21 grudnia, 2014

ROZDZIAŁ 7

Po dwóch dniach postanowiłam w końcu wyjść do ludzi. Dzień był ciepły, nie zapowiadało się na deszcz. Moim oczywistym punktem był Primark. Chciałam kupić coś dla młodej , Kuby , Filipa i Luizy. Właśnie, powinnam do niej zadzwonić.
-Hej Lou
-O, hej Wiki, myślałam, że się nie odezwiesz.
-Ty tez byś mogła, ciołku.
-No tak, tak wiem, ale wybacz, mama..
-Właśnie jak z nią?!
-Lepiej, aczkolwiek coś czuje, że dopiero w sierpniu wyjdę z domu, jak tata wróci z Irlandii.
-Aż tak?
-To znaczy wiesz, już chodzi, wszystko rozumie, jest dobrze naprawdę, ale po takim wypadku to nie da się tak szybko powrócić do zdrowia.
-Tak tak rozumiem- było mi naprawdę jej żal, zbierała na ten wyjazd tyle czasu - Ale wiesz jak wyzdrowieje , albo chociaż twój tata wróci , możesz przyjechać.
-Wiem, wiem i to zamierzam zrobić, zanim mi poderwiesz najlepsze londyńskie dupy.
-haha, jak bym śmiała?
Zaśmiała się i nagle spoważniała. Wiedziałam, o co zapyta. Zobaczyła datę
- Jak się czujesz ?
-Dobrze.
-Kłamiesz.
-Skąd wiesz?
-Kurde ile cie znam?
W tym momencie przystanęłam.
-Okej, 13 lat, poddaje się.
-No właśnie, to jak mam się domyślać?
-Byłam na tym ich koncercie, pewnie już ci powiedziała młoda ?
-tak i cieszyła się jak głupia. Zadzwoń do niej bo chcę znać szczegóły, ale na razie mów dalej.
-No i ja idiotka poprosiłam jednego by zagrał Irresistable, no i wybiegłam i siedziałam 2 dni w pokoju.
-Ahhh Wiki , moja najdroższa osobo jaką posiadam na tym świecie. Najchętniej dałabym ci klapsa, zrobiła wykład, nosiła czekoladę i przytulała do siebie, ale nie mogę. Pierwszy raz jesteś skazana sama na siebie 2 tygodnie przed tą datą, ale wierzę, że sobie poradzisz. Kiedy przyjedziesz by iść na te egzaminy przejdziemy się na spacer, odwiedzimy grób i pobędziemy razem przez tydzień z Filipem i Kubą, okej ?
-Okey. Dziękuję.
-Nie masz za co słońce, kocham cię.
-Ja ciebie też.
Rozłączyłyśmy się. Mimo, że nie była to optymistyczna rozmowa , sam jej głos dodał mi siły. Teraz powinnam zadzwonić do młodej , ah.
-Hej młoda.
-Oo hej i jak było? Masz z nimi zdjęcie? Nagrałaś mi ? Masz autograf? Jacy są? Czy są  tak piękni jak mówią? Boże ale masz szczęście, mówili coś do ciebie ?
-Ej spokojnie, już zapomniałam co było pierwsze – zaczęłam śmiać się jej do słuchawki.
-No jak było ? –powiedziała ironicznie.
-Wystarczyło tylko to zadać – odpowiedziałam z jeszcze większą ironią.
-Oj no skończ już.
-A wiec było fajnie.
-Fajnie ? Boże, Wiktoria błagam cię, powiedź coś więcej!
-Są zwykłymi chłopakami, po niektórych, szczególnie Louisie, było widać zmęczenie  i z nim sobie pykłam fotkę. Zayn jest bardzo spokojny. Reszta jest okej. Tak masz autograf z dedykacją dla ciebie. Napisał ci ją Harry i to z nim gadałam. Tak gadałam nie zejdź na zawał
-CO! Gadałaś z Harrym?
-No. To takie dziwne?– znów z moich ust płynęła ironia.
-Ale jak? O czym? Matko czy wiesz jakie ty masz szczęście?
-No zamieniłam z nim kilka zdań.
-Kilka zdań?
-No kilka – bo w sumie co jej miałam powiedziećże tak powiem, jest tajemniczy
-Tajemniczy? To Harry, on mówi po prostu własnym językiem.
-Możliwe, ale jest też bardzo uległy – uśmiechnęłam się do siebie.
-Po prostu ty jesteś ostra i zawsze spełnia się to co mówisz. Tu nie trzeba być uległym. To ty tak działasz na ludzi.
-Ups, cóż ja na to poradzę. Jeżeli on tak w każdej sprawie to ciota z niego a nie facet.
- A zamknij się, okej ?
-Owszem zamknę, ale coś Ci jeszcze powiem.
-Tak ?
-W sumie to romantyk z tego twojego Harrego – zaczęłam się śmiać.
-Czemu?
-Pozdrów mamę mała.
-Ej czemu !
-A tak jakoś. Mam przeczucie.
-Jasne.
-Pozdrów mamę, okey?
-Okey , pa.
Wyłączyłam się, te rozmowy zżerają mi pieniądze a ja musze zadzwonić do Filipa i Kuby, zrobię to w nocy.
Po zakupach udałam się do restauracji. Zjadłam fish & chips i udałam się do mojego motelu. Byłam zmęczona choć w sumie nic nie zrobiłam. Postanowiłam wrócić przez park bo chciałam zobaczyć jak on wygląda.
Był piękny. Było w nim pełno ławek, pojedynczych i podwójnych. Znajdowało się tam pełno drzew, a pomiędzy nimi rozciągały się rzędy kwiatów, których nie znałam. Przy każdym gatunku widniała nazwa. Wzdłuż rozciągała się kamienna dróżka po której tylko można było kroczyć. Po lewej znajdowała się trawa na której można było się położyć i poopalać. Dalej był plac zabaw. Hmmm..musze tu kiedyś przyjść i się poopalać. Po prawej znajdował się mały murek z widokiem na rzekę, przepiękną rzekę. Za murkiem była malutka plaża, a raczej skrawek piasku, była tam jakaś zakochana para  moim wieku. Odeszłam. Nie chciałam im przeszkadzać.
Przed moim wspaniałym motelem znajdował się zniszczony płot, mała skrzynka na listy a na zniszczonej wycieraczce widniał napis "WELCOME", lecz wcale nie zachęcał by wejść do tej ruiny. Z chęcią kupie Annie nowa wycieraczkę. Pochyliłam się żeby położyć torbę na kolanie żeby poszukać kluczy i wtedy zobaczyłam karteczkę z czekoladą tak samo opakowaną jak pierwsza. Wystraszyłam się i obróciłam. Nikogo jednak nie było. Wzięłam ją i szybko weszłam do motelu. Rozłożyłam wszystkie prezenty na łóżko i rozpakowałam karteczkę.

