26 września, 2015

ROZDZIAŁ 27

                                                      *Z perspektywy Harr’ego*

              

               Viktoria z dnia na dzień stawała się piękniejsza. Każdego dnia uświadamiałem sobie jak 
bardzo ją kocham i jak ważną rolę odgrywała w moim życiu. Każdego dnia budząc się, pierwsze co 
widziałem to jej uśmiech przez sen. Najczęściej była wtulona w moje ramiona, a ja mogłem całować 
ją we włosy, które zawsze pachniały fiołkami. Kiedy przechodziłem do czoła zawsze wydawała pełne 
niezadowolenia jęki. Była ogromnym śpiochem. Nienawidziła, kiedy palcami smykałem jej rękę 
wywołując u niej łaskotki. Budziła się z zaspanymi oczami, mówiąc ,,to, że ty wstajesz wcześnie, to 
nie znaczy, że każdy musi”. Zawsze mnie to śmieszyło. Viktoria miała w sobie to coś co powodowało 
uśmiech u drugiego człowieka.
         Kiedyś tak często się nie uśmiechałem. Byłem zamknięty w sobie, ale zarazem chciałem zdobyć 
świat. Dopiero przy niej nauczyłem się doceniać każdy dzień. Zrozumiałem, że światem nie jest 
materializm, lecz miłość do jednej osoby, która zajmuje najważniejsze miejsce w naszym życiu. Moim 
stała się ona. Doskonale pamiętam pierwszy dzień, kiedy ją zobaczyłem. Była wystraszona, ale w 
oczach widziałem, że wcale się nie bała. Szła w zaparte odkąd ją znam. Gdy widziałem ją po raz 
pierwszy zahipnotyzowała mnie. Każde jej słowo pochłaniałem jak gąbka, ale ona za każdym razem 
uświadamiała mi, że robię sobie tylko nadzieje. Nigdy nie przypuszczałem, że zajdę z nią tak daleko, 
że otworzy się przede mną, a przede wszystkim, że mnie pokocha. Każda jej łza na moim ramieniu, 
każdy uśmiech wywołany przeze mnie, każdy jęk wydany pode mną sprawiał, że moja miłość rosła 
jeszcze bardziej. Tym trudniej było mi pogodzić się z faktem, że ona wyjeżdża. Kiedy w końcu 
myślałem, że wszystko zostało powiedziane i możemy żyć w miarę,, normalnie” ona musiała wyjechać. 
Kompletnie nie rozumiałem jej decyzji, ale nie zamierzałem jej podważać. Skoro to miało przynieść jej 
spokój to byłem skłonny się poświecić. Bałem się tylko, że ją stracę. A to była najgorsza myśl odkąd ją 
poznałem.
    Po naszej ostatniej rozmowie czułem, że teraz możemy wszystko, że już nic nas nie złamie. Rano 
byłem w studiu, a ona zrezygnowała z tańców u Ryan’a. Wszystko było dobrze, ale odczuwałem brak 
,,tego czegoś”. Namiętności. Szaleństwa. Postanowiłem porozmawiać z Ed’em, bo tylko z nim 
ostatnio umiałem się dogadać.
- Ed, mam pytanie.
- Jasne, wal śmiało.
- Chciałbym zrobić coś dla Viki, to znaczy napisać piosenkę.
- O! z jakiej okazji?
- Nie, po prostu wiele się ostatnio zdarzyło i chciałem jej zrobić niespodziankę, wiesz coś 
romantycznego i spontanicznego.
- Jasne! Pomogę ci.
      Utwór pisaliśmy dwa dni. Opisywał dokładnie to co czułem odkąd ją poznałem. Był idealny, tak jak 
ona. I musiał zostać wykonany w idealnym miejscu i o idealnym czasie.  
      Zabrałem ją 20 września w dzień naszego pierwszego pocałunku do parku. Niczego nie 
podejrzewając, tak jak zawsze poprosiła mnie, żebyśmy przeszli się uliczką gdzie grają różni ludzi. I jak 
zawsze z chęcią to zrobiłem. Tak jak podejrzewałem stanęła naprzeciwko cichego rudego człowieka, 
którego twarzy nie widział, ponieważ był pochylony.
- On będzie ładnie śpiewał, mówię ci.
   Uśmiechnąłem się.
- Nie wątpię.
    Kiedy rudy mężczyzna się podniósł, chwyciła mnie za ramię i krzyknęła:
- To Ed. Ed Sheeran.
   Tak jak podejrzewałem zebrała się spora grupka ludzi. Na to liczyłem.
- Pewna osoba-odezwał się Ed.-Która tutaj się znajduje, jest zakochana po uszy. A jak wiemy to nie 
jedzenie, a muzyka sprawia, że nasza miłość rośnie jeszcze bardziej. Teraz wykonam piosenkę i mimo, 
że to nie było w planach, proszę chodź i też to zrób, to będzie zjawiskowe.
   Spojrzałem się na niego. Czy on oszalał!? Każdy mnie teraz rozpozna, mogą napaść na Vikę. Zbiorą 
się fani, nie dadzą mi spokoju. Bez żadnej ochrony?! Co on sobie myśli!
- Stary wiem, że się o nią boisz, ale tylko tak sprawisz, że zakocha się ponowie-obrócił się do ludzi.-
Błagam nie róbcie teraz sensacji, każdy z was kiedyś zrobił coś szalonego, każdy z was się zakochał, a 
on się szalenie zakochał i ma ku temu powody.
  Spojrzał się prosto na mnie. Wszyscy obrócili się w naszą stronę.
- Harry chodź tu.
   Viktoria  obróciła się do mnie i nie zdążyła się nawet zdziwić, bo podbiegłem na prowizoryczny 
podest i powiedziałem :
- Viki to dla ciebie od szalonego dwudziesto-dwu latka.
( Christ August –Stranger -> https://www.youtube.com/watch?v=a7XJ9poPvgI )

