Komentarze mile widziane, dziękuje ! ♥
Bum Bum Bum.
Otwarłam oczy, ale w tej samej sekundzie
je zamknęłam. Światło. Czarna dziura. W głowie mi huczało. Słyszałam tylko
,,bum, bum, bum”. Gdzie ja jestem ? Chciałam przewrócić się na lewy bok, by
choć troszkę uniknąć tego światła. Powolutku się obracałam, choć każdy
mój ruch sprawiał mi ból. Miałam wrażenie, że to moja najdłuższa pobudka w
życiu. Po obróceniu się jak najdalej od tego dużego okna zaczęłam otwierać
oczy.Na początku widziałam ciemność, ale potem oślepiła mnie jasność. Biel. I
to nie światło, a ściany. Pokój był w większości biały, a w połączeniu ze
światłem dziennym ogarnął go blask. Okey, także wiem tyle, że wszystko mnie
boli i jestem w łóżku ale co ja tu robię? Postanowiłam się wysilić, choć to
bardzo bolało. Park, Tamiza, bar, bar, bar tylko tyle pamiętam. Więc, chwila?
Mam kaca. Cholera w życiu nie byłam w takim stanie . Dlaczego poszłam pić ?!
Chciałam podnieś ręce, by dotknąć swojej głowy, ale z powodu bólu na całym
ciele szło mi to mozolnie. Odgarnęłam kołdrę i zobaczyłam, że leże w męskiej
koszulki.
- Kurwa !Gdzie ja jestem ! –
krzyknęłam, mimo, że mój głos brzmiał jak zepsute drzwi.
Gdzie ja jestem ? Kogo to koszula . Boże
co ja tu robie ! Mimo, cholernego bólu głowy w głowie kłębiło mi tysiąc myśli.
Co ja zrobiłam! Boże, gdzie ja skończyłam. Kretynko ! Otworzyłam szczerzej oczy
by jednak się rozejrzeć i zobaczyłam kartkę. Wow to już coś.
` Viki na szafce masz wodę.
Jak się ogarniesz zejdź na dół
H.
H?! Harry ! Co ja do jasnej cholery robię
u Harre’go ? Czy to jego koszula ? Kuźwa mać ! Co ja z nim robiłam? Woda .
Uśmiechnęłam się . Woda tak to jest to czego potrzebuje. Ostatkiem sił
sięgnęłam po nią. I wypiłam duszkiem. Okey. Zejdę na dół musze wiedzieć co ja,
do jasnej cholery narobiłam. Bardzo powoli się podniosłam. Myślę ,że żółw byłby
szybszy ode mnie. Wszystko mnie bolało, ale głowa to był szczyt wszystkiego.
Nawet nie miałam siły spojrzeć jak wyglądam. Postanowiłam po prostu zejść na
dół. Na moje nieszczęście ( czyżby to kara z niebios ) schody nie
chciały się zakończyć. Schodziłam i schodziłam a one zamiast doprowadzać mnie
na dół , doprowadzały mnie do furii. Nie wiem ile mi to zajęło, ale w końcu
znalazłam się w ogromnym salonie. Aha i co teraz?
- Halo ? – powiedziałam
cichutko
Yyy. Celebryci i ich domy. Bez mapy nie
wchodź.
Nagle poczułam zapach jajecznicy i mój
brzuch dość szybko zareagował.
- Okey rozumiem na lewo – powiedziałam
sama do siebie
Znalazłam się w olbrzymiej kuchni. Była
biało- czarna. Nowoczesna styl z tym czymś. Chyba każda kobieta marzyłaby o
takiej kuchni. Na środku był wielki blat w którym znajdował się zlewozmywak, a
nad nim był wielki, metalowy okap. Naprzeciwko znajdował się blat, a obok były
krzesła. To pewnie był taki przykuchenny stolik na szybie jedzenie. Po prawej
znajdowały się na całej ścianie półki , szafki i lodówka. Duża lodówka. Na
samym środku była zmywarka, piec i dwie mikrofalówki. Na cholerę mu dwie
mikrofalówki ? Na wprost mnie znajdowało się wielkie okno. Naprawdę wielkie,
ale przedzielone było na dwie części. Zauważyłam, że dało się je otworzyć, co
robiło za taki balkon, ale wchodziło się z stamtąd na ogród.
- O kurde – powiedziałam po polsku
dalej nie mogąc uwierzyć w to co widzę. Widok takiej kuchni wprawił mnie
w oszołomienie.
