzałam mu powiedzieć.
- Że Louis jest gejem – spojrzałam na jego twarz, która była przerażona, ale nie zdziwiona. Wiedział o tym –  Wiedziałeś o tym, prawda?
- Tak .
- To dlaczego mi nic nie powiedziałeś?
- Po co ci miałem mówić? Czy ty mi coś mówisz? Zresztą nie mogę o tym mówić, nawet jakbym chciał  – spojrzał się na mnie a w jego oczach dało się wyczuć złość –A skąd on to wie?!
- A wiesz niektórzy ludzie czują takie rzeczy – nie chciałam mu mówić, że jest gejem, zresztą co go to obchodzi?
- Skąd on wie? Powiedział komuś?
- Nie wiem, Boże Harry. Skąd mam wiedzieć skąd wie? – przerwałam i przygryzłam wargę w akcie desperackim– Bo sam nim jest. Rozumiesz? Wie kto jest gejem.
- Kurwa.
I tak siedzieliśmy naprzeciwko siebie. Okey, kwestie Louisa miałam załatwioną, ale to nie koniec. I tylko ja mogłam zacząć ten temat.
- Harry? Ale chce żebyś był szczery.
- Yhym.
- Co cię z nim łączy? Ty też jesteś gejem, a ja mam być twoją przykrywką dla prasy? Chcesz zobaczyć czy też potrafisz kochasz kobiety? A może jesteś BI? To znaczy wiesz nie mam nic do gei ale.. nie chce być przez któregoś wykorzystana dla jego własnych użytków – powiedziałam szybko, by mieć to już za sobą.
- C O? O co ty mnie podejrzewasz? Czy ja cokolwiek zrobiłem by cię skrzywdzić? O czym ty w ogóle pieprzysz? Niby skąd masz  takie przypuszczenia? Nie jestem Bi tym bardziej gejem, Boże Viktoria!
- No bo – spojrzałam na niego. Widziałam, że jego oczy dosłownie płonęły- Widziałam jak on się na ciebie patrzy, pożera cię wzrokiem, pożąda cię, a mnie?  A mnie nienawidzi. Patrzy się na mnie oczami zemsty i nienawiści. Rozumiesz?
- Kurwa.
Tym razem to ja byłam w szoku. Co samo kurwa i po sprawie. O nie panie Styles, nie ze mną te żarty,
- Tylko kurwa powiesz?!
- Ahh, to nie tak nie złość się!
- Jak mam się nie złościć, skoro najpierw chcesz gadać, a potem tylko kurwa masz do powiedzenia?
Spojrzał na mnie, teraz bardzo łagodnymi oczami, złapał mnie za rękę i powiedział :
- Przepraszam, nie chciałem być taki.
- Jaki? – powiedziałam pełna złości i wyrwałam mu swoja rękę.
Wstał spoglądając w okno.
- W końcu znalazłem coś– obrócił się do mnie. – A raczej kogoś na kim zaczęło mi zależeć – Wziął głęboki oddech – Mam postój w tym co robię. Przestałem kochać występy publiczne, śpiew. Czy ma jakiś sens śpiewanie do miliona dziewczyn? Pragnąłem odpocząć, uciec tam gdzie zawsze  do Los Angeles. Naprawdę. Obiecałem sobie, że po skończeniu płyty, a  nawet wcześniej tam ucieknę i odpocznę – usiadł na łóżko i spuścił głowę na dół – A potem wsiadłem do metra i cię poznałem. Wątpiłem, że kiedykolwiek cię jeszcze spotkam, choć modliłem się o to każdego dnia, a teraz? Siedzisz na moim łóżku w cudownej piżamie i jedyne co pragnę to cię pocałować.
     Zatkało mnie.
Nie powiem miałam na to samo ochotę, ale wolałam sprawę doprowadzić do końca.
- Ale Harry, zrozum wolę mieć jasną sytuacje. O co chodzi z Lousie’m .I nie mów, że o nic, nienawidzę kłamstw. I na twoje nieszczęście szybko je odkrywam.
- Nie możemy o tym pogadać jutro?
- Czemu jutro?
- Bo chciałem cię gdzieś zawieść i myślę, że tam moglibyśmy na spokojnie pogadać o wielu sprawach.
- Ale wiesz, jeżeli to jest jakieś ładne miejsce nie chciałabym psuć sobie tym dnia.
- Naprawdę zawsze jesteś taka uparta?
-To zależy w jakiej kwestii – powiedziałam gryząc lekko wargę.
Nie chciałam się z nim kłócić. Nawet nie miałam już ochoty z nim rozmawiać. Chciałam go pocałować. Może moja dwuletnia przerwa w poznawaniu nowych facetów sprawiała, że poczułam potrzebę być blisko niego. Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że przytuli mnie i leciutko rzuci na łóżko by zacząć mnie całować. Właśnie na to liczyłam.
Jego krzyżyk delikatnie dotykał mojej skóry, a jego w pół rozpięta koszula zaczęła bardzo przylegać do mojego ciała. Chyba nigdy tak energicznie nikogo nie całowałam.
- A cóż cię tak naszło?
- Ty mnie naszedłeś.
- Podoba mi się ta odpowiedź – zaczął delikatnie gryźć moje wargi, następnie liżąc je językiem.
- Chyba powinnam zjeść śniadanie.
- Najczęściej w filmach wystarczy pocałunek zamiast  śniadania.
- Ymm, wspomniałam, że nie wierze w te wszystkie historie miłosne?
- No wiesz, jedna dzieje się na twoich oczach – powiedział delikatnie całując moją szyje.
- Ah tak? Jednak ze śniadania nie zrezygnuje.
- Zero romantyzmu – podniósł mnie z łóżka, zarzucił na swoje barki i zaniósł mnie do kuchni.
- Hahaha, Harry puść mnie! – zaczęłam bić go pięściami w plecy.
- O nie słońce, właśnie robię wszystko byś uwierzyła w historię miłosną.
Kiedy zeszliśmy do kuchni, postawił mnie na blacie i otwierając lodówkę, powiedział:
- Naleśniki? Nie oczekuj, że coś innego zaproponuje bo nic nie mam.
- To raczej nie zapowiada się na dobrą historię miłosną, ale okey, z miłą chęcią zjem.
- Cudownie.
