13 września, 2015

ROZDZIAŁ 26

     Wyszłam wcześnie rano z domu na Spring Street 44. Mimo zbliżającej się wielkimi krokami jesieni, 
pogoda była słoneczna. Co prawda słońce było za chmurami, ale wiał ciepły wiatr. To odpowiednia 
pora by pogadać z Ryan’em. Od razu jak Harry wyszedł do studia, postanowiłam pójść do szkoły 
tańca. Wiedziałam, że Ryan już tam będzie, ale nie ma zajęć. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku. 
Weszłam do sali. Ryan już się rozgrzewał.
- Hej.
  Gwałtownie się obrócił.
- Viki?
- We własnej osobie.
- Co cię tu sprowadza, myślałem, że dopiero jutro przyjdziesz.
- Chyba w ogóle już nie przyjdę.
    Wstał.
- Jak to?!
- Tak to.
- Vix co się dzieje! Nie możesz przestać tańczyć. Doskonale wiem, że nie chcesz iść do szkoły 
aktorskiej.
- Nie wspomniałam nic, że nie chcę tańczyć. Chcę, ale bez ciebie.
    Ryan podszedł do mnie  i zesztywniał.
- Co ja ci zrobiłem?
- Ryan jeszcze pytasz? Harry cholernie boi się o to, że znów odbijesz mu kogoś kogo kocha.
    Zaśmiał się.
- I bardzo dobrze.
- Ryan!
- Ma powody, by być o ciebie zazdrosny. Faceci rozbierają cię w wzrokiem. Nie wiesz nawet jakie zamieszanie zrobiłaś w show biznesie.
- Nic nie zrobiłam.
- Halo! Uświadomisz sobie w końcu kim jesteś? Jesteś Polką, przepiękną,utalentowaną Polką. Nie mówię już o fanach, ale o ludziach którzy w tym siedzą. Od dwóch miesięcy nie ma innego tematu na 
salonikach niż ty. Jeden mówił o tobie takie rzeczy, że aż nie wytrzymałem i…
  Spojrzałam się przerażona na niego.
- I co?
- I mu przyłożyłem. Jestem jaki jestem, ale niech faceci co niektórzy uspokoją swoje hormony.
- Ryan!
- Vix! Zrozum w końcu. To nie ja chcę cię odbić, nie zrobiłbym ci tego. Wiem jak go kochasz i świata 
nie widzisz poza nim. Oszukujesz go, że aktorstwo jest tym co kochasz. Przebywasz ze mną cztery dni 
w tygodniu i zdążyłem cię poznać. Wiem, że chcesz tańczyć, ale nie rozumiem dlaczego tego nie 
robisz, dlaczego zmuszasz się by robić coś innego. Vix – spojrzał na mnie i złapał mnie za rękę. 
–Zrobiłem dużo głupot w swoim życiu i tak, mam spiny ze Styles’em. Zależy mi na tobie bardziej niż 
powinno, ale w życiu bym cię nie skrzywdził. Kiedyś, faktycznie miałbym to w dupie, próbowałbym cię 
uwieść, a potem udowodniłbym Harr’emu, kto jest lepszy. Ale z tobą tak nie potrafię.
- Ryan, ale..
- Cii właśnie ci się zwierzam, a rzadko to robię, więc zamknij się i mnie słuchaj. Nie potrafię cię odbić 
od niego, bo chcę żebyś była szczęśliwa. A skoro to on jest tym szczęściarzem to trudno. Byle cię nie 
zranił,o nie wtedy nie ręczę za siebie.
- Ale Ryan my się prawie nie znamy, jak mogę ci się podobać.
- Viki ty mi się nie podobasz. Ja jestem w tobie zakochany.
   Stałam jak wryta. Byłam dokładnie w takim stanie jak po pocałunku Louis’a. Co ci Anglicy ze mną 
robią.
- Ryan, ja… nie wiem co mam powiedzieć.
- Nic Viktoria. Tego nie zmienisz. Ani moich, ani swoich uczuć Tak jest dobrze.
- Ja, ja chyba nie powinnam tu przychodzić.
    Odwróciłam się od Ryan’a.
- Vix. Wiem, że nie możesz tu przychodzić, ale proszę, spotkajmy się przed twoim wyjazdem.
- Ale..
- Proszę.
- Dobrze. Obiecaj mi, że spróbujesz zakochać się w kimś innym.
- Powiedź Harr’emu, że aktorstwo nie jest twoją pasją. Nie oszukuj go. Żaden facet tego nie lubi. 
Prawda jest zawsze lepsza niż kłamstwo.
    Wyszłam ze szkoły cały czas mając w głowie słowa Ryan’a. Kocham cię? Nigdy bym cię nie odbił od 