  

1. Nieznajoma czy usłyszę Twój śmiech?

     Szaleństwo bo jesteś wszystkim czym będę później.

     To przyjemność, miło się spotkać.

     I będę pamiętać.

     Żeby nigdy Ciebie nie zapomnieć.

Ref: Bo kiedy jestem podniecony.

        Nie ukrywam tego, chcę żebyś wiedziała

        Czuję Ciebie kochanie od dołu do góry,

        Jak mógłbym nie zatrzymać się nie przywitać.

        

       Więc witam, jak się masz?

       Niesamowicie, miło się w końcu poznać.

       Cierpliwie czekałem

       Czekałem tylko, by Cię zobaczyć,

       Powiedzieć Ci , że śniłem o Tobie

       Teraz Ciebie znalazłem, 

       Więc odwołam poszukiwania

      Bo znalazłem moją nieznajoma

2. Nieznajoma, oni nazywają Cię po imieniu.

    To niesamowite, to prosta rzecz.

   Widzę, że chodzisz, nie chodzisz za daleko.

   Mogę być zdenerwowany, ale chcę być tam gdzie Ty.

Ref:…..

3.Najdziwniejsze, że nigdy nie czułem,

   Musiałem sprawić, byś się uśmiechnęła,

   Żeby udowodnić, że to rzeczywistość,

   Czy to był przypadek, że zaczęłaś zwracać uwagę?

   Więc jeśli czujesz symptomy dzisiaj,

   Wszystko co musisz zrobić, to powiedzieć…

Ref:….

   

    Ludzie bili nam brawo, ale ja słyszałem tylko jej klaskanie. Ludzie robili nam zdjęcia, ale ja 
widziałem tylko jak patrzy na mnie z dumą i niedowierzaniem. Ludzie krzyczeli, ale ja widziałem tylko 
jak ociera sobie łzy z policzka. Ludzie odeszli po kilku minutach, ale ona stała wciąż osłupiała. Ludzie 
rozchodzili się na każde strony rozpowiadając o ,,romantycznym Harry’m” , a ona wskoczyła mi na 
ramiona powtarzając ,,Incredible. Your stanger love you.”. Ludzie w końcu zapomnieli, poszli do domu 
marząc, by ich partner pocałował ich na dobranoc, a ona zaciągnęła mnie do samochodu i 
powtarzając jak bardzo mnie kocha ściągała mi ubranie. Ludzie w końcu zasnęli, a my pod gołym 
niebem obiecywaliśmy sobie nieskończoność. Ludzie śnili o naszej miłości, a my przeżywaliśmy ją z 
kolejnymi pocałunkami.

3 komentarze:

  1. Aww... To takie urocze. <3
    Szczególnie ostatnie zdania. <3
    "Ludzie w końcu zasnęli, a my pod gołym niebem obiecywaliśmy sobie nieskończoność. Ludzie śnili o naszej miłości, a my przeżywaliśmy ją z kolejnymi pocałunkami." O mój Boże <3
    Ja też tak chcę. :D

    @for_1D_fame

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwww jak cudownie *_*po prostu woow uwielbiam ten rozdział jest taki awhvxjsdjdj a ta końcówka mmm :*:* @nxd69

    OdpowiedzUsuń