Przybliżył się do mnie i zaczął mnie całować.
- Musisz mieć każde miejsce zliczone?
- No w historiach miłosnych tak jest.
- Jezu nie wierze, haha celebryta i fan miliona dziewczyn ogląda dramaty miłosne?
- No, a Ty nie?
Zaczerwieniałam się.
- No to ..ymm.. tak
- To czemu w nie, nie wierzysz? –zapytał zdziwiony.
- Bo są nierealne. Błagam cię kto kocha ot tak, raz cię widząc, zmienia całe życie dla ciebie, spełnia twoje marzenia, jesteście szczęśliwi przez całe życie, jego / jej przyjaciele się akceptują i najlepsze, zabiera cię gdzie zawsze marzyłaś.
- Ymm –  skomentował moja wypowiedz, w miedzy czasie robiąc nam naleśniki – Myślę, że połowa z tego się mi zdarzyła, no ale.
- Przepraszam Harry, nie tak powinnam to ująć.
- Nie- obrócił się trzymając mleko w lewej ręce – podoba mi się to w tobie, że jesteś taka szczerza. Mało kogo na to stać.
- Aż do bólu? To też nie dobrze.
- Mam tylko nadzieje, że tam gdzie jutro cię zabiorę będzie ci się podobać.
- Pewnie – skoczyłam na ziemię z tego wielkiego blatu i poszłam się do niego przytulić.
      Po zjedzeniu naleśników, zaczęliśmy sprzątać po śniadaniu.
- Więc jakie plany na dziś?- zapytałam, ale od razu przerwałam widząc jego minę - Okey, rozumiem .
- Ej nie bądź na mnie zła, zawsze tak mamy jak piszemy płytę.
- Ale hej, nie meczy cię to.
- Męczy.
- To co, nie zamierzasz nic z tym zrobić?
- Zamierzam.
- Co?
- 1D się rozpadnie.
   Talerz spadł na ziemie. Potłukł się na milion kawałów. Stałam tam osłupiała.
Nagle poczułam ból. Spojrzałam na ziemię i zobaczyłam jak moja stopa krwawi.
 Harry widząc to od razu podniósł mnie do góry i zaniósł na łóżko .
- Boże! Czekaj idę po bandaż czy coś.
Po opatrzeniu mojej nogi usiadł obok mnie i objął swoim ramieniem.
- Wiktoria błagam czy ty musisz mnie tak straszyć?
- Naprawdę 1D się rozpadnie?
- Tak, to już raczej pewne- spojrzał na mnie – dlaczego cię to tak martwi?
- A co z tysiącami, ba milionami dziewczyn które ratujecie każdego dnia swą muzyką?
- Daj spokój, kiedyś musiało  to nastąpić.
- No, ale dla nich jesteście bohaterami
- Bohaterowie też upadają.
- Dlaczego?
- Rozumiem, że to pytanie nie odnosi się do mojego ostatniego zdania, a raczej do naszej rannej rozmowy?
- To ma jakiś związek?
- Okey . Już no dobra. Tylko błagam nie mów temu nikomu. To zakazane. Nie może się to wydać. Zniszczyło by to naszą karierę, która i tak już zresztą nie najlepiej się skończy.
- Okey, więc o co chodzi?
- Louis jest gejem to już wiesz. Ale nie może się z tym ujawnić, to podobno źle by wpłynęło na całą politykę naszego zespołu.
- No okey, czaję. Jedynym wyjściem jest żeby zespół się rozpadł.
- Nie, tu nawet nie o to chodzi – spuścił głowę na dół.
- Więc o co?
- Kiedyś byliśmy na imprezie, Lou był załamany tym, że nikt go nie rozumie, że jest gejem, chciał się wygadać i upić. A ja? Ja miałem dość tej pracy, chciałem spokoju, chciałem z kimś dzielić moje zbyt duże mieszkanie, a jednocześnie chciałem odjechać do LA. Mam dużo słabszą głowę od Louis’a i wypiłem zbyt dużo  i nawet nie wiem jak to się stało. Przelizałem się z nim- spojrzał na mnie- Błagam nie patrz na mnie takim wzrokiem. Nawet nie wiesz jak mnie to męczy. Nie jestem homofonem i nie jestem gejem. Nie wiem jak to się stało. Chyba zbytnio go pocieszyłem. Zmienił się . Myślę, że po prostu za dużo dobie wyobraził. I tydzień później pojawiałaś się ty . Dwa i pół tygodnia później trzymałem cię za rękę i widział jak się całujemy. On po prostu za dużo sobie wyobraził i to jest moja wina. To właśnie ukrywałem. Zrozumiem jak sobie teraz pójdziesz i powiesz, że jestem idiotą
- Nie, zostanę- przytuliłam się do niego- Musisz z nim pogadać.
- Ale on nie chce ze mną gadać.
- To ja z nim pogadam – obróciłam się, by widzieć jego twarz.
- Naprawdę?
- Tak, czemu nie – powiedziałam uśmiechnięta-  A i jeszcze coś . Chciałabym pogadać z tym twoim menagerem.
Obrócił się zdziwiony
- Po co?
- Wiesz uchronić się przed plotkami, niezręcznymi pytaniami.
- Ale ja myślałem, że ty nie chcesz ..
- Tak Harry, nie jestem gotowa na taki otwarty związek, ale założę się, że już jestem w jakiś gazetach albo stronkach internetowych.
- Ym, jesteś w hasztagu na trendach światowych na twitterze.
- A, ym, am , co ?
- Twitter, hasztag, trendy ?
- Nie mam twittera .
- Okey, a więc inaczej. Na pewnej stronce zwanej twitterem najczęściej o tobie mówią.
- Ah tak – powiedziałam lekko zażenowana. – A co takiego?
- #Harry to twoja dziewczyna?, #SzczęściaHarry, #HarryOMG
- Haha, no cóż dajmy im to czego chcą- powiedziałam patrząc mu się w oczy, leciutko całując go w dolna wargę.
- Naprawdę czasami cię nie rozumiem, ale pomysł mi się spodobał– zaczął mnie namiętnie całować-Dziś  14, pasuje?
- Tak, później pójdę z Diana na tańce.
Przyciągnął mnie do siebie i zaczęliśmy się całować.