- What ? – usłyszałam głos za mną.
Delikatny i przyjazny.
- O cześć –odwróciłam się do niego.
- Uff mówisz po angielsku – spojrzał się
na mnie. - A jak głowa ?
- Czemu miałabym nie mówić ?– spojrzałam
na niego zdziwiona. –Głowa mówisz? - właśnie w tym momencie uświadomiłam sobie
jak bardzo ona mnie boli i, że zaraz się wywalę. – Boli, bardzo boli -
spojrzałam się na ziemie i przechyliłam się do przodu, ale jego reakcja była
szybsza, złapał mnie i objął w pasie.
- Oj Viki co ja z tobą mam –uśmiechnął
się, ale widać było, że jego uśmiech był wymuszany.
- Uprzedzałam cie przede mną – odparłam.
- Tak, ale nie przed głupotą – posadził
mnie na krześle obok blatu.
- Halo ! Młoda jestem !
- Tak, tak wiem –odszedł do kuchenki
której wcześniej nie zauważyłam.
- Harry ?
- Tak ?
- Co ja tu właściwie robie ?
Zaczął się śmiać
- To była ciekawa historia.
- Yy, to może powiesz mi coś więcej ?
- Owszem , ale najpierw coś zjesz i
weźmiesz tabletkę.
- Boże Harry czy ty mi nie pomożesz
powiedzieć od razu ! Tylko zachowujesz się jak taki władca ,, jedz tamto, pij
sramto’’, a ja tu się głowie co robie w domu Harre’go Stylesa!
Spojrzał na mnie litościwym wzrokiem i
trzymając patelnie i powiedział :
- Kurde, jesteś jeszcze bardziej sexowna
jak złościsz się w mojej koszuli.
O fuck mam jego koszulę.
- Harry ! – krzyknęłam pełna złości
i już miałam wstać by po prostu stamtąd wyjść, ale tak bardzo zakręciło mi się
w głowie, że upadłam na ziemie. Słyszałam tylko jak rzuca patelnią i podbiega
do mnie.
- Jejku Viktoria, usiądź zrobię ci
śniadnie pogadamy, okey ?
- A mam inne wyjście ? – powiedziałam
przez zęby.
- No cóż chyba nie – uśmiechnął się
cwaniacko i posadził mnie z powrotem na krzesło.
Po dwóch minutach ciszy nałożył mi
jajecznicę z bekonem, tosty i podał mi kawę.
- Ee nie chcę wybrzydzać , ale nie lubię
bekonu, Angliku – uśmiechnęłam się szorstko.
- Dobrze Polko, ja z chęcią zjem - usiadł
naprzeciwko mnie, wybierając sobie bekon z mojej jajecznicy.
- Cóż za savoir vivre.
- No cóż jak trafia się na takia
wybrzydzająca Polka – powiedział kąśliwie.
- Harry ! – powiedziałam rzucając w nim
bekonem
Spojrzał się na mnie z litością.
- Żebym ja ciebie zaraz nie rzucił !
Spojrzałam się na niego i wybuchałam
śmiechem
- Najpierw to ty mnie musisz mieć –
spojrzałam się na niego, nabierając na widelec jajecznice.
Uśmiechał się od mnie i patrząc mi w czy
powiedział :
- No jesteś w bieliźnie i z moją
koszulą w moim domu – nałożył sobie kolejna porcje jajecznicy.
- Okey, wygrałeś – spojrzałam się na niego
i właśnie wtedy zauważyłam zaschnięta krew na brwi i cały posiniaczony
nos. – Harry – powiedziałam przerażona. – Co ci się stało?!
Spojrzał się na mnie nie zrozumiale, ale z
widoku mojej twarzy i wzorku który kierowany był nad jego oczy zorientował się
w mgnieniu oka o co mi chodziło.
- Nie przejmuj się tym to nic.
- Harry mów do jasnej cholery co się tu
wczoraj działo ! – krzyknęłam w jego stronę bardzo zdenerwowana
- Tutaj nie –odparł spokojnie.
- Harrry, błagam nie żartuj sobie ze mnie
wiesz jak ja się czuje ? Czarna pustka, dziura, daj spokój mów ! – chyba nigdy
nie widział mnie takiej zdenerwowanej, bo odparł tylko :
- Weź tą tabletkę, tam masz wodę –pokazał
mi ręką.