Harr’ego? Inni się o ciebie biją? Te wszystkie informacje namieszały mi w głowie. ,, Nie oszukuj go, nie 
oszukuj go”.
    Postanowiłam mu powiedzieć cała prawdę. Dziś. Zasłużył na to.
Czekałam na Harr’ego. W salonie. Owinęłam się kocem i zrobiłam sobie ciepłą herbatkę. Wiedziałam, 
że to będzie trudna rozmowa, ale byłam przygotowana na wszystko. 
     Harry przyszedł o 18. Był w bardzo dobrym humorze. Nie chciało mi się go niszczyć, ale 
wiedziałam, że nie mam wyjścia.
- Hej słoneczko, jak ci minął dzień?
   Harry ucałował mnie jak zawsze w czoło.
- W sumie to dobrze.
- Coś się stało? – zapytał zmartwiony.m
- Chciałabym z tobą porozmawiać.
   Harry usiadł na łóżku i spojrzał się na mnie lekko przerażony.
- O czym chcesz ze mną pogadać, Viktoria.
- O mnie.
- To znaczy?
- Pamiętasz w Paryżu mówiłam ci tylko połowę mojej historii.
- Tak, ale..
- I dziś zamierzam powiedzieć ci drugą część.
- Vix nie musisz.
- Wiem, ale chcę, powinieneś znać prawdę. Muszę w końcu komuś powiedzieć całą historię.
- Nie mówiłaś nikomu o tym?
- Nie, będziesz pierwszym który pozna cała prawdę, wiec proszę nie oceniaj mnie.
- Nie mam zamiaru Viki.
- A więc skończyłam na tym, że się przyjaźniliśmy. Jeszcze przed wypadkiem brata wysyłał mi jakieś 
dziwne znaki, których chyba patrząc z perspektywy czasu, nie chciałam odczytywać. Kiedy zdarzył się 
ten felerny wypadek, sądziłam, że Igor się podda, zamknie w sobie, przestanie normalnie 
funkcjonować. On jednak się nie poddał. Było mu ciężko, przecież jego brat zginął, ale był silny, 
walczył o swoje życie. Więcej  się z nim widywałam, chciałam żeby wiedział, że ma we mnie oparcie, 
że jestem przy nim gdyby tego potrzebował. Odczytał to trochę inaczej- spojrzałam na Harr’ego.- 
Kochanie ja nigdy nie potrafiłam kochać. Psycholodzy mówili, że to ma powiązanie z moją mamą, 
że może mi przejdzie, a może po prostu do końca życia będę sama. Poznałam ciebie i w końcu 
odzyskałam uczucia. Zrozumiałam czym jest miłość, wtedy każde propozycje odrzucałam. Tak było i 
tym razem. Pewnego dnia przyjechał do mnie z gitarą. Chciał się pochwalić co dla mnie przygotował. 
Zaczął grać waszą piosenkę,, Irresistible”. Znałam kilka waszych kawałków, ale pamiętam, że 
obydwoje mieliśmy na jej punkcie bzika. Tak, Harry dlatego cię prosiłam o zagranie tej piosenki. Na 
twoim refrenie, tym w którym wybiegłam ze spotkania z wami, on wtedy w domu… mnie pocałował. 
Byłam wściekła na niego, że posunął się do takiego ruchu. Mówiłam, 
zawsze to powtarzałam, zero miłości, zero! A on? Zniszczył to wszystko co przeżyliśmy. Wtedy tak 
sądziłam. Wyrzuciłam go z pokoju i kazałam mu to przemyśleć i zastanowić się nad tym co zrobił. 
Nigdy tak na nikogo nie wrzeszczałam. Nigdy tak go nie potraktowałam. Nie minęło 15 minut, a 
zobaczyłam, że do mnie dzwoni. Na początku nie chciałam odebrać, ale pomyślałam, że chce mnie 
przeprosić i wyjaśni swoje zachowanie. Odebrałam, ale usłyszałam tylko:
,, -Wiki, kochanie…
- Igor, błagam cię!
- Przepraszam.
    Słyszałam jak ciężko mu się oddycha.
- Igor, Igor co ci jest!
- MUSISZ BYĆ SZCZĘŚLIWA.
- Igor, Igor, co ci jest, Igor!!!” ***
      Harry złapał mnie za rękę.
- Viki, ale…
- ON umarł Harry. Słyszałam jak jego oddech słabnie, a potem zanika. Umarł, a ja byłam tego 
powodem.
- Nie możesz tak mówić!