*W biurze *
- Dzień dobry, jestem Cevin Clarke, menager Harre’go Styles’a.
- Miło mi, Wiktoria Majewska.
- To ja was zostawię samych, muszę lecieć do studia.
- Dobrze- powiedzieliśmy zgodnie.
- Pa Viki – leciutko pocałował kącik moich ust.
- Także chodzi pani o klauzurę prywatności?
- Jeżeli tak to się nazywa..
- Jest pani z Harry’m?
- Jeszcze nie.
- A, hmm, ale rozumiem planuje pani?
- To da się zaplanować? – facet miał około 1,80, był brunetem o brązowych oczach. Nie był zbyt przystojny, choć dobrze zbudowany.
- W sumie ma pani rację, ale musze pani przypomnieć, że to jest Harry Styles i jego dobro, kariera, wizerunek jest najważniejsze.
- No tak, a co to ma do związku?
- Po pierwsze nie może pani źle o nim mówić po zerwaniu, żadnych głębszych sekretów dotyczących zespołu, jego przyjaciół. Nie może pani mówić przyjaciołom nawet rodzinie, żadnych polubień dziwnych stronek typu Larry czy inne bromance, oczywiście będzie musiała pani podpisać umowę, że zapoznała się pani ze wszystkimi zakazami, a i dodatkowo jak wyjeżdża na koncerty, nie może pani jeździć z nim, nie na wszystkich tylko na poszczególnych , do pięciu koncertów max.
    Zatkało mnie. Czy ja w ogóle będę miała jakiekolwiek prawa? Szkoda, że nikt mnie o tym wcześniej nie poinformował. Nie pakowałbym się w to.
- A gdybym tego nie podpisała?
- Zero pani prywatności i istnieje prawdopodobieństwo nie zatwierdzenia przez nas tego związku.
- Aha. Rozumiem, że nie mogę mówić że Louis jest gejem? – powiedziałam  sarkastycznym tonem
Pan Clarke zachłysnął się powietrzem.
- Skąd to wiesz?!
Uśmiechnęłam się.
- To co zatwierdzi pan moją prywatność nie bawiąc się w żadne biurokracje?
- To szantaż.
- A to głupota. Żyjemy w świecie biurokracji. Chce pan mieć miłość spisaną na papierze? A gdzie zaufanie? Miłość jest przereklamowana czy jak?
- Tu jest inny świat. To show biznes. Harry panią nie uprzedził?
- A wiedział o tym?
- No tak.
- Chyba wolę z nim nie być niż bawić w się klauzury.
- Ale..
- Do widzenia Panu od Spiskowanej Miłości.
Wyszłam trzaskając drzwiami.
    Naprawdę?
Naprawdę tak ma wyglądać teraz moje życie? Podpisywanie tysiąca papierków, że będę milczeć? A po co bym miała mówić komuś co dzieje się w zespole. Jasne rozumiem bali się, że powiem coś mediom o ich rozpadnięciu, sekrecie Louis czy innych ich szemranych sprawach. Ale czy to powód, żeby spisywać mnie jeżeli chce zostać dziewczyną Harre’go  Przepraszam, ale to zdecydowanie nie dla mnie.