Zrobiłam co kazał i powiedział :
- Dobra, chodź na kanapę wszystko ci
powiem.
Chciałam wstać, ale nogi i tępy ból głowy
odmawiał mi posłuszeństwa , Hary widząc to wziął mnie na ręce i położył
mnie na kanapę w swoim ,, living room’’ sam poszedł mi po koc, bym się okryła.
- Więc , co się stało?- zaczęłam rozmowę.
- Nie wiem – odparł krótko. – Ja tylko
pojechałem do Paryża.
- To wiem, jak tu się tu znalazłam ?
- Zadzwoniłaś do mnie – uśmiechnął się
lekko.
- Jak mogłam do ciebie zadzwonić skoro nie
mam twojego numeru ! – wrzasnęłam.
- Masz – powiedział na przekór
spokojnie, pokazując mi odebrania.
Otworzyłam szeroko buzie z niedowierzania.
- Ale jak ? Skąd ja mam twój numer ?
- Ah – odparł i popatrzył na mnie. – Ja ci
go wpisałem.
- Ale kiedy ? Jak ?
- Jak robiłem ci zdjęcia w Muzeum Figur
Woskowych .
Moja mina musiała mówić ,, Ty sobie ze
mnie debilu żartujesz” bo szybko dodał:
-Przepraszam, ale odkąd cie poznałem robie
rzeczy tak irracjonalne, że aż sam się dziwię. Moja rozbita brew jest tego
czysty przykładem.
Natychmiast przypomniałam sobie o czym
mieliśmy pogadać i zmieniłam temat na właściwy. Do tego powrócę później.
- No okey, zadzwoniłam do ciebie o drugiej
w nocy i dalej ?
- Dalej nic nie zrozumiałem bo mówiłaś po
polsku, więc zadzwoniłem do Davida by się z tobą dogadał, podał mi adres w
jakim pubie jesteś i pojechaliśmy po ciebie.
-Aaaa – tylko tyle umiałam odpowiedzieć bo
to wydawało się aż komiczne z tego punktu widzenia. Pokazałam mu, że ma
kontynuować.
- Pojechałem, ale ty wybrałaś sobie chyba
najgorszy klub z możliwych. Dobierał się do ciebie jakiś facet i wiesz chciałem
po dobroci, ale on nie rozumiał więc mu walnąłem, pozbierał się i chciał mi
walnąć, ale ja się odsunąłem i on ciebie uderzył, przez co boli cie głowa, a on
to wykorzystał, że podbiegłem do ciebie sprawdzić jak się czujesz i mnie
uderzył, dlatego to mam, potem mu oddałem – tu spojrzał się na kanapę .–
Zawieźliśmy cie do mnie, rozebraliśmy i teraz jesteś tu - podniósł głowę i
spojrzał na mnie.
Jednak ja wyczułam, że cos kłamie. Coś mi
nie pasowała w jego reakcji. Coś go gryzło.
- Mm, ta scena z rozbieraniem, pewnie
byłeś zachwycony – powiedziałam dla rozluźnienia atmosfery.- Harry- spojrzałam
mu prosto w oczy, masz problem.
- Jaki ? - lekko się podburzył.
- Nie umiesz kłamać – kąciki moich ust
szczerze podniosły się do góry. – Mam brata i przyjaciela wiem o to
znaczy przyłożyłem mu, ale oni to mówili w inny sposób, coś ty mu właściwie
zrobił ?
Może to zabrzmiało za bardzo nachalnie,
choć wcale tego nie planowałam.
-Viki – był bardzo zdenerwowany. – Ty nie
wiesz co ja zrobiłem, a zrobiłem straszną rzecz – jego głos się łamał. –
Naprawdę nie chciałem mu tego zrobić, coś we mnie wstąpiło, coś – spojrzał się
na mnie, oczy miał szklane, a w jego głosie był starach, starach przed samym
sobą. – Jak go tłukłem widziałem jedno, jak nachalnie się do ciebie
przystawiał, jak perfidnie to robił z cwanym uśmieszkiem jakby dla niego
codziennością było dotykać ciebie – zobaczyłam, że on zaczynał płakać. – Nie
mogłem na to pozwolić, więc go tłukłem i tłukłem dopóki mnie nie odsunęli –
płakał jak małe dziecko, ale spojrzał się na mnie. – Musiałem dać mu nauczkę,
że ciebie się tak nie traktuje.