`Mam nadzieję że czujesz się lepiej. I że jednak moje chusteczki ci się nie przydały.
Czekolada smakowała?
Jeżeli nie, to tym razem przyniosłem inny smak.
Nie bój się, po prostu się martwię.
Nikt tak nie reaguje, oprócz fanek.
A ty nią przecież nie jesteś.
                              Hazz x

Usiadłam na łóżko. Co on sobie myśli!? Będzie mnie nawiedzał i pisał liściki jak jakiś romantyk? Kim on jest? Za kogo on się uważa? Jak chce mi pomóc, żałosny, nawet nie wie co mi jest, to raz, a dwa, Jezu, przejmuje się tak każdą napotkaną i nieznajomą laską? Naprawdę. Najchętniej bym mu odpisała, że ma mi dać spokój. Ale okej, za czekoladę jestem mu wdzięczna , tego teraz potrzebuję.
Postanowiłam zadzwonić do Kuby
-Hej księżniczko.
-Witaj Bestio – odpowiedziałam kąśliwie.
- Cóż to, panienka ma humor jak prosiak?
-Hahaha, jak prosiak? - zaczęłam się śmiać.
-Od razu lepiej- poczułam jak się uśmiecha - Tak więc co jest ?
-Skąd wiesz, że coś jest? Nie mogę tak po prostu zadzwonić?
-Mów mała –był bardzo przekonywujący.
-Spójrz na datę- poczułam jak odwrócił głowę i zrozumiał.- Usłyszałam tą piosenkę na żywo.
-I jak?
-Co jak? – powiedziałam zirytowana.
-Kto ją lepiej zaśpiewał – pytał całkiem poważnie.
-Kuba !Błagam cię.
-Ej posłuchaj, za 2 tygodnie mijają 2 lata. Nie uważasz, że czas przyjąć to do widomości i zapomnieć?
-Zapomnieć! Jak mam zapomnieć, tego się nie da, idioto, zapomnieć. Miałam wszystko wtedy kiedy niwe miałam nic, i dobrze wiesz o co chodzi – wysyczałam mu to do słuchawki. Zrozumiał iluzję - I straciłam to w ciągu 15 minut, 15 pieprzonych minut tylko dlatego, że nikt wcześniej mnie nie nauczył odczuwać takich uczuć.
-Tego się nie da nauczyć – odpowiedział bardzo spokojnie na mój krzyk.
-Racja, ja po prostu nigdy tego nie doznałam od nikogo-  odpowiedziałam sarkastycznie.
-Przepraszam. Jestem debilem. Musimy pogadać, teraz wyjdziesz z tego, obiecuje ci. Stanę na rzęsach , na małym paluszku, przewrócę cały świat, byś się z tego uwolniła.
Nie umiałam na to odpowiedzieć. Ile razy już mi o obiecywali. Ba, próbowali, ale to na nic.
Na ciszę w słuchawce odpowiedział:
-Zadzwoń do Filipa.
I się rozłączył.
To cały Kuba. Uśmiechnęłam się. Podobał się każdej dziewczynie. Naprawdę tylko nielicznie nie spoglądały na niego. Mógł mieć każdą. Miał każdą. Nie dłużej niż na 2 noce. On nie posiadał głębszej potrzeby odczuwania emocji. Miłość? Dla niego był to mit, przenośnia pieprzenia się z pierwszą lepszą. On nie ranił dziewczyn, zdawały sobie sprawę jaki to typ. Był imprezowiczem. Wódeczka, imprezka, papierosik, czasem ziółko. I dziewczyna na noc. Potrafił kochać tylko 2 osoby. Mnie i młodą. Nikogo innego.