*W studio tanecznym *

- Cześć Viki.
- Cześć Diana.
- I jak?
- Błagam cię, co to ma być, jakieś papierki, klauzury, naprawdę? Ty też to musiałaś podpisywać?
  Diana usiadła na ławce i spuściła głowę na dół. Dosiadłam się do niej.
-Tak.
Zaniemiałam. Uklękłam przed nią i podniosłam jej głowę do góry.
- Naprawdę musiałaś na kartce oświadczać, że kochasz Nialla?
- Tak. To była cena jaką musiałam zapłacić za to, że go kocham.
- Ale to chore!
- Wiem, ale w tym świecie albo grasz na ich zasadach albo odpadasz.
- Niekoniecznie.
- Wiem, że jesteś odważna ale halo, nie przeskoczysz tego Vix – uśmiechnęłam się, spodobała mi się ta ksywka.
- Zobaczymy.
- Bardzo proszę wszystkich na sale – zwołała jedna z dziewczyn.
- Będziesz kimś. Już jesteś. Ale jak to przeskoczysz będziesz moją boginią –powiedziała mi na ucho Diana.
Uśmiechnęłam się. Tak właśnie zamierzałam zrobić.
Zaczęłam tańczyć, ale ból nogi bardzo mi doskwierał. Nie mogłam nawet potańczyć 30 minut. Padałam na ziemię.
- Ej co jest Vix?
- Rozbił mi się na nodze dziś talerz, nie dam rady.
- Ryan!
Obrócił się do mnie, uśmiechał się jak niegrzeczny chłopak, który widzi jak dziewczyna błaga go o pomoc.
- Uu, mówiłem, że się jeszcze spotkamy.
-Gratulację. Jak przestaniesz tańczyć, widzę cię w karierze wróżki.
- Co jej jest? – powiedział gryząc leciutko wargę.
Halo? Widzę, że zrobił to specjalnie. Lekka bluzka, jeszcze nie do końca spocona przylegała to jego idealnego zbudowanego ciała. Musiał długo nad nim pracować. Ale było idealne.
Totalnie wyłączyłam się patrząc na jego rozbuchane na wszystkie strony włosy.
- Vix, halo słyszysz mnie?
- Ah, tak, co?
- Ryan zawiezie cię do Harre’go.
- Do .. a ..Harrego, dobrze, okey.
Spróbowałam wstać, ale nie umiałam stanąć na chorą nogę.
- Nieść dziewczynę Harre’go. To będzie coś- powiedział biorąc mnie na ręce
Przybliżyłam twarz do jego ucha i szepnęłam.
- Jeszcze nie jestem jego dziewczyną, Sherlocku..
Tylko się uśmiechał, znów gryząc swoją mokrą wargę.
     Jechaliśmy jego autem, na zmianę śpiewając albo rozmawiając na temat tańca. Był inteligentny w to nie wątpiłam. Był bardziej uparty niż ja. Miał dość dwuznaczny charakter. Z jednej strony był jak ten ,,bad boy” , który zmieni się tylko dla księżniczki, ale w sumie i w to wątpiłam, a z drugiej był otwarty i radosny, każdemu chciał pomóc. Choć wydaje mi się, że jego pierwszy charakter ,, bad boy’a „ wybijał się wśród innych .
W końcu dojechaliśmy na miejsce, ale moja noga tak mi doskwierała, że nie umiałam postawić nawet jednego kroku.
- Okey, wezmę cię, ale obiecaj mi, że Harry mi nie da po ryju, rozumiesz muszę jakoś wyrywać piękne blondynki.
- Haha – zaczęłam się śmiać na całego –Spokojnie, Harry nawet muchy by nie zabił.
- Chyba, że chodzi o coś bardziej cenniejszego niż mucha – powiedział biorąc mnie na ręce.
- Daj spokój , możemy iść, to znaczy ty możesz iść .
    Zapukałam do drzwi studia. Oczywiście mogłam spodziewać się miny ich wszystkich, a  szczególnie Louisa, którego mina w pierwszej sekundzie brzmiała ,,  wtf” a drugiej ,, bitches Harry, mówiłem ci znajdzie sobie kogoś innego”.
Harry natomiast przez cały czas miał otworzą buzie, ale energicznie wstał gdy zobaczył twarz Ryan’a.
- Dzień dobry Styles. Coś u mnie zostawiłeś –uśmiechnął się do mnie, a ja wybuchłam śmiechem  -Gdzie mam postawić, twoją nie –dziewczynę – powiedział podkreślając NIE.
Harry spojrzał się na mnie, kiedy wybuchałam drugi raz śmiechem i na Ryana, który znów oblizywał swoje wargi na zmianę je przygryzając.
- Na kanapę, dziękuje – spojrzał na mnie ze znakiem zapytania, ale tylko potrząsnęłam ramionami- Skąd ty ją masz?
- Ej, chwilka to wy się znacie? – dopiero teraz zorientowałam się, że mówią do siebie na ty.
- Owszem miałem przyjemność poznać twojego – powiedział Ryan, po czym objechał go wzorkiem- Harre’go.
- Tak – spojrzał na niego Harry.
     Odniosłam wrażenie, że się nie cierpią. Harry miał zaciśniętą dłoń i śledził go wzorkiem, ale Ryan  się tym nie przejmował. Był bezczelny jak zawsze.
- I mi nic nie powiedziałeś – powiedziałam patrząc na Ryana.
- Nie pytałaś Vix - powiedział uśmiechając się bezczelnie.
- Myślałam, że to zbyt oczywiste, wybacz.
   Przewrócił jedyne oczami.
- Vix? – zapytał się Harry lekko zdenerwowany.
- Tak, daliśmy jej taka ksywkę- spojrzał na mnie i puścił do mnie oczko przy Harrym.
Mina Louis’a byłą obłędna, a złość Harre’go  wypełniała cały pokój.
- Już, okey, stary wyluzuj – powiedział Ryan biorąc zaciśniętą pięść Harre’go– Mówiłem, zabije mnie przez ciebie.
Powiedział wychodząc z pomieszczenia.
Okey? Co to miało być?
- Ja nic nie mam z nim wspólnego, drugi raz widzę go na oczy – podniosłam ręce w geście poddania się.
Naprawdę.
- Spoko, myślę że Harry rozumie. To Ryan. On taki jest. Podrywa wszystko co ma cycki. – powiedział Liam, dodając szybko –Ups, sorki.
- Nie no spoczko, też go za takiego wzięłam.
-Naprawdę? – zapytał Harry który naprawdę wyglądał na załamanego tą sytuacją.
-Ej serio, naprawdę. Tancerze tak maja. Albo geje albo kochasie – zaczęłam się śmiać, ale szybko przypomniałam sobie, że Louis jest gejem i był to takt nie na miejscu.
 Spojrzałam się na Harre’go a potem na Louisa, ale chyba nawet mnie nie słuchał bo jego wyraz twarzy się nie zmienił.
Około  dwudziestej drugiej wróciliśmy do domu. Harry położył mnie do łóżka i zasnęłam ciekawa tego, dokąd jutro mnie zabierze. Doszłam do wniosku, że pogadam z nim jutro o mojej rozmowie z menagerem.