Coś się we mnie złamało . Jakaś mała część
mnie po prostu się poddała. Płakaliśmy razem . Wyskoczyłam, mimo tępego bólu
głowy spod koca i go przytuliłam.
- Harry dziękuje. Nie wiem kto cie zesłał,
ale od końca życia będę mu wdzięczna. Gdyby nie ty pewnie teraz obudziłabym się
u jego w łóżku nie pamiętając nic kompletnie. Uratowałeś mnie przed nim . Przed
moją godnością. Boże dziękuję Ci - trzymałam go jak małe dziecko za szyje
ściskając go z całej siły, a on trzymał mnie w pasie, kołysząc nami, w dół i
górę. Jego ciepłe łzy spływały mi po policzku, a moje wprost na jego spodnie.
- Cii, spokojnie mała.
- Jestem już spokojna –spojrzałam się na
jego mokre zielone oczy.
- Ja też – leciutko się uśmiechnął.
- Wcale że nie, bo płaczesz – uśmiechnęłam
się przez łzy.
- Tak, ale mam cię obok sobie. I każda
wylana łza nie będzie równała się ze szczęściem jakie trzymam.
Patrzyłam się na niego. Mimo tępego bólu
głowy potrafiłam ocenić sytuację. Siedzę wtulona do niego, a on mi tu takie
rzeczy mówi. To się może źle skończyć.
- Harry .. - powiedziałam spuszczając
głowę na dół, ale on wziął swoją rękę i podniósł mi pobudek do góry.
- Wiem co chcesz powiedzieć. Będę czekał
tyle ile będzie trzeba.
- Na co ?
- Na ciebie.
- Ale …
Nie zdążyłam niczego powiedzieć bo on
przyłożył mi palec do ust przybliżając niebezpiecznie głowę w moją stronę, więc
odruchowo odsunęłam się w lewą stronę, ale on przyłożył głowę do mojego ucha i
powiedział szeptem:
-Spokojnie. Nie zamierzam nic robić bez
twojej woli. Mi się nie śpieszy.
Odetchnęłam z ulgą. Naprawdę dla mnie to
wszystko działo się zbyt szybko. Leżeliśmy tak wpółobjęci, dzięki czemu nie
było mi zimno, ale po dziesięciu minutach musiałam go o to zapytać.
- Harry ?
- Tak ? – jego głos mi delikatny i łagodny
. Był miodem dla moich uszów.
- Dlaczego ja ?
Trochę mu zajęło myślenie o co mi
dokładnie chodzi, ale odpowiedział coś czego się nie spodziewałam.
- Bo nikt inny mnie tak nie oczarował.
Uśmiechnęłam się. Kurde był tak
romantycznym kolesiem, że nawet jak nie chciałaś, uśmiechałaś się. Mówił to
czego właśnie potrzebowałaś. To co chciałaś słyszeć przez całe życie. To o czym
ci trąbią na prawo i lewo w filmach romantycznych. On to poczuł i uśmiechnął
się.
Po jakieś pól godzinie, o dziwo, że tyle
wytrzymałam, postanowiłam się przebrać, a on oznajmił, że posprząta i zacznie robić
obiad, trochę mnie to zdziwiło, że taka wielka światowa gwiazda sama gotuje, ale
postanowiłam to przemilczeć. Po ogarnięciu się do stanu normalności musiałam
poruszyć pewien temat.
- I co teraz Harry ?
- A co ma być ?
- No halo to trzeba zaszyć – pokazałam na
jego brew .– No i… – spojrzałam na niego. – Z tego co wiem gwiazdy wdające się
w bójkę to może być problem.
- Wiem . A brwi nie trzeba zaszywać.
- Trzeba – krzyknęłam. – Nie bądź głupi !
Świat chcesz ratować, to najpierw zadaj o siebie
Spojrzał się na mnie lekko przerażony, ale
nic nie powiedział. Wziął telefon i zadzwonił, chyba do lekarza.
- Przyjedzie, lepiej ? – powiedział
oburzony.
- Lepiej –spojrzałam na niego wzrokiem
zapytania .– I co teraz?
- Nie wiem.
- Chyba powinieneś powiedzieć o tym
chłopkom.
- Nie !
- Tak Harry jak się wyda, a tak może być,
oni musza o tym wiedzieć. Wiesz nie będą zaskoczeni i łatwiej będzie opanować
sytuacje – powiedziałam spokojnie dotykać jego dłoni .–Będę z tobą w tym, w
sumie to przeze mnie to się stało – spuściłam na dół głowę.