- Ale to prawda Haz. Gdybym, gdybym nie zachowałabym się tak on nadal by żył.
- Nie wiesz jakby to się skończyło. Mógł mieć wypadek równie dobrze, jakbyś go nie wyrzuciła z 
domu. Takich rzeczy nie da się przewidzieć, Vix.
- Ale…
- Wiem, co mówię, uwierz mi.
   Spojrzałam się na niego.
- To nie wszystko.
- To znaczy?
- Po wypadku nie radziłam sobie. Kilka prób samobójczych, każda nieudana. Próbowałam, ale nie 
umiałam sobie wybaczyć.
   Harry spojrzał się na mnie przerażony.
- Próbowałaś się zabić?
- Tak, nie raz. Ale zawsze coś czuwało i nigdy mi się nie udawało.
- Ale Viktoria.- Harry przytulił mnie do siebie.
- W końcu znalazłam sposób jak sobie wybaczyć. Zaczęłam spełniać jego marzenia. Moim ostatnim 
punktem jest szkoła aktorska.
- Ty nie chcesz od niej chodzić?
- Nie, Harry. Aktorstwo mnie nie kręci. Ja chcę tańczyć albo śpiewać.
- To zrezygnuj z niej. Tańcz tutaj, będziemy razem, nie będziemy musieli żyć na odległość.
- Nie Harry. Obiecałam sobie i jemu też po części.
- Ale on kazał ci być szczęśliwą! A nie się katować!
- Ale nie rozumiesz! Nie umiem. On chodzi za mną jak duch, muszę spełnić jego ostatni marzenie, bo 
inaczej nigdy się od tego nie uwolnie.
- Vix.
- Harry przepraszam. Ja to zrobię bez względu na wszystko.
   Było mu przykro. Widać, że zdawał sobie sprawę, że za chwilę muszę wyjechać.
- Dobrze. Będę cię wspierał. Ale pamiętaj, kiedy poczujesz, że on odszedł to przyjedź. Przyjeżdżaj do 
mnie. Ja będę tu na ciebie czekał. O każdej porze. Ja się stąd nie ruszę. Za bardzo cię kocham.
- Ja też cię kocham, Haz. Dziękuję.
- Słoneczko, przyrzeknij mi, że już nigdy nie będziesz chciała się zabić.
- Przyrzeknę, jak ty mnie nigdy nie opuścisz.
- Byłbym idiotą gdybym to zrobił.
- Tak i miałbyś trupa na karku.
    Zasnęłam. Nie pamiętam, która była godzina, ale przebudziły mnie szepty i jakieś pojękiwania. Po 
dłuższej chwili zauważyłam Harr’ego, który rozmawiał prze telefon.
- Louis boje się o nią.
- ….
- Ja naprawdę ją kocham. Ona jest całym moim światem. Zmieniła całe moje życie w trzy miesiące.
- …
- Ja nie chcę jej stracić.
    Rozmawiał z Louis’em jeszcze pół godziny. Podszedł do okna i dopiero teraz mogłam zauważyć jak 
bardzo mu ciężko. Spoglądał na mnie, był przekonany, że nadal śpię, ale ja patrzyłam jak łzy opadają 
mu na koszulę. On płakał. Płakał przeze mnie.
 

*** Zapytacie jak to jest możliwe, że bardzo zraniony chłopak dał radę wykręcić numer i zadzwonić. 
Tak, to jest możliwe. Kiedy jesteśmy na skraju śmierci pewne rzeczy wydają się niemożliwe. Igor 
był w takim szoku ( źle wykręcił motorem, kółko odjechało mu w prawo  i uderzył w drzewo. Odbił się 
od niego i wylądował kilometr dalej), że jedyne o czym zdążył pomyśleć było wyciągnięcie telefonu i 
zadzwonienie do Wiktorii. Takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko, ale w nadzwyczajnych 
sytuacjach mają miejsce. Pokazuje to tylko jak bardzo ją kochał i o czym tylko był w stanie myśleć.
Karetka, owszem przyjechała, ale za późno. Jego serce nie wytrzymało.

3 komentarze:

  1. Ten rozdział był świetny. Nie mogę się doczekać następnego<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że miałam zrobić to wczoraj, ale kompletnie zapomniałam :/ Przepraszam.
    A rozdział <3 :D
    @for_1D_fame

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooow ale mega rodzial *-* nic dodac nic ujac :** @nxd69

    OdpowiedzUsuń