* Z perspektywy Harre’go*
Już miałem się kłaść do łóżka, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Kto dzwoni o takiej porze?
Tak szybko jak mogłem pobiegłem do drzwi. Stała przede mną jakaś dziewczyna. Nie wyglądała na fankę. Jak znalazła mój dom?
- Harry Styles?
- Yy tak – powiedziałem lekko zmęczony, ale bardzo zszokowany
- Luiza, przyjaciółka Viki – podała mi rękę– Musimy porozmawiać.
- Teraz? – zapytałem prawie krzycząc.
- Tak. Może to twoja jedyna okazja. Zresztą na pewno chcesz wiedzieć, dlaczego Viki nie chce być z tobą i nie potrafi powiedzieć jednego,, kocham cie’’.
- Ale, skąd ty, tutaj? Jak mnie znalazłaś?!
-Teraz albo nigdy Styles.

07 marca, 2015

ROZDZIAŁ 17

Zapraszam do tweetowania pod hasztagiem #TheStrangerFF. Dziekuję, każdemu kto pomaga mi udostępniać bloga. No i za każdy kometarz ! ♥

Obudziłam się u Annie.
   Światło biło mi na twarz prze
z zepsute rolety. Jednak mi to nie przeszkadzało. Byłam przyzwyczajona do nie wygody oraz zepsutych mieszkań. Całe dzieciństwo przeżyłam w takim syfie, że ludzka wyobraźnia aż tak daleko nie sięga.
   Wczoraj.
 Moja zmiana na ludzi, tym bardziej mężczyzny, dziwiła mnie. Dlaczego mnie kochał? Nie byłam osobą którą warto kochać. Miłość to oddawanie się w zamian. Czy ja potrafiłam cokolwiek oddać? Czy ja miałam co oddać?
   Po burzy zawsze przychodzi słońce.
Czy on nim był?
   Spojrzałam na telefon i mimowolnie się uśmiechnęłam, mogłam się spodziewać, że będzie grał teraz mojego księcia z bajki.

Haz x
Cześć księżniczko, mam nadzieje, że się wyspałaś. Będę u Ciebie o 13. :*

Dlaczego nie mieszkam u niego? Bo nie jestem na to gotowa. Wolałam być na neutralnym gruncie. Dla mnie było za wcześnie by przejeść do kolejnego etapu – nawet jeżeli miało to być spanie z nim.
Wiem, że nie jestem łatwa. Wiem, że będzie się musiał pomęczyć, by mnie zdobyć. Ale jeżeli faktycznie mu zależy dostanie ode mnie dwa razy więcej niż tego oczekuje. Tak myślę.
Miałam godzinę czasu by się przyszykować. Przyszykować i pomyśleć gdzie tym razem mnie zabiera.