- Nie ! Nigdy tak nie mów – zrobił znów
ten sam gest, podniósł delikatnie swoją ręką mój podbródek. - To nie jest twoja
wina, zawsze to ja mogłem przestać.
- Ale nie umiałeś.
- Właśnie, nie umiałem.
- Harry, Harry ! Spójrz na mnie. To nie
twoja wina. Robiłeś to co uważałeś za dobre, ludzie tak robią, mimo, że potem
okazuje się ,że to błąd. Wiesz pobiłeś się, dobrze ci to zrobi – leciutko się
od niego uśmiechnęłam .–Spokojnie zadzwoń do nich pojadę z tobą.
Tak zrobił . Mieliśmy tam pojechać od razu
jak lekarz da mu szwy na brew.
Nie odzywaliśmy się przez cała drogę.
Wiedziałam, że się bał. I miał niestety czego. To nie był zwykły koleś, że za
bijatykę nic mu nie grozi. To był celebryta. To mogło wpłynąć na jego karierę i
na wizerunek. Jasne opłacił by adwokatów i nic by mu nie groziło. No, oprócz
sumienia. Nie wiedziałam czy mam z nim wchodzić, ale jego spojrzenie w moją
stronę, mówiło samo za siebie. Także weszłam z nim . Oprócz nich była jeszcze Diana,
oczywiście rozpłynęła się na mój widok co w pierwszej sekundzie po raz drugi
mnie zdziwiło .Ten zachwyt nade mną. Reakcja Louis była podobna.
- Harry tematy zakazane, dotyczące naszych
dziewczyn nie musimy omawiać razem.
Harry osłupiał, a ja wybuchłam,
przypadkowo, śmiechem. Kiedy już wszystkie oczy skierowane były na mnie i na
mój nagły atak śmiechu powiedziałam ledwo co :
- Czyli jednak telewizja nie kłamie.
Jesteś Louis najzabawniejszy z całej piątki.
Lekko go to zszokowało, ale przynajmniej
wiedział z kim ma do czynienia. Irytował mnie z ten facet, ale no, nie powiem,
zarazem cholernie interesowało mnie co on do mnie miał. Znowu próbował bawić
się ,, kto pierwszy opuści wzrok ten przegrywa” ale Niall mu przerwał.
- No o co chodzi stary ? – tu zrobił
przerwę i krzyknął. – Co ci się stało z brwią !
Harry spojrzał na mnie, pokiwałam mu głową
, spojrzał na nich i powiedział:
- Możemy mieć problem.
Powiedział im całą historię ze szczegółami
, pominął fragment rozbierania mnie ( bogu dzięki ! ), ale był z nimi
szczery ,odpowiedź była jedna.
- KURWA.
Sądziłam, że coś więcej powiedzą, ale
chyba zbyt wiele się spodziewałam.
Oczywiście rozdzwonili się po swoich
menagerów, tak jakby to oni mieli zapanować nad całą sytuacją. Zaczynało się
robić nerwowo. Nie minęło pół godziny, a w małej salce było nas około
dwudziestu, postanowiłam po prostu stamtąd pójść, odetknąć i nie przeszkadzać,
ale poczułam, że ktoś dotyka mnie za ramię.
- Poczekaj pójdę z tobą.
To była Diana.
Bałam się, że zacznie mnie krytykować albo
cos w tym rodzaju, ona jednak usiadła obok mnie i powiedziała:
- Musiałaś mnie dobry powód by aż
tyle wypić.
Uśmiechnęła się do mnie życzliwie ale ja
nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć. Bo jaki miałam właściwie powód ?
- Yy tak, chyba tak – obróciłam głowę w
jej stronę.
- Nie musisz się tłumaczyć, nic się nie
stało- złapała mnie za rękę.
- Ale, ja, ty… -spojrzałam z
niedowierzaniem w jej stronę. – Ty mnie nie skrytykujesz ?
- Dlaczego mam cie skrytykować, każdy robi
głupstwa, ale ty naprawdę musiałaś mieć powód, przecież wy macie taka dobra
głowę do picia – zaczęła się śmiać. – Nie to co my.
Uśmiechnęłam się od niej życzliwie.
