*Z perspektywy Harr’ego*
Viktoria z dnia na dzień stawała się piękniejsza. Każdego dnia uświadamiałem sobie jak
bardzo ją kocham i jak ważną rolę odgrywała w moim życiu. Każdego dnia budząc się, pierwsze co
widziałem to jej uśmiech przez sen. Najczęściej była wtulona w moje ramiona, a ja mogłem całować
ją we włosy, które zawsze pachniały fiołkami. Kiedy przechodziłem do czoła zawsze wydawała pełne
niezadowolenia jęki. Była ogromnym śpiochem. Nienawidziła, kiedy palcami smykałem jej rękę
wywołując u niej łaskotki. Budziła się z zaspanymi oczami, mówiąc ,,to, że ty wstajesz wcześnie, to
nie znaczy, że każdy musi”. Zawsze mnie to śmieszyło. Viktoria miała w sobie to coś co powodowało
uśmiech u drugiego człowieka.
Kiedyś tak często się nie uśmiechałem. Byłem zamknięty w sobie, ale zarazem chciałem zdobyć
świat. Dopiero przy niej nauczyłem się doceniać każdy dzień. Zrozumiałem, że światem nie jest
materializm, lecz miłość do jednej osoby, która zajmuje najważniejsze miejsce w naszym życiu. Moim
stała się ona. Doskonale pamiętam pierwszy dzień, kiedy ją zobaczyłem. Była wystraszona, ale w
oczach widziałem, że wcale się nie bała. Szła w zaparte odkąd ją znam. Gdy widziałem ją po raz
pierwszy zahipnotyzowała mnie. Każde jej słowo pochłaniałem jak gąbka, ale ona za każdym razem
uświadamiała mi, że robię sobie tylko nadzieje. Nigdy nie przypuszczałem, że zajdę z nią tak daleko,
że otworzy się przede mną, a przede wszystkim, że mnie pokocha. Każda jej łza na moim ramieniu,
każdy uśmiech wywołany przeze mnie, każdy jęk wydany pode mną sprawiał, że moja miłość rosła
jeszcze bardziej. Tym trudniej było mi pogodzić się z faktem, że ona wyjeżdża. Kiedy w końcu
myślałem, że wszystko zostało powiedziane i możemy żyć w miarę,, normalnie” ona musiała wyjechać.
Kompletnie nie rozumiałem jej decyzji, ale nie zamierzałem jej podważać. Skoro to miało przynieść jej
spokój to byłem skłonny się poświecić. Bałem się tylko, że ją stracę. A to była najgorsza myśl odkąd ją
poznałem.
Po naszej ostatniej rozmowie czułem, że teraz możemy wszystko, że już nic nas nie złamie. Rano
byłem w studiu, a ona zrezygnowała z tańców u Ryan’a. Wszystko było dobrze, ale odczuwałem brak
,,tego czegoś”. Namiętności. Szaleństwa. Postanowiłem porozmawiać z Ed’em, bo tylko z nim
ostatnio umiałem się dogadać.
- Ed, mam pytanie.
- Jasne, wal śmiało.
- Chciałbym zrobić coś dla Viki, to znaczy napisać piosenkę.
- O! z jakiej okazji?
- Nie, po prostu wiele się ostatnio zdarzyło i chciałem jej zrobić niespodziankę, wiesz coś
romantycznego i spontanicznego.
- Jasne! Pomogę ci.
Utwór pisaliśmy dwa dni. Opisywał dokładnie to co czułem odkąd ją poznałem. Był idealny, tak jak
ona. I musiał zostać wykonany w idealnym miejscu i o idealnym czasie.
Zabrałem ją 20 września w dzień naszego pierwszego pocałunku do parku. Niczego nie
podejrzewając, tak jak zawsze poprosiła mnie, żebyśmy przeszli się uliczką gdzie grają różni ludzi. I jak
zawsze z chęcią to zrobiłem. Tak jak podejrzewałem stanęła naprzeciwko cichego rudego człowieka,
którego twarzy nie widział, ponieważ był pochylony.
- On będzie ładnie śpiewał, mówię ci.