*w studiu *
- Dlaczego znów jedziemy do studia? – zapytałam zdziwiona.
- Płyta. Muszę im pokazać co mam.
- Naprawdę zawsze masz taki napięty grafik ?
Nie odpowiedział. Zrozumiałam, że tak.
- Hej Viki! – przybiegł powitać mnie Niall.
Ten jego optymizm był uzależniający.
- Hej, hej – objęliśmy się na przywitanie.
Po kolei przywitałam się z każdym, ale kiedy doszło do Louis’a przystanęłam. Wymieniliśmy krótką wymianę wzrokową, aż w końcu się odezwał.
- Cześć temacie zakazy.
- Cześć unoszący się dumą celebryto- powiedziałam pełna sarkazmu.
Ups.
Chyba przesadziłam. Ale przynajmniej pokazałam mu, że jestem silna nie tylko na osobności.
Zrobiła się niezręczna cisza. W końcu odezwał się Niall
- Zaraz przyjedzie Diana, wybierzecie się gdzieś wspólnie. Nie będziecie tu czekać na nas – uśmiechał się życzliwie, wybawiając nas wszystkich z zaistniałej sytuacji.
- Okey – odpowiedziałam.
- Może pojedziecie do sklepu- odezwał się Harry. –  Masz – podał mi z jakieś 100 funtów, ale ich nie przyjęłam.
- Możemy na słówko – powiedziałam oschle.
   Wyszliśmy na zewnątrz, oczywiście Louis zaczął zachowywać się jak nastolatek w szkole i głośno gwiżdżąc dał o sobie znak. Zignorowałam go.
- Co jest? – zapytał zaniepokojony.
- Co jest! To że masz kasy jak lodu nie robi z ciebie wybawiciela. Mam swoje pieniądze które jak będę chciała to będę wydawać, nie będę płacić twoimi.
- Ale serio to nie problem.
- Może dla ciebie nie! Ale dla mnie tak. Co, hmm, liże się z Harrym STYLESEM tylko dla pieniędzy?! Tak to chcesz by wszyscy widzieli? Sorry, ale nie.
- Ale.. ja.. nie.. mi nie przecież.
- Nie ważne – już się odwróciłam, kiedy zatrzymał mnie pociągnąwszy za ramie
- Przepraszam. Źle zrobiłem. Nie chciałem byś tak to odebrała. Nie chce być twoim wybawicielem tylko kim innym.
- Zarobiłam sobie uczciwie te pieniądze i zamierzam pójść tu do pracy z Luizą, także sorry twoja dobroczynność nie jest wskazana.
- Chcesz pracować? – zapytał prawie krzycząc.
- Jakiś problem?
- Wiesz chyba nie możesz.
- Ne mogę? A to niby czemu!
- Bo będąc ze mną t..- przerwał.
- Nie jestem z tobą Harry, radzę ci to zapamiętać. Do widzenia.
Odeszłam, zostawiając go z tymi, dość mocnymi słowami. Przede mną stała Diana jak zawsze radosna i szczęśliwa.
- Słyszałam ,że dziś spędzamy razem całe popołudnie.
- Na to wygląda – powiedziałam próbując z siebie wydusić lekki uśmiech.
- Ej, co się stało?
- Nic.
- Przecież widzę, że jesteś nie swoja- spojrzała za ramie i musiała pewnie zauważyć  Harre’go – Chodzi o Haz’a? Wiesz mam pomysł. Nie pójdziemy na zakupy. Zaprowadzę cię w lepsze miejsce.
    Przytaknęłam głową. Nie miałam ochoty iść na zakupy. Nienawidzę zakupów. Tego przymierzania  i ściągania. Łażenia tam i powrotem. To mi nie sprawiało przyjemności.
- Gdzie w sumie idziemy? –zapytałam po pół godzinie, nie tyle z ciekawości co z wyczerpania. Wspominałam że nienawidzę chodzić?
- Poczekaj już jesteśmy.
Miała racje. Stałyśmy przed ogromnym budynkiem, co o dziwo nie robiło z niego jakiegoś szarego, ponurego wieżowca. Chyba wszystko w Anglii ma swój urok. Ciekawiło mnie jednak co jest za tymi drzwiami.
Myślę, że Diana domyślała się o czym myślę i powiedziała:
- Nie, nie powiem ci dopóki nie wjedziemy na samą górę.
Wjechaliśmy. To było 20 piętro. Byłam przekona, że u góry znajdowały się widoki zapierające dech w piersiach i dlatego mnie tu zaprowadziła. Myliłam się.
Otworzyła drzwi i powiedziała
- Tu mieści się moja pasja – popatrzyła na mnie – Nasza.
Domyśliłam się o co chodzi. O taniec. Więc czy znajdowałam się w tej szkole tańcado której od października idzie Filip? Naprawdę?
- Cześć Diana – powiedział jakiś męski glos – Kogo nam tu..
Obróciłam się w ich stronę. Byłam zajęta rozglądaniem się po tej wielkiej sali tanecznej i zauważyłam faceta. Może miał z 25 lat. Wysoki, przystojny  brunet o ciemnych oczach. Miał szerokie barki, ale jego nogi nie były nadto rozbudowane. Szedł z lekkością, stąpając najpierw od placów. Na pewno był tancerzem.
- Viktoria – spojrzał na Dianę, a następnie na mnie – Viktoria Majewska
Diana zaczęła się śmiać. Znów było mi głupio.
-Tak, jestem Viktoria, a pan? – wyciągnęłam rękę.
-Jaki pan- również podał mi rękę, uśmiechając się przy tym nonszalancko – Ryan, Ryan McCras.
- Miło mi cię poznać – odpowiedziałam  z uśmiechem.
- Mi ciebie bardziej  – obrócił się do Diany –Skąd ty ją wyciągnęłaś?
- Z rąk Harre’go – uśmiechnęła się.
-Jesteś dziewczyną Styles’a?- zapytał zaciekawiony.
- Nie – odpowiedziałam zgodnie z prawda.
- Kwestia sporna –dodała Diana.
Spojrzałam się na nią i zaczęłam się śmiać.
- Nie jestem jego dziewczyną.
- Ale za to jesteś nie ugięta – odpowiedział.
- To jest kwestia sporna.
Uśmiechnął się i zaprowadził  mnie do szatni.
- Znajdą się tu baletki, koszulka i leginsy - spojrzał mi się w oczy – O ile chcesz z nami tańczyć. To raczej my powinniśmy się uczyć od ciebie.
- Nie przesadzałabym, to ty jesteś nauczycielem.
- Ale nigdy nie osiągnąłem tego co ty Viktoria.
- Wraz z Filipem – dodałam szybko.
- To jest kwestia sporna – spojrzą na mnie bardzo dziwnym wzorkiem i wyszedł.
   Odniosłam wrażenie, że ze mną flirtował . Ale dlaczego to robił? Jasne był niewiele starszy ode mnie, chyba. Ja nie nadawałam się do żadnego rodzaju flirtu. W dodatku dwóch kolesi na naraz. Litości.
Szybko się przebrałam i wskoczyłam na sale.
 - Proszę państwa, chyba nie muszę wam przedstawiać kto to jest –spojrzał po swoich uczniach i dopowiedział – Jednak wam przedstawię. Viktoria Majewska, wielka polska tancerka, która uwaga, nie jest tancerką.
   Zaczęli mi bić brawo, zaraz po tym jak przez minutę byli cicho. Znali mnie. Zdziwiłam się. Nie wiedziałam, że po takim czasie jeszcze mnie kojarzy tyle osób. Byłam tylko dziewczyną, która gdy miała 6 lat zaczęła chodzić na tańce, a potem WOW, ogromy talent, popychania na konkursy: miejskie, wojewódzkie, ogólnopolskie , europejskie i światowe. I nagle bum. Niczego nie było.                                                  Zaczęłam z nimi tańczyć. Brakowało mi tego. Naprawdę. Odstresowałam się. Przestałam myśleć o tym świecie, w którym aktualnie się znalazłam i miałam wejść na całego. Chyba chciałam w to wejść. Nie żeby zdobyć sławę, ale by być szczęśliwą z Harrym. Bo chyba byłam. Tak mi się przynajmniej wydawało.
Po zajęciach poszłam z Dianą do szatni, ale zatrzymał mnie Ryan. Ściągał właśnie koszulkę, która była cała mokra i popijał wodę lejąc sobie resztki na mokre włosy. Spojrzałam na jego kaloryfer i poczułam jak moje policzki robią się całe czerwone. Na widok jego lejącego się wodą zabrakło mi śliny w buzi. Miałam tylko nadzieję, że nie widzi mojego onieśmielenia.
- Nie straciłaś formy. Jak to zrobiłaś? Tańczyłaś?
- Nie. Przez dwa lata ani jednego kroku.
- Przykro mi z powodu Igora.
- Skąd wiesz? – zapytałam zdziwiona.
- Jeżeli się chce można dowiedzieć się o wszystkim – powiedział szeptem, ze szczenięcym uśmiechem
On był dziwny. Ale zaintrygował mnie.
- Ale czy przyjemnie jest wiedzieć wszystko?
- Pomaga nam to.
- W czym ?
-W zdobywaniu upragnionych celów.
- Kto jest twoim celem? –zapytałam  lekko zaintrygowana taką grą.
- Tego ty musisz się dowiedzieć.
Lubił wyzwania.  Lubił ułatwiać sobie życie, ale w sposób inteligentny. Mądry facet.
- Skąd mnie znasz?
- Kto cie nie zna w branży tanecznej?
- Hmm, nie równa walka, wygrywasz.
- Ja zawsze wygrywam.
Zbyt pewnym siebie.
- Duże ego.
- Nie. Nigdy się nie poddaje, a jak się nie poddajesz – wygrywasz.
- Kiedyś przegrasz w końcu.
- Przegram tylko raz. W dodatku na tym na czym mi najbardziej zależy.
- To znaczy? – zapytałam przerażona coraz bardziej tymi zgadywankami.
- To nie ten czas aby o tym mówić.
Zadziwiający facet.
- Ile tak w sumie lat?
-28
28 lat! Prawie 10 lat straszy ?Jak on to robi, że jest w tak nieziemskiej formie.
- Muszę iść.
-Wiem. I tak się spotkamy.
-Jesteś taki pewny?
-Ja to wiem.
   Poszłam do szatani i szybko się przebrałam. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Był czarujący, ale arogancki, zbyt przystojny o za dużym ego. Harry. Myśl o Harrym.
Wyciągnęłam telefon z torby i zobaczyłam sms.
                          