- Dziękuje
- Nie masz za co, pamiętaj jakbyś chciała
pogadać wal śmiało, możemy się nie zrozumieć, ale jakoś dojdziemy do wprawy –
zauważyła, że patrzę się na nią niepewnie.- Spokojnie nic nie powiem chłopakom.
Wtedy poczułam, że muszę powiedzieć musze
to powiedzie bo nie wytrzymam.
- Ja chyba wiem jaki miałam powód –
pokiwała bym mówiła dalej. – To Igor, znasz go.
- No tak, tak zawsze z wami jeździł, to
jest rat Filipa tak ?
- Tak, ale był.
Otworzyła szeroko oczy, a jej ręce zaczęły
się pocić.
- Jak to był.
- Nie żyje – zrobiłam krotko przerwę .–
Dwa lata mija za dwa dni.
Zaczęła płakać, tak nagle mimo, że go nie
znała, a ja siedziałam, patrzyłam na nią, cały czas trzymając ją za jedna rękę
.
- Boże co się stało ?
Zesztywniałam. Nie powiem jej wszystkiego
taka głupia nie jestem.
- Miał wypadek samochodowy, to znaczy na
motorze.
- O Boże to straszne! Jak rodzice, jak
Filip?
- Rodzice się przystosowali dość szybko-
spojrzała z niedowierzeniem na mnie.- No wiesz miał brata Max’a umarł trzy lata
temu, były teraz w czerwcu- teraz mi zbierało się na płacz.
- Boże to straszne !Biedni rodzice, taka
tragedia dwoje synów, a jak tamten zginał?
- Tak samo.
- Boże najświętszy ! To jest straszne, to
jest życiowa tragedia jak sobie radzi Filip ? Jak on to znosi?
- Przystosował się, dał radę, był silny.
Może ze względu na rodziców, może ze względu na… – spojrzałam się w jej oczy,
miałam przepiękne oczy .– Może ze względu na mnie.
- Wiem byliście sobie dość blisko, prawda
?
Wybuchłam śmiechem.
- Nie, nic więcej oprócz przyjaźni.
Uśmiechnęła się.
- Rozumiem.
Widziała, że nie chce już o tym gadać,
więc inteligentnie zmieniła temat.
- Coś długo tam są.
- Wiesz taka afera, Harry kogoś zbił,
podobno nikogo nie zbił jeszcze odkąd skończył szkolę.
- Tak, tak słyszałam o tym, nawet Niall
się bił gdzie zawsze mówią, że on taki spokojny, ale nie aż tak.
- Kurcze to moja wina, tak mi strasznie
głupio.
- Nie, nie przejmuj się, człowieka ponoszą
emocje szczególnie jak – zrobiła przerwę, ale dopiero po chwili się skapłam.
- Szczególnie jak ? – zapytałam.
- Jak nam na kimś zależy.
- Zależy ?
- No nie mów, że tego nie widzisz ?
- A co powinnam widzieć?
- Przecież on jest w tobie po uszy
zakochany !
- Zakochany ?
- No halo Viki obudź się! – powiedziała
rozentuzjazmowana. – On świata nie widzi za tobą, totalnie się zmienił, non
stop mówi o tobie Niall’owi, wiem bo ostatnio się bardzo zaprzyjaźnił i tylko
gada o tobie, no aż czuje się chwilami zazdrosna ze Niall tak o mnie nie mówi
jak Harry o tobie.
- Harry o mnie mówi ? – nie mogłam aż w to
uwierzyć, że jego uczucia posunęły się do tego stopnia
- Co więcej, o niczym nie wiesz, ale
naprawdę, cały zespół o tym gada, a Zayn szykuje dodatkowe zaproszenie na ślub.
- Ślub ?!
- Swój oczywiście z Perrie.
- Yyy, aaa chyba wiem która to.
Spojrzała się na mnie z niedowierzaniem.
- Ty nic o nich nie wiesz, prawda?
- A powinnam ?
- No wiesz w tej sytuacji …
- W tej sytuacji ? Przecież Harry tylko
pomógł mi dać walizkę do metra, potem moja super fanka siostra chciała żebym
poszła na to podopisywanie książek, więc poszłam i go spotkałam, następie
wpadłam na niego w jego własnym studio i to tyle. Tylko ze z dziwnych powodów
ta historia się nie chcę zakończyć.
- Nie dziwnym, z powodu uczuć.
- Mówię, dziwnych powodów.
- Oj Harry się będzie musiał postarać o
ciebie.