Uśmiechnąłem się.
- Nie wątpię.
Kiedy rudy mężczyzna się podniósł, chwyciła mnie za ramię i krzyknęła:
- To Ed. Ed Sheeran.
Tak jak podejrzewałem zebrała się spora grupka ludzi. Na to liczyłem.
- Pewna osoba-odezwał się Ed.-Która tutaj się znajduje, jest zakochana po uszy. A jak wiemy to nie
jedzenie, a muzyka sprawia, że nasza miłość rośnie jeszcze bardziej. Teraz wykonam piosenkę i mimo,
że to nie było w planach, proszę chodź i też to zrób, to będzie zjawiskowe.
Spojrzałem się na niego. Czy on oszalał!? Każdy mnie teraz rozpozna, mogą napaść na Vikę. Zbiorą
się fani, nie dadzą mi spokoju. Bez żadnej ochrony?! Co on sobie myśli!
- Stary wiem, że się o nią boisz, ale tylko tak sprawisz, że zakocha się ponowie-obrócił się do ludzi.-
Błagam nie róbcie teraz sensacji, każdy z was kiedyś zrobił coś szalonego, każdy z was się zakochał, a
on się szalenie zakochał i ma ku temu powody.
Spojrzał się prosto na mnie. Wszyscy obrócili się w naszą stronę.
- Harry chodź tu.
Viktoria obróciła się do mnie i nie zdążyła się nawet zdziwić, bo podbiegłem na prowizoryczny
podest i powiedziałem :
- Viki to dla ciebie od szalonego dwudziesto-dwu latka.
1. Nieznajoma czy usłyszę Twój śmiech?
Szaleństwo bo jesteś wszystkim czym będę później.
To przyjemność, miło się spotkać.
I będę pamiętać.
Żeby nigdy Ciebie nie zapomnieć.
Ref: Bo kiedy jestem podniecony.
Nie ukrywam tego, chcę żebyś wiedziała
Czuję Ciebie kochanie od dołu do góry,
Jak mógłbym nie zatrzymać się nie przywitać.
Więc witam, jak się masz?
Niesamowicie, miło się w końcu poznać.
Cierpliwie czekałem
Czekałem tylko, by Cię zobaczyć,
Powiedzieć Ci , że śniłem o Tobie
Teraz Ciebie znalazłem,
Więc odwołam poszukiwania
Bo znalazłem moją nieznajoma
2. Nieznajoma, oni nazywają Cię po imieniu.
To niesamowite, to prosta rzecz.
Widzę, że chodzisz, nie chodzisz za daleko.
Mogę być zdenerwowany, ale chcę być tam gdzie Ty.
Ref:…..
3.Najdziwniejsze, że nigdy nie czułem,
Musiałem sprawić, byś się uśmiechnęła,
Żeby udowodnić, że to rzeczywistość,
Czy to był przypadek, że zaczęłaś zwracać uwagę?
Więc jeśli czujesz symptomy dzisiaj,
Wszystko co musisz zrobić, to powiedzieć…
Ref:….
Ludzie bili nam brawo, ale ja słyszałem tylko jej klaskanie. Ludzie robili nam zdjęcia, ale ja
widziałem tylko jak patrzy na mnie z dumą i niedowierzaniem. Ludzie krzyczeli, ale ja widziałem tylko
jak ociera sobie łzy z policzka. Ludzie odeszli po kilku minutach, ale ona stała wciąż osłupiała. Ludzie
rozchodzili się na każde strony rozpowiadając o ,,romantycznym Harry’m” , a ona wskoczyła mi na
ramiona powtarzając ,,Incredible. Your stanger love you.”. Ludzie w końcu zapomnieli, poszli do domu
marząc, by ich partner pocałował ich na dobranoc, a ona zaciągnęła mnie do samochodu i
powtarzając jak bardzo mnie kocha ściągała mi ubranie. Ludzie w końcu zasnęli, a my pod gołym
niebem obiecywaliśmy sobie nieskończoność. Ludzie śnili o naszej miłości, a my przeżywaliśmy ją z
kolejnymi pocałunkami.