                       Haz x
Wiem, że pewnie nie chcesz ze mną gadać.
Ale Ed zaprosił nas na ognisko.
Pójdziesz ze mną?

C O! Ed ? Jaki Ed? Po pierwsze, pokazywać się publicznie wśród znajomych? Tak szybko? Ale jaki Ed? ED SHEERAN? Od razu do niego zadzwoniłam.
- Halo ?
- Jaki Ed?
- Ed Sheeran.
- Ten Ed Sheeran?
- Yep.
- Ten Ed Sheeran?!
- No tak.
- Ten Ed Sheeran!!
- Telefon ci przerywa czy jak? No tak ten, nie ma innego.
- Ten rudy z gitarą o nieziemskim głosie. Na którym byłam na koncercie? Ten czarujący facet? Ten Ed nas zaprosił??
- Yyyy
-Ten Ed? Ten Ed którego przez tyle lata chciałam zobaczyć, a o pogadaniu mogłam zapomnieć
-Yyy, chyba mówimy o tym samym Edzie.
- Hmm, ale nie będziemy funkcjonować jako para? To znaczy już chcesz z tym tak szybko wychodzić?
- Nie. Jeżeli ty nie chcesz to nie.
- Nie ważne. Mogłabym być kimkolwiek dla ciebie żeby zobaczyć Eda.
- Dzięki.
-  Halo to Ed, pierdolona perfekcja Sheeran.
- Mam się czuć zazdrosny?- zapytał kąśliwie.
- On ma dziewczynę.
- Czemu o jego życiu wiesz więcej niż o moim?
- Bo jest moim idolem.
- Myślałem, że nich nie masz.
- Nie myśl więcej – powiedziałam wyłączając się.
      Atmosfera pomiędzy nami  była napięta. Nie wiem dokładnie z jakiego powodu. To znaczy było wiele powodów, dlaczego mogła być napięta. I martwiło mnie to. Początek znajomości, a tu dwie kłótnie w ciągu 3 godzin?
- Nie przejmuj się.
Odwróciłam się do Diany.
- Nie przejmuję się
- Przejmujesz. Wiem to. Też nie chciałam się z Niallem pokazywać. Bałam się jego fanów, że mnie nie zaakceptują, a wiem, że dla artysty fani są najważniejsi. To dzięki nim zarabiają. Sprzedając siebie i swoją pasje. Bałam się opinii publicznej, hejterów, krytyków, pism. I było o mnie głośno. Ale staram się być uśmiechnięta, chyba dlatego mnie przejęli. Jasne są tacy którzy mówią, że ważę tysiąc kilo i kim ja jestem by chodzić z perfekcyjnym Niallem, ale co oni wiedzą. Jeżeli go kochasz to go kochaj. Pokochasz jego fanów. Są wspaniali, naprawdę. Tamtymi się nie przejmuj. Przeszłością też nie. Da się zrobić tak, by nic nie wyciekło.
   Zamilkłam.
Powiedziała na głos dokładnie to co chciałam usłyszeć by nie mieć wątpliwości. Przechodziła  przez to samo. NIE jestem sama.
- Chyba masz racje. Właśnie tego się boje. Nie akceptacji.
- Nie bój się – złapała mnie za rękę – pomogę ci w tym. Pokochają Cię.
   Z takim nastawieniem, choć jeszcze trochę pesymistycznym poszłam do studia. Naprawdę bardzo zakumplowałam się z Dianą, była świetna. Otwarta, skromna, i bardzo kochana. Kochała Nialla ponad życie, to co robi, jego fanów, bo jak powiedziała,, To w końcu jego 2 życie”. Też chciałam taka być. Taka otwarta na to wszystko. Ale nie wiem czy potrafię być taka jak ona. Jestem całkiem inna.
     Poszłyśmy do studia. Harry i Louis o czymś żywnie rozmawiali, ale kiedy mnie zauważył od razu zmienił się jego wyraz twarzy. Harry nie wiedział jak ma się zachować więc sama mu w tym pomogłam. Podeszłam do niego, objęłam go i szybko pocałowałam.
- Jeżeli jesteście już na tym etapie, proponuje porozmawiać z menagerem. Do wieczora Styles – Louis przerzucił wzrok na mnie i powiedział – i Polko która podbiła serce mego przyjaciela.
W jego słowach było czuć tyle złości ze aż spojrzałam na Harre’go
- Co ja mu zrobiłam?
Jego wzrok gdzieś błądził w oddali. Jego twarz mówiła sama za siebie. Podążał za nim wzrokiem.
- Ty nic. Nic. Zapomnij o tym. To Louis.
- Yhym.
- To jak jedziemy na 19 do Eda? – powiedział zjeżdżając ręką do mojego pośladka
- Tak – odpowiedziałam zabierając mu rękę i kładąc na swoje biodro.