- Nic nie będziesz musiał, bo ja nic nie
chce.
W tym momencie otworzyły się drzwi.
- I żeby to był ostatni raz !
- Zostaw chłopaka – to chyba był głoś
Niall’a
- Oczami będziemy świecić, a ten nawet nie
uważa, że to był błąd.
Harry spojrzał na mnie, przewrócił oczami,
chwycił mnie za ramię i powiedział:
- Gdybym musiał zrobił bym to drugi raz.
- Słyszałem !
- I dobrze ! – odburknął i pociągnął nas
za drzwi
Było już bardzo ciemno kiedy wyszliśmy. Świat
oblegały latarnie, które raziły ostrym światłem. Niby było cicho, ale auta
które pędziły tam i z powrotem, dawały znać o swojej obecności.
- Nie tak miało wyglądać pożenienie-
powiedział.
- Urocze – uśmiechnęłam się do niego.
Spojrzał się na mnie i wybuchnął śmiechem.
- Z tobą to ja bym się nigdy nie nudził.
- Yy, zapewne – przytaknęłam.
- Chodź, musimy coś zjeść.
Wsiadliśmy do auta i zaproponował mi
jakieś restauracje o których w życiu nie słyszałam, ale ich nazwy brzmiały tak
dumnie, że byłam pewna, że cena też będzie dumna.
- Harry ?
- Tak ? – spojrzał na mnie zaciekawiony.
- Mam ochotne na kebaba – powiedziałam nie
śmiało.
- Kebaba ? – zapytał zdziwiony.
- Tak. Takie ciasto z mięsem.
- Wiem co to kebab – spojrzał na mnie
wzrokiem mówiącym ,, ej nie rób ze mnie idioty’’. – Ale myślałam, że wiesz
zjemy coś – zawahał się – nieprzeciętnego.
- Nie, zjemy w aucie.
Spojrzał na mnie zaskoczony, ale
powiedział:
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
Pojechaliśmy po kebaba, później
skonsumowaliśmy go w aucie. Dużo rozmawialiśmy i naprawdę świetnie się bawiłam,
ale jednak atmosfera była napięta. Nie wiem czy to z powodu mojego wyjazdu czy
bijatyki. Próbowałam go zapytać co ustalili, ale on milczał, powiedział, że nie
chce o tym gadać bo to mało ważne, uszanowałam to. Odprowadził mnie do drzwi i
zrobiło się niezręcznie.
- Wrócisz ?
- Tak w pierwszego sierpnia.
- Nie da się tego przyśpieszyć ?
- Nie wiem, raczej nie, mam już bilet.
- Wszystko się da.
- Nie wiem Harry, nie wiem.
Spuściłam głowę na dół, nie bardzo wiedząc
co zrobić. Lecz on okazał więcej wyobraźni i po prostu mnie przytulił.
- Okey, w takim razie będę czekał.
- Tak dwa tygodnie.
- Jeżeli tyle trzeba , tyle będę czekał.
Uśmiechnęłam się . Był kochany. Dokładnie
wiedział co powiedzieć. Wiedział co chcę usłyszeć, a raczej pewna z moich
świadomości. I choć druga mówiła, że to oklepane, nienaturalne i niemożliwe,
pierwsza się cieszyła i nie potrafiła spojrzeć na nic realnie.
Po jakiś 10 minutach powiedział ,, Pa,
księżniczko’’, zarumieniłam się, ale Bogu dzięki nie było tego widać.
Szłam już do pokoju kiedy usłyszałam
dzwonek w drzwiach.
- Harry?- zapytałam zaskoczona.
- Tak jak – powiedział uradowany.
- Co ty tu robisz ?
- Pamiętasz pytanie, które zadałaś mi o
marzeniach ?
Zastanowiłam się krótką chwilę i
powiedziałam.
- Tak, tak pamiętam. Powiedziałeś, że nie
masz dalekosiężnego marzenia – powiedziałam z uśmiechem, ale jednak byłam
zaskoczona tym pytaniem.
- Już mam - powiedział spokojnie, ale
uszczęśliwiony.
- Naprawdę ? Jakie ? !
Uśmiechnął się .
-Moim dalekosiężnym marzeniem jest, byś
się we mnie zakochała – powiedział spokojnie, przybliżył się do mnie, objął
mnie, pocałował w czoło i odszedł, zostawiając mnie z otwartą buzią na progu
drzwi.