 Obudził mnie dźwięk telefonu. To Filip
-Boże czy Ty wiesz jak ja się o ciebie martwię?
-Szczerze, nie –powiedziałam zaspanym głosem.
-Dziewczyno moja. Kuba mi dzwoni, pyta się czy chociaż ja ci pomogłem, a ja o niczym nie wiem!
-Ale, ale już nic, nic – powiedziałam wycierając nos.
-Ej, błagam cię, bo przyjadę!
-Nie zdałeś matury, musisz się uczyć. Chcę żebyś się tu się dostał, naprawdę tu jest pięknie.
-Wierzę- powiedział lekko zamyślony -Wiem, że tam jest pięknie, uczę się, uczę. Poprawa na początku sierpnia, w połowie będę wiedział czy zdałem, a zdam. Studia i tak mam zapewnione, no ale ten papierek…
Filip wybiera się na taniec. Chciał być tancerzem. To było zawsze jego marzenie. I dostał się. Na najlepsze studia w Anglii. W Londynie. W samym sercu Londynu. Był tak szczęśliwy że nie zdana matura go nie przerażała.
-No dobrze, koniec ze mną, powiedz co się dzieje.
-Nic, naprawdę nic, to minie.
-Nie oszukuj mnie, ja wiem o co chodzi, doskonale wiem o co chodzi. Chodzi o mojego brata.Wiki posłuchaj. Go nie ma. Na pewno ma się teraz dobrze. Ty jesteś tu i musisz jakoś funkcjonować. Jedź na dyskotekę, nie zadręczaj się, upij się jak tylko możesz, wypal całą paczkę fajek, przeliż się z jakimś gościem i żyj. Żyj jak tylko potrafisz .
-Wiesz że tak nie potrafię.
-W takim razie idź na trawę i popatrz na księżyc, okej?
-Jest pierwsza w nocy.
-Zrób to, proszę.
-Okej , kocham cię.
-Ja ciebie też. I pamiętaj ja też bym tu go chciał z powrotem ale to się stało. Nic na to nie poradzimy i to nie jest twoja wina.. tak miało być.
Rozłączył się. Nie, tak nie miało być. Jak on sobie z tym radzi kiedy stracił w odstępie roku  dwóch swoich braci ? Jak!?
Ja wiem, że on to tłumi w sobie. A ja otwarcie wszystkim mówię, że sobie nie radzę.
Wyszłam z motelu, na wycieraczce zauważyłam znowu kartkę owiniętą wstążką! Boże co za natarczywy człowiek ! Poszłam do ogródka położyć się i pooglądać gwiazdy na hamaku. Położyłam się i zaczęłam czytać.

`Domyślam się, że uważasz mnie za wariata i natarczywego człowieka.
Ale MUSZE wiedzieć czy już wszystko w porządku.
Odpisz mi, zawiń w tą wstążkę i połóż pod wycieraczkę.
Obiecuję, że dam ci spokój.
                                   Hazz xx

Ten człowiek mnie przerażał z dnia na dzien.
Spojrzałam w gwiazdy
Dziwne… marzymy o czymś co jest bardzo daleko, ale kiedy to osiągniemy zdajemy sobie sprawę jak blisko  nas się to znajdowało. Czasem chcemy by ktoś nam dał spokój, to nie daje, a od niektórych pragniemy by nie dawali nam spokoju, to go dają. Nasze życie jest pełne sprzeczności.. w głębi siebie pragniemy małych rzecz, ale na zewnętrz pokazujemy jak wielkie mamy marzenia. Myślimy coś innego, a piszemy co innego. Sprzeczność, sprzeczność….
Spojrzałam w gwiazdy i zobaczyłam Wielki Wóz. Uśmiechnęłam się.
Już wiedziałam co mu odpisze.


/Hej misie xx. Mamy ponad 500 wyświetleń ! <3 Dziękuje <3. Mam nadzieję ,że się podoba :D. Komentujcie tak jak ostatnio , bo dużo się nauczę dzięki temu :D.Błędów już nie powinno być , bo mam genialnego korektora tekstu :D. Postaram się przez świeta dawać więcej rozdziałów.:D.  Myślę ,że następny rozdział będzie 24 :D 

7 komentarzy:

  1. świetne świetne, coraz bardziej się rozkręca, jestem ciekawa co bd dalej :D <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże to jest tak cholernie dobre

    OdpowiedzUsuń
  3. jaki piękny <3 chce next ;****

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne @siemahemmings

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się! Czekam na ciąg dalszy :) powodzenia! @forever91alone

    OdpowiedzUsuń
  6. O booooziu to jest genialne <3
    Czekam na kolejne rozdziały @CrazyGlamDirect

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdział jak i cały blog jest świetny :-) pisz dalej nigdy nie przestawaj. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału
    Olida_Ola

    OdpowiedzUsuń