* 19.00 *

Przed wyjazdem do Eda, zrobiłam sałatkę choć Harry mnie wyśmiał, mówiąc ze jedzenia tam nie braknie. Moja kultura i wychowanie różniło się od tego angielskiego. Nie przykładali się do zabaw towarzyskich i uważali, że osoba zapraszająca musi mieć w domu wszystko, a ty jesteś tylko gościem. Mnie nauczyli inaczej.
Za chwilkę miałam zobaczyć Eda. Eda Sheerana. Eda pieprzoną perfekcje Sheerana. Chyba pierwszy raz zrozumiałam dlaczego moja siostra tak bardzo była podekscytowana 1D. Ale oni byli na jej plakatach. Ja miałam zobaczyć go na żywo. Najśmieszniejszy był fakt że już go widziałam. Ale niewiele bo w sektorze S na koncercie. Kilka miesięcy temu w Warszawie. Myślałam, że na tym się skończy, a  tu proszę stoję przed jego furtką do domu. A raczej villi.
- Nie trzęś się tak, to spoko gość.
- Ymm.
- Serio , przemiły, polubi cie.
-Ymmm.
- Mówi spoko po angielsku, zrozumiesz go.
-Ymmm.
- Co ty masz z tym ymmm?
- Jako kto ja tam jestem?– szybko spojrzałam mu w oczy i zauważyłam jego rozbawienie.
- A kim ja mam być dla ciebie?
   W tym momencie otworzył nam Ed i zrozumiałam dlaczego Harry śmiał się gdy robiłam sałatkę. Halo to Ed Sheeran na pewno ma  w domu 20 rodzajów  sałatek i to o niebo lepszych.
- Heeeej , jesteście!  - objął mnie na przywitanie, a Harremu podał rękę.
- Tak, jak obiecywaliśmy – odpowiedział Harry
- O Boże, masz sałatkę, dzięki Bogu, słyszałem, że Polskie żarcie jest najlepsze na świecie – odpowiedział prowadząc nas do domu.
Pokazałam Harremu język a on, dał mi za ta klapsa w tyłek.
- Boże ale jesteś nie kulturalny , Ed – obrócił się, podał mi rękę i się uśmiechnął
- Viktoria – zrobiłam to samo jak on ale z takim drżeniem rąk, że przekonana byłam, że pomyśli że mam  Parkinsona.
Teraz albo nigdy na jednym wdechu.
- Ed, ym, chciałam ci powiedzieć, że twój koncert w Polsce był genialny. Masz cudowny głos i wierz mi każdy był zachwycony. W imieniu wszystkich twoich fanów wielkie dzięki – na sam koniec przygryzłam wargę, widziałam ten specyficzny wzrok Harre’go na sobie, coś stylu,, Serio , musiałaś ? „ ,ale kurcze to była może jedyna okazja by mu to podziewać. Najwyżej mnie wyśmieje.
- Dziękuje, mi też się podobało. Mam zajebistych fanów Polsce. Żałujcie, że tam nie byliście – obrócił się do Hazza.- Marzeniem każdego artysty jest taka publiczność – powiedział i puścił mi oczko.
    Upss Harry, wygrałam.
- Tak patrząc po Viktorii, jestem przekonany, że wszyscy są tak zajebiści – uśmiechnął się Harry.
- Co mówicie o Polkach?! – krzyknął Louis.
- Tak , tak – zaczął się śmiać Ed – Stary, raj na ziemi.
- Aż tak? - zapytał Niall, ale zaraz przymilkł dostając kopniaka od Diany.
- Tak, nie ma brzydkich Polek. One nie istnieją – odpowiedział  pewnie Ed.
-To kiedy robimy koncert w Polsce? – zapytał radośnie Louis.
    Przewróciłam oczami, ale nie mogłam powstrzymać śmiechu. W końcu za moim śladem poszli wszyscy.
Pomogłam Dianie przygotowywać różne przekąski, ale myślami byłam gdzie indziej. Myślałam nad pytaniem Harre’go w furce i Rayn’em.
- Wiec? – zapytała Diana.
- Przepraszam, możesz powtórzyć?
- Jak z Harrym? Lepiej?
- Tak, chyba tak.
- Jesteście już parą? Tak oficjalnie?
- Nie, chyba nie.
- Musisz to wiedzieć, to znaczy nie chce cie poganiać, ale pamiętaj idąc do fanów musisz już wiedzieć kim dla niego jesteś – podała mi marchewkę bym ją umyła i delikatnie się uśmiechnęła
- Tak, ale ja sama nie wiem czego chcę. Chyba to się toczy zbyt szybko dla mnie.
- Nigdy nie będzie odpowiedniej pory na miłość.
       Około 21 zaczęliśmy smażyć kiełbaski. Diana siedziała na kolanach Nialla, Louis zaczął poważną dyskusje z Edem na temat drużyn piłkarski, a ja wtuliłam się do ramienia Harrego. Chyba stanie się on moim ulubionym miejscem w jego ciele. Choć i to nie pewne.
- Co przytulasku, nie wstydzisz się?– zapytał leciutko gryząc moje ucho.
- Czemu mam się ciebie wstydzić?
- Myślałem, że to dlatego czekasz.
- Z czym?
- Z odpowiedzią na moje pytanie.
    Popatrzyłam na jego twarz  mimo, że byłam tak blisko nie wiele widziałam. Ciężko było zobaczyć o tak późnej porze, w tej części Londynu. Jedynie iskry z ogniska pozwoliły i tak przez mglę zobaczyć jego wyraz twarzy.
- Zadałeś mi pytanie… – powiedziałam tak jakbym o niczym nie wiedziała.
- Kim chcesz bym dla ciebie był?
- A jakie mam opcje – zapytałam bawiąc się opuszkami placów jego wargą. Sprawiało mu to przyjemność bo  odpowiedział mrucząc cichutko.
- Być moja koleżanką, ale to odpada, zbyt za tobą tęsknie, być moja przyjaciółką, ale to też nie jest dobra opcja bo szybko wpadł bym w friendzione, możesz być jeszcze moją kochanką, ale nie chciałbym byś była pozabijana przez fanki. Więc pozostaje tylko opcja dziewczyna – spojrzał na mnie i od razu chwycił mnie za rękę, którą bawiłam się jego ustami, zaplatając ją pomiędzy swoją
- Nie wielki mam ten wybór.
- Ale za to najlepszy – zaczęliśmy się cichutko śmiać.
    Położyłam się na jego ramieniu i słyszałam jego przyśpieszone bicie serca.
- Wytrzymasz ze mną ? –zapytałam
- Oczywiście.
- Jestem bardzo trudna do zniesienia, mam wybuchowy charakter, swoje zasady, nie przepadam za tysiącami rzeczy.
- Całe życie dostosuje do ciebie.
- Mam problem z  wyrażaniem uczuć, nie chce żebyś był zły wiesz dlaczego.
- Ej Viktoria. Ja mam czas, mówiłem ci. Będziesz gotowa to okey. Wtedy się pokażemy publicznie. Nie musisz mówić mi,, Kocham Cię „ da się okazać to na tysiąc innych sposobów.
- Na przykład takich? – podniosłam głowę i zaczęłam całować jego usta, delikatnie językiem przejeżdżać na jego dolnej wardze. Był tym zaskoczony ale od razu się opamiętał i objął moją twarz i energicznie zaczął mnie całować.
- Uhuuuuu brawoooo! – krzyknął Niall
          Ups, kompletnie o nich zapomniałam
- O stary, to wy jesteście ze sobą mogłeś mi coś powiedzieć! – szturchnął Harre’go Ed
Harry spojrzał się na mnie a ja na niego.
- To dość ….- Harry szukał odpowiedniego słowa.
- Nie, Ed, bawimy się w friendzione. W wersji bardziej zaawansowanej– odpowiedziałam szybko.
      Ups.
Reakcja Harrego  nie była wcale inna. Zakrztusił się, jego puls był przyśpieszony i czułam jak zaczynał się pocić. Pewnie by wziął mnie na bok gdyby nie mój telefon.
- Przepraszam na chwile. Musze odebrać  -zobaczyłam kto dzwonił. To był Filip :
- Hej , ja na słówko tylko.
- Tak, coś się stało?
- Nie to znaczy ..
- Ej co jesteś taki podenerwowany? Mów!
- Louis to gej.
- CO! – od razu ucichłam- to nie możliwe.
- Ej chyba wiem, że to gej.
- No ale jak, skąd przecież. Non stop mówi o jakiś dziewczynach. Niczego nie rozumiem.
- Posłuchaj się geja. Chyba wiem kto nim jest a kto nie. A on nim jest na 100 %. Wiesz, może boi się wydać, gra na pozorach. Tak robią geje.
Wyłączyłam się i byłam dość nieswoja.
- Wszystko w porządku – zapytał Ed.
- Ymm , tak , tak – powiedziałam patrząc na Louisa.
Był zły, cholernie zły. Pewnie dlatego, że całowałam się z Harrym. Ale to nie miało sensu. Był zazdrosny, że Harry się ze mną całuje? A jeżeli Filip naprawdę miał rację? Jeżeli jest gejem to o co mu chodzi?
Spojrzałam się jeszcze raz na niego. Widziałam błysk złości w jego oczach. Były nieobecne, ale groźniejsze niż zazwyczaj. Ocknął się i natknął na mój wzrok. Patrzył tak długo na mnie, aż spuścił wzrok.
    O 00;00 pojechaliśmy do jego domu.
Impreza bardzo mi się podobała, pośpiewaliśmy sobie , ale ja byłam nieobecna. Dręczyło mnie jedno pytanie:
    Skoro Louis jest gejem , to dlaczego jest zazdrosny o Harre’go? Dlatego, że to jego przyjaciel i teraz kogoś ,, ma” ? Ale Harry jest hetero. Chyba, że o czymś nie wiem. Czy właśnie,, związałam się’’ z kimś, a nawet nie wiem, jakiej orientacji jest? To nie miało sensu. Zazdrosny przyjaciel gej? Dlaczego zazdrosny? Dlaczego Lou jest taki wściekły? Dlaczego tak zżera wzorkiem swojego przyjaciela. Ta układanka miała rozwiązanie. Wszystko sprowadzało się do Harre’go.